Korupcja w sosie własnym, czyli jak PZPN walczy ze złem

26 potwierdzonych zarzutów korupcyjnych, do których w dodatku sprawca się przyznał, plus wyrok sądowy - to za mało dla PZPN, by jednoznacznie uznał winę łapówkarza. Były piłkarz Korony Kielce Przemysław C. jest tylko przykładem tego, jak związek pozoruje oczyszczanie polskiego futbolu.

Jesteś ligowym ekspertem? Zagraj w Wygraj Ligę ?

Panowie z PZPN nigdy nie byli prymusami walki z korupcją we własnych szeregach. Zjazd poświęcony aferze o niespotykanej w światowym futbolu skali zwołali trzy lata po zatrzymaniu arbitra Antoniego F. i ujawnieniu systemowej korupcji w słynnym wywiadzie Piotra Dziurowicza dla "Gazety". Później trwało głównie bagatelizowanie problemu, związkowej wierchuszce kompletnie nie przeszkadzało to, że liczba osób z zarzutami liczona jest już w setkach, a mafijne macki "Fryzjera" sięgają nawet zarządu (trzech zatrzymanych). I za późnego Listkiewicza, i za wczesnego Laty w PZPN walczono głównie z karaniem za korupcję niż z nią samą.

Wyjątkiem był Wydział Dyscypliny, który z reguły bezkompromisowo karał winnych. Ten poprzedni, wprowadzony do związku przez kuratora w 2007 r., skazał dziewięć klubów za korupcję, ten obecny systematycznie zawiesza piłkarzy, trenerów i sędziów. Tyle że ma przeciwnika w macierzystej organizacji.

Przemysława C., 32-letniego byłego piłkarza Korony, sąd skazał we wrześniu 2009 r. na półtora roku więzienia z zawieszeniem na trzy lata. To kara za korupcję w pamiętnym sezonie 2003/04, kiedy trenerem kielczan był Dariusz W., a zespół kupił niemal wszystkie spotkania. Od roku C. zajmują się instancje dyscyplinarne PZPN.

W pierwszej związkowej rozprawie piłkarz dostał rok bezwzględnej dyskwalifikacji. Ale od orzeczenia odwołał się sam skazany i... rzecznik dyscyplinarny PZPN. A więc działacz, który z definicji powinien bezwzględnie dbać o czystość w szeregach organizacji. To chyba jeden z niewielu przypadków, kiedy o złagodzenie wyroku występuje prokurator (rzecznik dyscyplinarny PZPN nazywany jest także prokuratorem związkowym).

Druga instancja dyscyplinarna w PZPN, czyli Związkowy Trybunał Piłkarski, cofnęła sprawę do ponownego rozpatrzenia przez Wydział Dyscypliny. A rzecznik wniósł o dyskwalifikację dwuletnią, ale w zawieszeniu. Uzasadniał to "nadmierną surowością kary i rażącą niewspółmiernością do winy".

Jaka była wina Przemysława C.? W uzasadnieniu wyroku WD można przeczytać, że "zawodnik przyznał się do wszystkich zarzucanych czynów, a materiał dowodowy nie budzi wątpliwości, nie był zresztą kwestionowany przez obwinionego". C., działając wspólnie z innymi osobami, udzielił:

dziewięciu łapówek w łącznej kwocie 27 tys. zł sędziom za przychylny wynik dla Korony;

czterech obietnic łapówek sędziom za przychylny wynik dla Korony;

sześciu łapówek w łącznej kwocie 11,4 tys. zł obserwatorom meczów Korony za wystawienie wysokiej oceny sędziom lub nakłanianie ich do podejmowania decyzji korzystnych dla Korony;

obietnicy łapówki obserwatorowi meczu Korony za wystawienie wysokiej oceny sędziemu;

dwóch łapówek w łącznej kwocie 8 tys. zł sędziom w meczach rywali Korony za określony wynik;

dwóch obietnic łapówek sędziom w meczach rywali Korony za określony wynik;

łapówki w wysokości 7 tys. zł trenerowi innej drużyny za podłożenie się Koronie;

łapówki w wysokości 10 tys. zł piłkarzom innej drużyny za podłożenie się Koronie.

Przepychanka w PZPN trwa. Niedawno Wydział Dyscypliny ponownie zdyskwalifikował Przemysława C. na rok. Ponownie przysługuje mu odwołanie do ZTP...

Antoni Piechniczek ? : Nasza piłka nie jest słabsza od azerskiej

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.