Piłka nożna. Kumpel Mourinho i Platini sensacją Pucharu Narodów Afryki

- Praca na lotnisku jest trudniejsza od prowadzenia reprezentacji. Na pewno jednak wrócę do wieży kontrolnej. Nie wiem tylko, kiedy - mówi Lucio Antunes, trener Republiki Zielonego Przylądka, która w piątek zagra z Ghaną o półfinał mistrzostw kontynentu.

Wyobraźcie sobie, że do ćwierćfinału Euro szykuje się Estonia. Kraj bez futbolowych tradycji, który reprezentację w eliminacjach wystawia od ledwie 20 lat, a ta nigdy się do mistrzostw kontynentu nie zakwalifikowała. O mundialu nie wspominając.

Taką sensację sprawiła debiutująca w PNA Republika Zielonego Przylądka. 500-tysięczny kraj, składający się z kilkunastu wysepek, niepodległość ogłosił w 1975 r., wcześniej był portugalską kolonią. Do FIFA wstąpił w 1986 r.

Jeszcze kilka miesięcy temu największym sukcesem reprezentacji było zwycięstwo w prowincjonalnych mistrzostwach zachodniej Afryki z 2007 r. Dziś to zespół, który w eliminacjach pokonał potężny Kamerun, a turniej w RPA zaczął od sensacyjnego remisu z gospodarzami. Później zremisował z Marokiem 1:1 - historycznego, pierwszego gola w PNA strzelił Luis Carlos Soares, biegający w koszulce z napisem "Platini". Trzykrotny zdobywca Złotej Piłki dla najlepszego gracza Europy to jego idol. W ostatnim meczu grupowym Przylądek pokonał Angolę 2:1, choć do 81. minuty przegrywał. - Osiągnęliśmy cel, ale wciąż nam mało. Cieszę się, że zmierzymy się z Ghaną, bo to jedna z najlepszych drużyn kontynentu - mówi selekcjoner.

Trzy lata temu Antunes zrezygnował z pracy kontrolera lotów na lotnisku w stolicy kraju Prai (czyli "Plaży"). Przejmował 114. reprezentację rankingu FIFA, bez gwiazd i wielkich nadziei. Piłkarze tłumaczą, że zamienił drużynę w rodzinę. - Kiedy nie idzie, koledzy cię wspierają. Trenera traktujemy jak brata. Potrafi wydobyć z nas wszystko, co najlepsze. Jest świetnym motywatorem - mówi obrońca Guy Ramos. Po awansie do ćwierćfinału drużyna wtargnęła na konferencję trenera i zatańczyła przed zaskoczonymi dziennikarzami. Później selekcjoner odśpiewał tradycyjną pieśń szczęścia z Republiki Zielonego Przylądka, sukces dedykował rodakom.

Po awansie na PNA związek wysłał Antunesa na staż do Realu Madryt. José Mourinho mówił, że 47-letni trener jest kreatywny i świetnie zorganizowany. - Od kilku miesięcy jesteśmy bardzo blisko, choć nasze pomysły na grę się różnią - mówi Antunes. W sobotę dzwonił do Madrytu i złożył obchodzącemu 50. urodziny Mourinho życzenia.

Po awansie do ćwierćfinału do reprezentacji doleciał prezydent Jorge Carlos Fonseca. Dziś mało kto pamięta, że jeszcze kilka tygodni temu wyjazd piłkarzy na mistrzostwa kontynentu był olbrzymim problemem. Biedny piłkarski związek musiał zorganizować ogólnokrajową zbiórkę i koncert, by zapłacić za pobyt w RPA. Bilety lotnicze kupiono dzięki poczcie, która wyemitowała specjalne znaczki.

Antunes liczy, że sukces na zawsze zmieni futbol w Zielonym Przylądku. Utalentowani piłkarze rodzili się tam od dawna, ale rzadko reprezentowali ojczyznę. Nani (Manchester United) gra dla Portugalii, Gelson Fernandes (Sion) - dla Szwajcarii. Na RZP urodził się też ojciec Szweda Henrika Larssona i dziadek Cristiano Ronaldo.

W środę zakończyła się faza grupowa PNA. Odpadła już broniąca tytułu Zambia, faworytem pozostaje Wybrzeże Kości Słoniowej, które mierzy w pierwsze złoto mistrzostw kontynentu od 20 lat.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.