Puchar Narodów Afryki. Ostatnia misja Didiera Drogby

Didier Drogba przerwał wojnę, buduje szpitale, jest jednym z najlepszych piłkarzy w historii kontynentu. Teraz chce wygrać Puchar Narodów Afryki. Turniej od soboty transmitować będzie Eurosport.

- Piłkarska reprezentacja znaczy dla Wybrzeża Kości Słoniowej bardzo dużo. Tylko ona nas jednoczy - mówił Drogba przed startem turnieju w Republice Południowej Afryki. Walki północy z południem kraju trwają z przerwami już dekadę. Gdy siedem lat temu piłkarze pierwszy raz awansowali na mistrzostwa świata, Drogba na kolanach błagał przed kamerami, by rodacy odłożyli broń.

Reprezentację stawia za wzór, bo ramię w ramię grają w niej piłkarze z różnych grup etnicznych wyznających różne religie. Drogba jest z południa. Gdy dostał nagrodę dla najlepszego piłkarza Afryki, zawiózł ją na północ.

Gdy kilka miesięcy temu walki ustały, Drogba przeznaczył 3 mln funtów na budowę szpitala w Abidżanie. Dziennikarze namawiają go do startu w wyborach prezydenckich, a rodacy twierdzą, że wygrałby bez problemu. - Gdybym został politykiem, nie mógłbym mówić tego, co chcę, połowa kraju nie chciałaby mnie słuchać. Dziś słuchają mnie wszyscy - mówi Drogba.

Chorzy giganci

Reprezentacja Wybrzeża Kości Słoniowej jeszcze kilka lat temu uchodziła za kontynentalnego średniaka. Dwudziestomilionowy kraj tylko raz cieszył się ze złotego medalu PNA, za najsilniejsze uważano prowadzące w klasyfikacji wszech czasów Egipt, Ghanę, Kamerun i Nigerię.

Potęgi rozbrajają i rozbrajały jednak poważne problemy, czasami dalece pozaboiskowe. Egipt podnosi się po rewolucji zakończonej obaleniem prezydenta Hosniego Mubaraka. W I rundzie eliminacji PNA przegrał ze słabiutką Republiką Środkowoafrykańską.

Kamerun piłkarza klasy światowej nie wydał od czasów Samuela Eto'o, a na trenera, który potrafiłby zapanować nad reprezentacją, czeka jeszcze dłużej. W ostatnich siedmiu latach drużynę prowadziło siedmiu selekcjonerów. Teoretycznie, bo i tak wszystko zależało od Eto'o. Najlepszy piłkarz w historii kameruńskiego futbolu zatrzymał kiedyś schodzącego z boiska kolegę, którego trener chciał zmienić. Szkoleniowiec nie miał wyjścia, rezerwowego nie wprowadził. Efekt? Kamerun opuści drugi PNA z rzędu.

Ghana do RPA przyjechała, ale bez najlepszych. Kevin-Prince Boateng (Milan) i Michael Essien (Real) odmówili gry, Andre Ayew z Olympique Marsylia tak długo przekładał wyjazd na zgrupowanie, że trener z niego zrezygnował. Na poprzednim PNA Ghana uchodziła za faworyta, a odpadła w półfinale. Serbski trener Goran Stevanović porażkę tłumaczył podziałami w zespole, twierdził, że piłkarze używali czarnej magii, by zaszkodzić nielubianym kolegom.

W futbolu nigeryjskim nie działa praktycznie nic i nie zapowiada się, by cokolwiek zaczęło działać (patrz ramka). Najludniejszy afrykański kraj w finale seniorskiego PNA nie grał 12 lat, choć jest potęgą turniejów juniorskich - w 2011 r. mistrzostwo kontynentu zdobyli dwudziestolatkowie. Czy raczej - być może zdobyli je dwudziestolatkowie. Tuż przed startem tamtego turnieju trener zrezygnował z dwóch piłkarzy "z przyczyn sportowych". Gazety twierdziły, że byli starsi, niż wskazywały na to dokumenty. Dziennikarze utrzymywali, że oszustw było więcej. Wykryli, że gdyby wierzyć w datę urodzenia prawego obrońcy, pierwsze mistrzostwo kraju świętowałby on jako 14-latek. Teraz do RPA pojechał tylko jeden piłkarz złotej drużyny.

O medalach marzyła i marzy RPA, ale na ostatnie mistrzostwa kontynentu się nie zakwalifikowała, bo trener nie znał regulaminu i w decydującym meczu kazał piłkarzom grać o remis. Kilka tygodni temu okazało się, że szefowie związku przed mundialem w 2010 r. ustawiali sparingi reprezentacji dla azjatyckiej mafii.

WKS jak Chelsea

Drużyna Sabriego Lamouchiego za faworyta uchodzi nie tylko dzięki zapaści najlepszych. Żaden trener nie przywiózł na turniej gwiazdozbioru zaczynającego się od czołowego piłkarza Premier League (Yaya Touré), a kończącego na piłkarzach cenionych - kiedyś i dziś - w najlepszych ligach Europy (Kolo Touré, Cheick Tioté, Didier Zokora, Emmanuel Eboué). Żaden nie będzie miał w szatni przywódcy formatu Drogby.

34-latek zapracował na opinię jednego z najlepszych napastników Premier League XXI w. Przez osiem lat współtworzył grupę trzymającą władzę w Chelsea, z którą liczyć musiał się każdy trener. Zdobył wszystkie trofea w Anglii, ale długo nie mógł spełnić marzenia o zwycięstwie w Lidze Mistrzów. Cztery razy grał w półfinale, a gdy w 2008 r. odpadał z Barceloną, złość wyładowywał na arbitrze Tomie Henningu Ovrebo. Domagał się rzutów karnych, pracę Norwega nazywał "p... hańbą". Wiosną budził się tylko na mecze w pucharach. Dwie minuty przed końcem finału LM z Bayernem doprowadził do dogrywki, w serii jedenastek wykorzystał karnego, który dał londyńczykom najcenniejsze europejskie trofeum. Uznał, że jego misja jest skończona. Od pół roku gra w chińskim Shanghai Shenhua.

Jego próby zdobycia mistrzostwa Afryki przypominają zmagania o triumf z Chelsea. W czterech ostatnich turniejach WKS trzy razy dochodziło do półfinału, dwa razy występowało w finale i dwa razy przegrywało po rzutach karnych. Rok temu sensacyjnie poległo z Zambią, dla której był to pierwszy triumf w PNA. W 90 minutach WKS meczu o punkty nie przegrało od mundialu w 2010 r. (z Brazylią), sparingu - od listopada tamtego roku (z Polską). Rywal z Afryki nie pokonał WKS od czterech lat.

Drogba ostrzega, że to mogą być jego ostatnie mistrzostwa. Na następnym turnieju będzie miał 37 lat. Chciałby zejść z afrykańskich boisk tak, jak zszedł z europejskich - jako zwycięzca. A później spełnić ostatnie marzenie - zdobyć w Brazylii pierwszy dla Afryki medal mundialu.

Bukmacherzy typują zwycięzcę PNA

Źródło: William Hill

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na smartfony

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.