Greń: Nepotyzm? Właśnie awansowano bratanka Bońka

- Nie interweniowałem u Przesmyckiego w sprawie syna. Nie groziłem mu, nie atakowałem, dlatego idę do sądu. Nepotyzm? Właśnie awansowano bratanka Bońka, wcześniej Listkiewicza, Bednarka i innych działaczy - mówi Kazimierz Greń, podkarpacki baron PZPN.

Greń wystąpił w audycji Przemysława Iwańczyka w Radiu TOK FM po tym, jak wcześniej Zbigniew Przesmycki, szef polskich sędziów opowiadał, że podkarpacki baron interweniował telefonicznie i SMS-owo w sprawie syna, który został wykluczony z top listy sędziów za słabe noty i imprezowanie z działaczami klubu, któremu prowadził mecz.

Przesmycki rozważa oddanie sprawy do sądu, potwierdzając, że wiadomości od Grenia seniora miały charakter gróźb.

- Człowiek zagrożony, mający coś na sumieniu atakuje tych, którzy chcą o tym mówić. Dwa tygodnie temu złożyłem pismo o odwołanie Przesmyckiego. Dwa miesiące temu mówiłem o nieprawidłowościach w strukturze, którą zarządza Przesmycki - odpowiadał Greń. - Nie było żadnych gróźb. Dzwoniłem do niego, pytałem o wiele spraw. Kiedy nie odbierał, pisałem SMS-y.

Mówił także o innych nieprawidłowościach w komórce, którą zarządza Przesmycki - o spalonych dokumentach z egzaminów sędziowskich, pijanym obserwatorze z Łodzi, skąd jest także Przesmycki. - Dlaczego na meczach Ekstraklasy i I ligi są obserwatorzy, którzy nie mieli prawa tam być. To tak, jakby traktorzysta zabrał się za prowadzenie samolotu - grzmiał Greń.

W sprawie swojego syna nie ma sobie nic do zarzucenia. - Nie interweniowałem. Ale są ludzie, którzy układają niektóre rzeczy, np. sędziowskie oceny. Przyjdzie czas, kiedy powiedzą, że Kazimierz Greń znów miał rację. Nepotyzm? Bratanek prezesa Bońka awansował do szczebla centralnego. Pan Listkiewicz, pan Bednarek też awansowali swojego syna. Pani Wierzbowska pisała pytania do testu, na które później odpowiadał jej mąż, międzynarodowy arbiter. Przecież mogli to zrobić na kanapie w domu.

Greń odniósł się także do zdjęć, na których widać jego syna na pomeczowym bankiecie drużyny, której sędziował spotkanie. Takich zachowań nie dopuszcza regulamin. - Regulamin obowiązuje od początku do końca sezonu. A to było ostatnie spotkanie rozgrywek. Widział się z chłopakami, z którymi grał kiedyś w piłkę. Te zdjęcia kolportuje pan Przesmycki. Spotkamy się w sądzie - zagroził Greń.

Co Przesmycki mówił o Greniu?

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.