Transfery. Czy VfB Stuttgart przekona Arkadiusza Milika?

- To dla nas strategiczny transfer - mówi dyrektor dwunastego zespołu ligi niemieckiej. Według Niemców rzadko zdarza się, by klubowi aż tak zależało na sprowadzeniu nastolatka bez wielkich sukcesów

W Niemczech Milik porównywany jest do Roberta Lewandowskiego. Marco Selinger, dziennikarz piszący m.in. o VfB, wylicza atuty 18-letniego napastnika: silne uderzenie lewą nogą, dobra gra głową i znakomita jak na wysokiego zawodnika technika. - Można spodziewać się po nim wielkiej światowej kariery. Górnik Zabrze potrzebuje pieniędzy, więc pewnie będzie chciał go sprzedać zimą. Natomiast atutem VfB może być to, że jako pierwszy sporo napracował się przy negocjacjach z Milikiem i jego rodzicami - ocenia Selinger.

Milik wiosną podpisał w Zabrzu czteroletni kontrakt bez kwoty odstępnego. Jego rodzice, jak mówi się w Niemczech nieoficjalnie, już byli gośćmi VfB. Klub miał im zaprezentować plan rozwoju piłkarza - chciał udowodnić, że traktuje transfer bardzo poważnie. Dziennik "Stuttgarter Zeitung" twierdzi nawet, że żaden zachodni klub nie zwrócił uwagi na Milika tak wcześnie jak VfB. Cytuje dyrektora klubu Frediego Bobicia: - Walczymy o Polaka, ale to nie jest łatwe. Zrobiliśmy naprawdę wiele, jednak sprawa pozostaje otwarta.

- Mogę potwierdzić, że VfB jest zainteresowany Arkiem. Bobic oglądał go w Białymstoku, zaś w pozostałych meczach obserwowali go skauci klubu. Na razie nie ma jednak żadnych konkretów - wyjaśnia rzecznik prasowy Górnika Jerzy Mucha.

Niemcy są zdesperowani, i to mimo że Bobić zastrzega, iż Milik "to tylko jedna z opcji". W ataku VfB nie ma niemal żadnego manewru. Kontuzji więzadeł doznał Cacau i nie będzie trenował przynajmniej do lutego, a możliwe, że straci cały sezon. Jedyny napastnik Vedad Ibisević potrzebuje wsparcia. Tym miałby być Milik, który mógłby wiosną liczyć na grę w pierwszej jedenastce.

Pieniądze nie są dla VfB problemem. Klub sondował już ewentualny transfer Greka Stefanosa Athanasiadisa z PAOK Saloniki. Był skłonny zapłacić ok. 3,5 mln euro. Według "Kickera" na Milika - pięć lat młodszego od Greka - mógłby przeznaczyć nawet ok. 4 mln.

Niemcy są gotowi skusić Polaka wynagrodzeniem. Teraz w Górniku Milik zarabia ok. 8 tys. zł miesięcznie, zimą ma dostać podwyżkę - do ok. 12 tys. W Niemczech gaże na tym poziomie - ok. 3 tys. euro - mają piłkarze III ligi. W Stuttgarcie mógłby liczyć na kwotę kilka razy wyższą, a według niemieckich mediów kontrakt skonstruowany byłby tak, że jego wynagrodzenie rosłoby z roku na rok.

VfB zależy na umowie nie tylko ze względu na wyszkolenie Milika i jego warunki fizyczne, ale i kondycję. Żaden zespół Bundesligi nie pokonuje w meczach tak wielu kilometrów jak VfB.

Również z tego powodu Milika chce Borussia Dortmund, choć szanse na kontrakt tam są znacznie mniejsze. Dyrektor sportowy mistrzów Niemiec Michael Zorc unika konkretnych odpowiedzi w sprawie Polaka. Tabloid "Bild" twierdzi, iż to cisza przed burzą. BVB jeszcze niedawno planowało kontrakt z Rafałem Wolskim z Legii Warszawa, jednak szef klubu Hans-Joachim Watzke zrezygnował z niego, gdy usłyszał cenę - 5 mln euro. Milik będzie tańszy.

W Niemczech mówi się jednak, że Stuttgart ma szczególny atut w porównaniu z konkurencją - właśnie tam mieszka rodzina najbliższej przyjaciółki polskiego piłkarza.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.