Danny Szetela zagra w Lechii?

Szetela, amerykański pomocnik polskiego pochodzenia w tym tygodniu ma dołączyć do Lechii Gdańsk. Jeszcze dwa lata temu uznawany był, nie tylko za oceanem, za jeden z największych piłkarskich talentów

Szetela był częścią amerykańskich planów zakładających wielki sukces reprezentacji na mundialu w 2010 roku. Nic dziwnego, bo zapowiadał się na wybitnego zawodnika: szybki, świetny technicznie, dużo widzący na boisku. Nieźle radził sobie w młodzieżowych drużynach USA (z U-17 doszedł do ćwierćfinału MŚ, z U-20 pokonał 6:1 Polskę strzelając jej dwa gole), starały się o niego czołowe kluby europejskie jak AS Roma czy Everton. W końcu wylądował w Racingu Santander, gdzie spotkał Ebiego Smolarka. Ten namawiał go do gry w dorosłej reprezentacji Polski, ale Szetela wybrał kadrę USA. Europy nie podbił (trafił jeszcze do włoskiej Brescii), a licznik jego występów w reprezentacji zatrzymał się na trzech meczach. Na mistrzostwa do RPA nie pojechał, nie miał także miejsca w swojej ligowej drużynie DC United. Borykający się z nadwagą, kłótliwy piłkarz został z niej wyrzucony w marcu. Czy teraz znajdzie swoje miejsce w Lechii?

- W ciągu dwóch, trzech dni powinien dołączyć do zespołu trenującego w Gutowie - mówi Janusz Kupcewicz, z którego rekomendacji we wtorek do Gutowa przybyli dwaj inni amerykańscy piłkarze Ted Niziołek i Johny Arteaga. - Co roku jestem zapraszany przez amerykańską Polonię i mam okazję obejrzeć kilka meczów. Jest tam wielu utalentowanych piłkarzy, których warto sprawdzić, tym bardziej, że przylatują na własny koszt - tłumaczy Kupcewicz, który choć pod koniec kariery grał w Lechii to w Trójmieście kojarzony jest przede wszystkim z Arką Gdynia. - Proponowałem dyrektorowi Arki Andrzejowi Czyżniewskiemu przyjazd grupy 20 zawodników, ale Arka nie była nimi zainteresowana - tłumaczy Kupcewicz.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.