Boniek prezesem PZPN. Hajto: Wojciechowski zostawił swoich ludzi na lodzie

W piątek na Walnym Zgromadzeniu PZPN Zbigniew Boniek został wybrany prezesem Związku na drugą kadencję. Otrzymał 99 głosów, podczas gdy jego oponent, Józef Wojciechowski, zaledwie 16. - Wojciechowski zostawił swoich ludzi na lodzie - mówi nam były reprezentant Polski, Tomasz Hajto.

- Warto zachować klasę do końca. Czasami mam inne zdanie niż prezes Boniek, ale też lubię dyskusję na argumenty. Cztery i pół roku temu byłem jednym z pierwszych, którzy mówili, że PR-owo ten związek leży i jedyną osobą, która mogłaby to dźwignąć, jest Zbigniew Boniek. A PZPN stoi teraz pod tym względem równie wysoko, jak reprezentacja Polski w rankingu FIFA. Wtedy na niego głosowało 66 osób, teraz 99 - więc przekonał także swoich przeciwników. Wiele rzeczy zrobił bardzo dobrze. Od początku stałem przy Zbyszku, rozmawiałem z nim dwa tygodnie temu, powiedziałem swoje zdanie. Ale ono się tak liczy, jak powietrze: nie miałem guzika, nie miałem głosu w wyborach - skomentował Hajto.

- Cieszmy się, że tak szybko się to skończyło, choć nie zabrakło czarnego PR-u. Rozmawiałem przed chwilą z Tomkiem Kłosem (członkiem komitetu poparcia Józefa Wojciechowskiego - dop. red.), że wyszło to słabo, że wystawił swoje nazwisko - niemałe w piłce - a nawet nie było przemówienia. Przegrać też trzeba umieć. Nie chcę mówić, że Wojciechowski ich oszukał, ale zostawił na lodzie. Za dużo poważnych ludzi było na sali, by się tak zachować i wyjść z sali. To nie jest prywatna firma, że wstaje się i wychodzi mówiąc, że jedzie się na urlop. Balon pękł nawet bez przebicia. Porażkę trzeba umieć przełknąć nawet jak bardzo boli. A reakcją Wojciechowskiego byłem zaskoczony jak każdy, nie można tak się zachować, wstać i wyjść. Trzeba walczyć do końca - podkreślił 62-krotny reprezentant Polski.

Były szef warszawskiej Polonii podczas głosowania nie przebywał na sali. Opuścił ją dwie godziny wcześniej, gdy upadł wniosek o zmianę metody głosowania z elektronicznej na tradycyjną, przy pomocy urn. - To jest farsa. Wielu delegatów jest bojaźliwych. W tej formule, elektronicznej, ja uczestniczył nie będę. Ani teraz, ani nigdy. Chodziło o fair play. Nawet kupiliśmy urnę, mamy kotarę. Można było zrobić to głosowanie w sposób oczywisty - mówił Wojciechowski zaraz po opuszczeniu sali. Działacz już wcześniej zapowiadał, że jeśli głosowanie odbędzie się z użyciem tzw. maszynek, nie zamierza być tego świadkiem. Jego zdaniem taki sposób oddawania głosów nie jest tajny, czego wymaga statut Związku. - Skonsultuję ze swoimi prawnikami, czy nie będziemy zaskarżać wyników wyborów - zapowiedział Wojciechowski.

Zobacz wideo

To jakieś żarty? Ich nie ma na liście nominowanych do Złotej Piłki

, zbigniew boniek,pzpn,polski związek piłki nożnej,józef wojciechowski,wybory pzpn,tomasz hajto,prezes pzpn

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.