Stadion w Gliwicach zrównany z ziemią. Praca wre [FOTO]

Miesiąc po symbolicznym wbiciu łopaty ?Gazeta? sprawdziła stan prac na budowie nowego stadionu w Gliwicach. Obiekt Piasta został zrównany z ziemią. Po murawie i trybunach nie ma nawet śladu.

Władze Gliwic pod koniec września podpisały umowę na wykonawstwo nowego stadionu, który ma być oddany do użytku w przyszłym roku, wraz ze startem nowego sezonu ligowego. Firma Polimex-Mostostal, która realizuje inwestycję, rozpoczęła prace około trzech tygodni temu. - Kończy się etap rozbiórek, trwają intensywne roboty ziemne. Rozpoczęliśmy też roboty żelbetowe fundamentów - wylicza Grzegorz Woźniak, kierownik projektu.

Cały osprzęt sportowy został zdemontowany. Zadaszenie trybuny zachodniej oraz 3,5 tysiąca krzesełek zabrało klub stowarzyszenie GKS "Piast". Mają być zagospodarowane na boisku treningowym drużyny rezerw przy ul. Robotniczej.

- Siedziska są mocno wysłużone, ale jeśli któryś z mniejszych klubów ościennych zgłosi zapotrzebowanie, nie widzę problemu, by je przekazać - twierdzi Józef Drabicki, prezes Piasta.

Murawa miała być wykorzystana na gliwickich boiskach szkolnych bądź treningowych. - Mimo że byli na nią chętni, zostanie użyta jako humus. Odzyskanie metra kwadratowego takiej murawy przez specjalistyczny kombajn kosztuje 35 zł, natomiast nowa kosztuje 40 zł. Finansowo nie ma to sensu - wyjaśnia rzecznik gliwickiego magistratu Marek Jarzębowski. Na placu budowy leżą jeszcze słupy oświetleniowe, ale miasto nie podjęło dotąd decyzji o ich końcowym przeznaczeniu.

Najwięcej czasu zabrało robotnikom wywiezienie ziemi z nasypów z obu trybun. Po przekroczeniu bramy wjazdowej wzrok przykuwają potężne hałdy gruzu, którego większe kawałki trafiają do kruszarki. - Zgodnie z duchem ekologii rozdrabniamy ten materiał, bo zostanie on wykorzystany do utwardzenia dróg tymczasowych, którymi będą przewożone m.in. 18-metrowe słupy oraz kilkudziesięciotonowe prefabrykaty - wyjaśnia Woźniak.

Przed zimą wykonawca skupi się na robotach żelbetowych oraz montażu konstrukcji prefabrykowanych stadionu. - Pogodę jak na razie mamy wymarzoną - cieszy się Woźniak. Jak się jednak okazuje, nawet niekorzystna aura nie stanowi wielkiego problemu.

- Betonować możemy nawet przy temperaturze minus 15. Na stadionie Legii roboty zaczęliśmy w grudniu i pomimo mroźnego stycznia, roboty trwały cały czas. Wyhamowujemy właściwie tylko przy ekstremalnych mrozach - twierdzi kierownik projektu.

Na miejscu nie brakuje ciekawskich, którzy chcą osobiście sprawdzić, co dzieje się na placu budowy. Kibice Piasta, Norbert Faber i Jan Tadrzak, podpatrywali roboty zza płotu. - Jak przejeżdżam przez Gliwice, to zawsze tu wpadam. Średnio raz w tygodniu - twierdzi mieszkający w Pyskowicach Faber. Tadrzak mieszka w pobliżu i spaceruje pod stadion codziennie. - Od samego początku do zakończenia, czyli do pierwszego meczu - uśmiecha się mężczyzna.

Faber już zaciera ręce na myśl o nowym obiekcie. - Na takim nowoczesnym stadionie będę miał swoje krzesełko! Nie będę musiał przyjeżdżać godzinę przed meczem, żeby usiąść. Rozsiądę się jak gość, jak kibic na Zachodzie! - pęka z dumy.

Na stary stadion wpadają też piłkarze. - Mamy tu pralnię. Odbieramy czysty sprzęt na trening, i przywozimy brudny. I to właściwie wszystko, co nas łączy w tej chwili z obiektem na Okrzei - tłumaczy Sławomir Szary, obrońca gliwickiej drużyny, której baza treningowa została przeniesiona na ulicę Sokoła. Piłkarze jednak nie psioczą. - My mamy się skupić tylko na graniu, a nie na pierdołach. To chyba fajnie, że nam robią stadion. Jestem pod wrażeniem, że tak szybko się tam wszystko zmienia - zachwala Szary.

Władze miasta i klubu zapowiadały uruchomienie strony internetowej, umożliwiającej monitorowanie na bieżąco postępu prac. Wciąż jej jednak nie ma. - Nie jest to priorytet. Ważniejsza jest zasadnicza robota, a ta wykonywana jest właściwie. Nie zarzucamy tego pomysłu, choć ludzie z Legii mówili nam, że lepszą od kamery internetowej formą dokumentowania prac są zdjęcia - mówi Drabicki.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.