Nowego szefa piłkarskiej centrali wybierze 26 października 118 delegatów na Walne Zgromadzenie Sprawozdawczo-Wyborcze. 60 z nich będzie reprezentować wojewódzkie ZPN, a podział mandatów zależy od liczby klubów w danym okręgu. 50 delegatów ma tzw. futbol zawodowy, czyli kluby ekstraklasy (16x2) i pierwszej ligi (18x1). Trzech przedstawicieli deleguje Stowarzyszenie Trenerów Piłki Nożnej, po dwóch futbol kobiecy i futsal, a jednego środowisko sędziowskie.
27 września oficjalnie potwierdzono pięciu kandydatów na to stanowisko. Do walki o fotel prezesa staną: Kosecki, Zbigniew Boniek, Stefan Antkowiak, Edward Potok i Zdzisław Kręcina. Największe szanse na zwycięstwo mają dwaj pierwsi.
- Obiecuję zmianę wizerunku związku, dzięki czemu będzie się udawało pozyskiwać środki na piłkę. Będę działał transparentnie i nie będę bał się jakichkolwiek kontroli. Obiecuję dobre pieniądze dla tych, którzy będą w PZPN bardzo dobrze pracować po dziesięć godzin dziennie. Nie wyobrażam sobie, aby nie było dobrej zapłaty za bardzo dobrą robotę - twierdzi Kosecki , który zdradził także, że w przeciwieństwie do Bońka nie zamierza zrzekać się pensji prezesa. - To są bardzo złe słowa, które padły z ust Zbyszka [Boniek zapowiadał, że gdy zwycięży w wyborach, będzie pracować za darmo - przyp. red.]. On może sobie być może na to pozwolić, bo zarabia gdzie indziej. Nie jestem jednak pewny, czy miejsca, w których zarabia, nie gryzą się z działalnością statutową i polityką PZPN. Moim zdaniem za pracę powinna być płaca i koniec. Zrezygnuję z diety poselskiej i nie wyobrażam sobie pracy za darmo - stwierdził Kosecki.