Puchar UEFA: Milan może odetchnąć z ulgą?

Po przegranych z Bologną i Genoą w Serie A przyszedł czas na sukces. Nie jest to jeszcze powód, by krzyczeć z radości, ale można w końcu odetchnąć z ulgą. Milan zwycięża w Pucharze UEFA 3:1 z FC Zurich. Pewnie - to nie to samo, co sukces w Lidze Mistrzów z Manchesterem United czy Barceloną, ale dzisiaj trzeba się cieszyć z rzeczy małych i budować nową wielkość - pisze ?La Gazzetta dello Sport?

Wszystkie wyniki Pucharu UEFA. Polacy słabo ?

Adriano wskrzeszony ?

Bramki Pato i Borriello, no i ta Jankulovskiego, dająca wspaniały efekt (padła w doliczonym czasie gry pierwszej połowy, dzięki niej Milan, który wyszedł na prowadzenie, mógł grać swobodniej - Sport.pl), szybkość pomocników i duch poświęcenia, z pewnością wzmocniły się w porównaniu z poprzednimi meczami - pisze "Gazzetta" i zachwyca się taktyką Milanu: Zurich nie jest przeciwnikiem, który wprowadziłby Milan w stan maksymalnej gotowości, jednak w tym okresie także Szwajcarzy stanowili znaczącą przeszkodę. Zdyscyplinowani i zapaleni do walki: na początku próbowali blokować i kontratakować. Flamini i Ambrosini ustawili na środku zaporę z pomocą Seedorfa; następiło wzmocnienie obrony. Tym, który pokrzyżował plany Zurichowi był Jankulovski. Nie tylko dlatego, że to jego gol otworzył wynik spotkania (46. minuta pierwszej połowy), ale dlatego, że po lewej stronie boiska poruszał się tak, jak nawet Alberto Tomba nie jeździł za swych najlepszych czasów, serwując napastnikom precyzyjne podania.

Dalej włoski dziennik pisze o największych gwiazdach "rossonerich". Kaka nie jest jeszcze tak świetny jak zazwyczaj - zauważa, po czym bierze na celownik tandem Szewczenko - Pato. Ukrainiec nie ma szczęścia: najpierw jego wspaniały strzał przewrotką psuje swą paradą bramkarz Leoni, potem, po jego mocnym strzale piłka uderza w poprzeczkę. Tym, który przypieczętowuje sukces, strzelając gola na 2:0 jest Pato, który po rzucie wolnym rozegranym tak, jakby był zdalnie sterowany, trafia z dystansu w górny róg, strzałem wspaniałym w swej precyzji i sile. Młody gąsior - jak go nazywa "Gazzeta" - dla którego nie jest to okres najszczęśliwszy, nie może w to uwierzyć i biegnie do ławki rezerwowych by wyściskać się z Ronaldinho. - Jestem szczęśliwy, bo na treningach i w meczach dawałem z siebie wszystko - mówi Pato po meczu. - Ancelotti jest mi bardzo bliski. Chciałbym zagrać w ten sam sposób w niedzielę. Myślę tylko o tym, co dobrego mogę zrobić dla Milanu i Brazylii, chcę szybko powrócić do reprezentacji - dodaje Pato.

Wracamy do pojedynku. Wydaje się, że Zurich jest już definitywnie pokonany. By potwierdzić to wrażenie, wkracza Borriello. Mimo, że dopiero co wszedł na boisko, lewą nogą strzela precyzyjnego co do milimetra gola. To piękne trafienie napastnika, tak bardzo potrzebne Milanowi w tym okresie. Z takim zawodnikiem jak Borriello gra się łatwiej. - Już lepiej nie mogłem - uśmiecha się Borriello. - Strzeliłem w debiucie na oczach naszych kibiców. Brakuje mi trochę kondycji, ale polepszę ją, grając. Wygrana drużyny liczy się ponad wszystko - mówi superrezerwowy.

Ponieważ jednak Milan jest wciąż Milanem, to znaczy drużyną w ostatnich czasach dość zdezorientowaną, Zurichowi udaje się częściowo wziąć rewanż. Podanie do Djurica, którego, nie kryje żaden "rossonero", a potem strzał z trzydziestu metrów, po którym piłka zatrzymuje się w siatce, i Dida, który bezskutecznie rzuca się, by obronić. To już ostatni gol spotkania: 3:1.

- Zagraliśmy nie najgorzej - ocenia trener Milanu. - Zawodnicy wzięli się do pracy, popełniliśmy kilka błędów, ale ze strony całej drużyny bardzo widoczna była chęć wyjścia z tej trudnej sytuacji. Gole napastników są dobrym znakiem, nawet jeśli trzeba jeszcze popracować nad kondycją - podsumowuje.

Ale na tym się nie kończy, jeszcze wiele potu trzeba wylać, by tak źle rozpoczęty sezon wszedł na właściwą drogę - podkreśla "La Gazzetta dello Sport".

Fiorentina - punkty zyskany czy stracony? ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.