Awantura na wigilii w PZPN. Klocek uciszał rozmowy o korupcji

Dlaczego Henryk Klocek, członek zarządu PZPN i szef Pomorskiego Związku Piłki Nożnej, został zatrzymany tak późno? - My uderzamy na pewniaka - tłumaczy Edward Zalewski, szef prokuratorów prowadzących śledztwo w aferze korupcyjnej

Asysta Krzynówka na San Siro

Jeszcze w środę na wigilii PZPN w Warszawie Klocek zrobił publicznie wielką awanturę Jackowi Masiocie, który twierdził, że w aferze korupcyjnej dojdzie do kolejnych zatrzymań. - Opowiadając takie rzeczy, tylko podbija pan korupcyjnego bębenka i narusza dobre imię związku! - miał denerwować się prezes Pomorskiego ZPN.

- Nie chcę komentować incydentu z panem Klockiem - ucina Masiota, też członek zarządu. Podpadł Klockowi już wcześniej, kiedy zgłosił projekt uchwały, że członkowie zarządu, którym prokuratura postawi zarzuty korupcyjne, automatycznie mają być zawieszani przez PZPN. Projektu Masioty jeszcze nie przegłosowano.

Klocka policja zatrzymała w czwartek rano w Gdańsku. Został przewieziony do Wrocławia, noc spędził w areszcie. Dziś prokuratura postawi mu zarzuty korupcyjne.

Od lat był szarą eminencją w polskim futbolu. Od 1999 roku szefował w Pomorskim Związku Piłki Nożnej. W maju tego roku głosowało na niego 108 delegatów, jedna osoba się wstrzymała. - Henryk Klocek, prawa ręka prezesa PZPN Michała Listkiewicza, nazywany jest "Księciem Północy". On tam niepodzielnie rządzi i dzieli - tak na procesie korupcyjnym Arki Gdynia mówił o nim Ryszard F. "Fryzjer" oskarżony o kierowanie mafią piłkarską.

Przed sądem "Fryzjer" twierdził, że przekazał Klockowi kopertę z 20 tys. zł od przedstawicieli Arki Wiesława Kędzi i Janusza Kupcewicza. Miały zapewnić przychylność sędziów. Co ciekawe, mieszkający w Gdańsku Klocek po pieniądze od działaczy Arki jechał aż do Kołobrzegu, do jednego z mieszkań "Fryzjera".

- Dałem mu tę kopertę. Mówił, że od ludzi ze swojego regionu nie wypada mu bezpośrednio brać. Słyszałem jednak, że jako szef związku czasami wchodził do szatni i żądał pieniędzy od sędziów - opowiadał "Fryzjer". Z policyjnej analizy billingów wynika, że od połowy 2003 do początku 2005 roku telefonicznie kontaktowali się aż 296 razy. Działo się to w okresie, gdy Ryszard F. był uznany przez PZPN za persona non grata. Klocek nigdy nie wypierał się tych kontaktów, ale twierdził, że rozmowy były niezobowiązujące i nie dotyczyły ustawiania meczów.

Dudka odejdzie do FK Moskwa?

- Nasza firma produkująca meble współpracuje ze Szczotpolem z Wronek, który robi szczotki do czyszczenia rdzy. "Fryzjer" dzwonił do mnie i nalegał na spotkanie, bo chciał mnie przekonać, abyśmy zakończyli współpracę ze Szczotpolem i związali się z firmą jego brata, która zajmuje się tym samym. Mówiłem mu: Zobaczymy, proszę przysłać ofertę, a jak będę gdzieś przejeżdżał, to się spotkamy. Nie podpisaliśmy tej umowy - opowiadał Klocek kilka tygodni temu w wywiadzie dla "Gazety".

Także według innych oskarżonych i świadków Klocek miał uczestniczyć w przyjmowaniu łapówek i ustawianiu sędziów. Jednak 30 października, czyli już po zeznaniach "Fryzjera" i wywiadzie Klocka, delegaci na zjazd PZPN obdarzyli go nie lada zaufaniem i ponownie wybrali do zarządu. Więcej głosów dostał tylko Kazimierz Greń, najbliższy wówczas współpracownik nowego prezesa Grzegorza Laty.

- Jeśli ekipa Laty i Grenia miała podczas wyborów tak ładnie wszystko ustawione, to podrzuciliśmy im zgniłe jajo. Przecież wiadomo było, że Klocek prędzej czy później zostanie przywieziony do Wrocławia w kajdankach - tak tłumaczy nam wysokie poparcie jeden z delegatów na zjazd.

We wtorek świadkiem w procesie Arki był Michał Listkiewicz. Gdy dziennikarze pytali go o Klocka, zareagował nerwowo: - Nie można zawiesić pana Klocka, gdyż nikt poza mediami nie postawił mu żadnych zarzutów.

Według naszych informacji zarzuty dla Klocka nie będą dotyczyły tylko Arki Gdynia, ale także innych zespołów. Wśród nich będzie udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Gdyby Klocek był zamieszany tylko w ustawianie meczów Arki, od roku siedziałby na ławie oskarżonych, gdyż wtedy zaczął się proces w tej sprawie.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.