Grzegorz Lato superszefem sędziów ?
Michał Listkiewicz: Na razie nie mogę. Euro 2012 to zbyt poważne wyzwanie. Jestem pełnomocnikiem PZPN ds. tej imprezy, za kilkanaście dni wyprowadzam się ze współpracownikami z siedziby związku.
Nie, dostałem inną propozycję, która mi zresztą odpowiada. Pan Wojciechowski widziałby mnie w roli doradcy ds. międzynarodowych. Szef Polonii czasem do mnie dzwoni i konsultuje się w różnych sprawach. Staram się mu pomagać.
Tak, ale to funkcja raczej okazjonalna. Przynajmniej na razie. Więcej czasu poświęcę Polonii, gdy zagra na arenie międzynarodowej. Po prostu otwierałbym przed nią salony Europy. Zresztą mogę służyć radą wszystkim polskim klubom, które awansują do rozgrywek UEFA.
Tu nie chodzi o mnie. Piłkarze od dawna są w dobrych rękach. Szczerze mówiąc, wcześniej bałem się, że Polonia umrze, na szczęście jej losami zainteresował się pan Wojciechowski. Czy jest idealnie? Jeszcze nie. Marzy mi się taka sytuacja jak dawniej. Polonia była jedną wielką rodziną. Chodziło się na piłkę, koszykówkę, a potem nad Wisłę kibicować Waldkowi Marszałkowi (motorowodniak Polonii, wielokrotny mistrz świata - przyp. red.). Od 11. roku życia, gdy na Konwiktorską przyprowadzili mnie mój ojciec i znany aktor Marian Łącz, czułem się tu znakomicie. Teraz brakuje mi w klubie dawnej atmosfery. Każda sekcja patrzy na siebie, wszystko się gdzieś rozeszło. Dlatego bardzo podoba mi się inicjatywa Jarosława Popiołka, który stworzył fundację Polonia 2011. Jemu też chcę pomóc, zresztą regularnie chodzę na mecze koszykówki. Oczywiście byłaby to funkcja społeczna. Mam z czego żyć, pobieram pieniądze z racji obowiązków przy Euro 2012. Pomogę Polonii, bo to klub od zawsze obecny w moim życiu.
Wiem. Gdyby nie moje obowiązki przy organizacji Euro, bardzo poważnie bym się nad tym zastanowił.
Piłka nożna: Cashback 55 PLN od BetClick.com - poleca Mateusz Borek ? - reklama