Dowiedz się, kto ubierze reprezentację Polski
Proces trwa od roku. Prezes Pomorskiego Związku Piłki Nożnej nie stawił się przed sądem 22 października i wszystko wskazuje, że nie będzie go również na rozprawie w najbliższy piątek. Z dokumentów sądowych wynika, że nie odebrał kolejnego wezwania.
W niedawnym wywiadzie dla "Gazety" Klocek tłumaczył się, że nie pojechał do Wrocławia, bo nic nie wiedział o sprawie. - Wezwanie do mnie nie dotarło. Ale w każdej chwili mogę jechać, w celu ułatwienia kontaktu wysłałem nawet do sądu pismo z numerem mojego telefonu komórkowego - mówił i pokazywał nam kopię pisma, które wysłał do Wrocławia. Zaznaczał też, że śpi spokojnie, bo jest niewinny.
Sąd wzywa go jako świadka, ale kilka osób zamieszanych w korupcję oskarża Klocka o branie łapówek. Jeden z głównych oskarżonych - Ryszard F. pseudonim "Fryzjer" - twierdzi, że przekazywał Klockowi kopertę z 20 tys. zł od przedstawicieli Arki. Pieniądze dali działacze klubu z Gdyni - Wiesław Kędzia i Janusz Kupcewicz. Miały zapewnić przychylność sędziów. Co ciekawe, mieszkający w Gdańsku Klocek po pieniądze od działaczy Arki jechał aż do Kołobrzegu, do jednego z mieszkań "Fryzjera".
- Klocek, prawa ręka prezesa PZPN Michała Listkiewicza, nazywany jest "Księciem Północy" - tłumaczył przed sądem Ryszard F. - On tam niepodzielnie rządzi i dzieli. Przyjechał i dałem mu tę kopertę. Mówił, że od ludzi ze swojego regionu nie wypada mu bezpośrednio brać pieniędzy. Słyszałem jednak, że jako szef związku czasami wchodził do szatni i żądał pieniędzy od sędziów - opowiadał "Fryzjer".
W minionym tygodniu zeznania obciążające członka zarządu PZPN złożył kolejny świadek - Józef Dubiel. Były obserwator, który przyznał się do korupcji i dobrowolnie poddał karze, twierdzi, że Klocek był pośrednikiem przy ustawianiu meczów Arki z Cracovią i Ceramiką Opoczno.
W procesie korupcyjnym Arki prokuratura oskarżyła 34 osoby. W tym gronie nie ma Klocka. Dlaczego nie ma on postawionych zarzutów, skoro inne osoby go obciążają?
- Z różnych względów zarzuty stawia się w odpowiednim momencie śledztwa - mówi tajemniczo Edward Zalewski, szef Wydziału XI Prokuratury Krajowej, nadzorujący śledztwo w aferze piłkarskiej. - W naszym dochodzeniu różne wątki śledztwa nachodzą na siebie, krzyżują się. To, że zamknęliśmy sprawę Arki, nie oznacza, że osoby pojawiające się w tym wątku nie przewijają się w innych korupcyjnych zdarzeniach. Zarzuty stawia się wtedy, gdy zbierzemy całość materiału dotyczącego podejrzanego - kończy prokurator Zalewski.
Zadzwoniliśmy do Klocka.
- Czy stawi się pan w piątek na rozprawie w procesie Arki?
- Nie wiem.
- Czego pan nie wie? Czy tym razem dostał pan wezwanie?
- Nie wiem.
- Nie wie pan, czy dostał wezwanie do Wrocławia?
- Nie wiem, o jakim wezwaniu pan mówi. Poza tym nie chcę o tym rozmawiać.
- Ale jeszcze niedawno chętnie pan o tym mówił, podkreślał, że jest niewinny, czuł się pan wyjątkowo pewnie. Coś się zmieniło?
- Teraz już nie chcę o tym mówić. Przepraszam, prowadzę samochód - zakończył zdenerwowany Klocek i odłożył słuchawkę.