Urzędy celne prowadzą blisko tysiąc postępowań karnoskarbowych przeciwko osobom, które grały w internecie w zagranicznych zakładach bukmacherskich. Prokuratura ma dane ok. 24 tys. takich osób. Ministerstwo Finansów twierdzi, że na mocy ustawy hazardowej z 2009 r. obstawianie w sieci na tych stronach jest sprzeczne z prawem. Twarzą jednej z zagranicznych firm zarejestrowanych w Gibraltarze jest Zbigniew Boniek, prezes PZPN. - Unika odpowiedzialności, ale swoją działalnością naraża ufających mu graczy - mówił kilka dni temu w "Wyborczej" wiceminister finansów i szef Służby Celnej Jacek Kapica.
ZBIGNIEW BONIEK: Tak, bo przeczytałem wypowiedzi wiceministra finansów Jacka Kapicy i kilka rzeczy chciałbym wyprostować. Pan minister sugeruje, że ja robię coś nielegalnie...
- Nielegalną? Nic podobnego. Unia Europejska zakwestionowała polską ustawę hazardową. To jest bubel, i mówię to nie tylko ja. Minister Kapica straszy sądem, ale wie, że przegra. Na świecie bukmacherzy inwestują w sport miliony. Czemu nie zmienić polskiego rynku tak, żeby coś z tego mieć.
- Zdaję sobie sprawę, że niektórzy mogą to postrzegać jako konflikt interesów. Ale dlaczego mam nic nie mówić, skoro ja się na tym znam? Twarzą firmy bukmacherskiej jestem od lat, podpisałem umowę, jeszcze zanim zostałem prezesem. I podczas wyborów mówiłem głośno, że nie zrezygnuję. To samo robią Mats Wilander, Karel Poborsky, Antonin Panenka i Arrigo Sacchi. Firmy bukmacherskie biorą na swoich ambasadorów ludzi, którzy mają społeczne zaufanie. Jako ambasador tej firmy byłem m.in. na Pucharze Świata w Zakopanem, na meczach Wisły, która dostawała 1,5 mln euro rocznie od jednego z bukmacherów internetowych.
- Nie jestem jej pracownikiem, użyczam wizerunku, to różnica. Nigdy nawet nie byłem na jej stronie internetowej. Nie gram w zakładach. Nie robię nic złego.
- Ja nie reklamuję kasyn i proszę mi tego nie wmawiać. Ale niech panowie otworzą stronę firmy Fortuna, która w teorii działa w kraju legalnie, a też na swoich stronach ma linki do kasyn. Legia, którą sponsoruje Fortuna, zagrała w Lokeren w koszulkach reklamujących jej stronę, choć w Belgii taka reklama jest zakazana. Firma STS i Fortuna przerzucają wysoki podatek na klientów, tego jednak nie widzicie.
- Ja nie łamię prawa, każdy może mnie ocenić, jak chce. Jako prezes PZPN powinienem dążyć do tego, aby polska piłka korzystała na organizacji rynku bukmacherskiego. Działam w interesie polskiego sportu i klubów.
- Jestem pierwszy do tropienia, bo to niedopuszczalne, żeby piłkarz czy sędzia grał. Ale jeśli wziąłem kilka lat temu pieniądze za reklamę piwa, to przecież nie zachęcałem, żeby kierowcy pili. Ci, co chcą i mogą, niech piją. Ci, co chcą i mogą, niech grają. Obstawianie wyników meczów to jest zabawa dla kibiców. Dlaczego tak trudno to rozróżnić?
- A co to ma do rzeczy? My walczymy, żeby było jasno i przejrzyście. Piłkarze nie mogą obstawiać i już, a Kowalski może, kropka.
- Chyba żartujecie. A jaki to ma wpływ, że Boniek coś reklamuje? Ta rozmowa nie ma sensu, bo wy przyszliście z nastawieniem, że firma bukmacherska z gruntu rzeczy jest nieuczciwa. Jasne, wszędzie są patologie, dziecko może wejść i zagrać w punkcie naziemnym u bukmachera [w rzeczywistości w takich punktach trzeba pokazać dowód osobisty] i też się uzależni. W internecie przynajmniej jest kontrola, trzeba podać skan dowodu, dane osobowe. Bukmacherka to jest w Europie potężny rynek, dzięki któremu sport ma wielkie pieniądze na rozwój. Nikomu to nie przeszkadza we Włoszech, nikomu to nie przeszkadza w Hiszpanii. Czemu z tego nie skorzystać?
- Brawo. Ale różnica jest taka, że włoskie prawo jest dobre, a polskie - złe. Jest blokowanie stron z zagranicy, ale jest też niższy podatek i warunki przyciągające ponad sto firm. Zagraniczni bukmacherzy nie chcą teraz inwestować w Polsce, bo nie mają w tym interesu. Teraz to jest taki biznes jak sprzedawanie za 90 zł talerzy kupionych za 100 zł. A można zrobić tak, żeby zarobili oni, państwo na podatkach i polski sport. Ja nawołuję tylko do tego, żeby patrzeć na dobre przykłady i nie pozwolić, żeby z Polski wyciekało 4,8 mld zł rocznie.
- Sprzedałem swój wizerunek firmie marketingowej, która go dystrybuuje. Nawet nie wiem, co dokładnie dalej się z nim dzieje. Mam 58 lat i jestem człowiekiem uczciwym i szanowanym na całym świecie. Skoro przez dwa lata do PZPN nie ma się do czego przyczepić, bo nie ma żadnych afer, to nagle wymyślono aferę z bukmacherami. Przecież taki stan trwa od kilku lat.
- Widocznie może sobie na to pozwolić. Silne uzależnienie od bukmacherki to mit. Polski rząd stworzył specjalną pulę na walkę z uzależnieniami, ale nawet jej nie wykorzystał, bo nie było potrzeby.
- Niech panowie nie żartują. Jesteśmy w UE i pan minister Kapica sam dobrze wie, że nie ma podstaw do ścigania tych graczy.