Ekstraklasa.tv: Niedzielan bohaterem rundy jesiennej ?
Namówienie Andrzeja Niedzielana, by dokończył sezon w chorzowskim klubie, to wielki sukces działaczy Ruchu. Napastnik ma za sobą niezwykle udaną jesień. Po tym, jak zrezygnowano z niego w Wiśle Kraków, piłkarz odbudował formę pod okiem Waldemara Fornalika i był jednym z najlepszych piłkarzy czwartego zespołu Ekstraklasy.
Znakomita dyspozycja Niedzielana (7 goli w 14 meczach) spowodowała, że dostał on od szukającej wzmocnień Polonii Warszawa propozycję nie do odrzucenia. Piłkarz zrezygnował z lukratywnego kontraktu i wiosną nadal będzie reprezentował barwy Ruchu Chorzów.
Andrzej Niedzielan, piłkarz Ruchu: We mnie tak, wyciszyłem się. Niestety, wciąż dochodzą do mnie negatywne wypowiedzi, informacje, które dotyczą mojej decyzji. Głoszą je ludzie, którzy nie są w stanie zaakceptować tego, że zrezygnowałem z dobrego kontraktu na rzecz zdecydowanie mniejszych pieniędzy.
- Nie chcę wypowiadać się zbyt mocno. Ale moim zdaniem te słowa podchodzą pod znieważenie. Zastanawiam się, co z tym dalej zrobić. Nie czuję się obrażony, ale na pewno dotknięty. Taka krzywdząca opinia dotyka mnie nie tyle jako piłkarza, ale przede wszystkim jako człowieka. Najciekawsze jest to, że z panem Ciszewskim nigdy nie rozmawiałem o moim ewentualnym przejściu do Polonii. Nawet przez telefon. Takie sprawy załatwia się przez menedżera. Chyba nie muszę dzwonić do działaczy i tłumaczyć się z tego, że zostaję w Ruchu. Uważam, że zachowałem się fair. To raczej druga strona zachowuje się nieprofesjonalnie. Te personalne wycieczki są tego najlepszym przykładem.
- Na pewno nie będę się wychwalał. Do tego jestem ostatni. Skłamałbym jednak, gdybym powiedział, że nie czuję się dość ważnym ogniwem drużyny. Powtarzam - drużyny. Bo to świetnie rozumiejący się, zgrany zespół był jesienią naszą siłą. Człowiek potrzebuje w życiu akceptacji. A ja dostałem ją w Chorzowie. I to nie tylko na boisku. Także dlatego uznałem, że żal byłoby zostawić kolegów w pół drogi, z niedokończoną pracą.
- Jasne, że tak! To stąpanie po cienkim lodzie, bo wszyscy w klubie mają świadomość, w jakiej sytuacji jest Ruch. Sprzedaż jednego utalentowanego piłkarza na pewno miałaby korzystny wpływ na organizację klubu. Ale - z drugiej strony - miałaby też wpływ na zespół, i to byłby już wpływ negatywny. Dlatego zanim podałem sobie rękę z działaczami, chciałem usłyszeć zapewnienie, że za tydzień czy dwa nie sprzedadzą dwóch, trzech graczy.
- Odpowiedź jest prosta. Nie kryją się za nią żadne spiski czy interesiki. Jeżeli myślałbym, że jestem już na ostatniej prostej mojej przygody z piłką, to nie byłbym teraz piłkarzem Ruchu, tylko Polonii. Postawiłbym na dobre pieniądze, a nie sentymenty. Nie jestem w stanie tego zrozumieć i pewnie nigdy nie pojmę, dlaczego w Polsce pielęgnuje się pogląd, że 23-letni zawodnik jest młody, a 30-letni - stary i wypalony. Pytam się wszystkich fachowców, którzy tak myślą - to kiedy jest czas na rozwój? Jeżeli tak będziemy podchodzić do tego tematu, to nigdy nie będziemy grać z sukcesami w europejskich pucharach, nigdy nie będziemy się cieszyć ze zwycięstw naszej reprezentacji. Ponieważ, moim zdaniem, 23-letni piłkarz jest ukształtowany, a 30-letni doświadczony. Sam zbliżam się do 31. roku życia i nigdy nie myślę o sobie, że jestem stary czy za stary. Mam świetne wyniki testów szybkościowych i wydolnościowych. Wierzę, że przede mną jeszcze kilka lat gry na wysokim poziomie. Może już nie zdobędę mistrzostwa świata czy nie zagram na Euro, ale wciąż stać mnie na grę w dobrej europejskiej lidze. Gdybym tak nie myślał, to na pewno nie byłbym teraz zawodnikiem Ruchu.
- Nasze działa są mocne i uzbrojone. A czy odpalą? Zobaczymy, jak podpalimy lont (śmiech). Nie możemy dać się zwariować. Zapowiadać, że rzucimy się w pogoń za Wisłą czy że interesują nas tylko europejskie puchary. Spójrzmy realnie. Jesteśmy w dobrej sytuacji. Nie mamy nic do stracenia. Dobrą postawą, kolejnymi zwycięstwami możemy tylko zyskać - spokojną przyszłość, sympatię kibiców i mediów. Liczę, że udowodnimy, że pieniądze nie są najważniejsze. Nie klękniemy przed drużynami, które mają budżety na poziomie 40 milionów. Nie będziemy podnosić głów, gdy za rywala będziemy mieć zespół z budżetem mniejszym. Na boisku budżety są równe - gra się po jedenastu.
- Tak będzie na pewno podczas mistrzostw świata w RPA. Bardzo lubię oglądać piłkę na najwyższym, światowym poziomie. Ale na igrzyska też czekam. Będę ściskał kciuki za wszystkich reprezentantów, ale najmocniej za Justynę Kowalczyk i Adama Małysza. Sam też bardzo lubię jeździć na nartach.
Królestwo za obrońcę, czyli nowy problem Ruchu ?