Real Madryt nie jest w stanie się wzmocnić. Najlepsi kupowali najmniej?

"Mamy kadrę, której nie da się wzmocnić", mówi Florentino Perez. Bierność Realu Madryt na rynku transferowym tego lata sprawiła, że liga hiszpańska wydała na transfery trzy razy mniej niż angielska. Wyprzedzili ją też Włosi i Niemcy - pisze na swoim blogu Darek Wołowski z "Gazety Wyborczej" i Sport.pl

470 mln wydane na nowych piłkarzy i 450 mln euro zarobione - bilans najlepszej ligi świata bliski jest zera. W sumie to logiczne, najlepsi czują najmniejszą potrzebę zmian. To ostatnie zdanie można odnieść do drużyny, która zdobyła niedawno tytuł najlepszej w Europie. Ale jak wiadomo hiszpańska wstrzemięźliwość ma też drugie dno - kryzys.

Przed rokiem wydatki hiszpańskich klubów sięgnęły 571 mln euro. Dziwnie wygląda dodatni bilans Realu Madryt, który zapłacił tylko za Alvaro Moratę (30), a zarobił na Jese (25) oraz Czeryszewie (7). Prezes klubu twierdzi, że obecnej kadry nie da się wzmocnić i choć brzmi to niewiarygodne, w końcu Real zabiegał o Roberta Lewandowskiego, czy Paula Pogbę, to jednak w jakimś stopniu kibice się z nim zgadzają. W ankiecie dziennika "Marca" prawie połowa odpowiadających uważa, że Real ma dziś najsilniejszą kadrę w swojej historii. Faktycznie trudno zaleźć na ławce piłkarza, który niczego nie mógłby dać drużynie.

Swoją ławkę Barcelona zbudowała od nowa. Kosztem 122,7 mln euro. Sprowadziła 6 graczy, co sprawia, że ma najdroższą kadrę w swojej historii. Jej wartość sięga gigantycznej kwoty 756,5 mln euro, w dodatku prezes Jose Maria Bartomeu utrzymuje wyznaczoną mu średnią 60 mln euro na coroczne wzmocnienia. Choć tym razem dwukrotnie ją przekroczył.

Atletico Madryt wydało 86,3 mln euro zajmując drugą pozycję w Hiszpanii. Ogromne zmiany zaszły w Sevilli, która ma nowego trenera i nową drużynę. Przy czym w kasie przybyło 25 mln, takie są standardy w klubie z Andaluzji w czasach rządów Monchiego.

Najbardziej rozrzutny w Europie był jednak pewien Hiszpan, a właściwie Katalończyk. Manchester City wydał 213 mln euro. Pep Guardiola robił czystkę w szatni, ale więcej hałasu wywołał skreślonymi (Hart, Yaya), niż tymi, których kupił. Stones, Sane, Gabriel Jesus, Gundogan, Nolito i Bravo - to piłkarze więcej niż solidni, ale budzący wątpliwości jeśli myśli się o klubie, który ma zamiar osiągnąć szczyty. Wydaje się, że tańsze (185 mln euro) i lepsze zakupy zrobił Jose Mourinho sprowadzając Pogbę, Mchitariana, Bailly'ego i Ibrahimovica mając w nich wszystkich piłkarzy podstawowego składu. Na efekt trzeba będzie poczekać. Sportowa zapaść na Old Trafford jest przecież potężna.

Chelsea wydała 146 mln i Arsenal 113. W sumie wydatki klubów angielskich sięgnęły 1400 mln euro. Połowę z tego wydali Włosi (700 mln), gdzie brylował Juventus (162,5). Dzięki transferowi Pogby i Moraty mistrz Włoch i tak ma dodatni bilans.

Transfery stały się nowym polem na którym rozgrywa się piłka nożna. Nowym obszarem emocji, czasem skrajnych. Wielkie pieniądze wydane latem to jedno - efekt tego dopiero będziemy podziwiali. Real jest syty więc nie kupował, ciekawe jak będzie wyglądał w kolejnym oknie transferowym? O ile nie dostanie zakazu transferów.

Cały wpis przeczytasz na blogu "W polu karnym"

Grosicki jak de Gea. Transferu do Burnley nie było [MEMY]

Czy hiszpański klub dojdzie do finału Ligi Mistrzów?
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.