Strachan: Boruc jest nietykalny ?
Kapitan kadry Leo Beenhakkera nie zagrał w dwóch tegorocznych meczach ligowych Olympiakosu Pireus, choć wcześniej miał miejsce w podstawowej jedenastce. W czerwcu kończy mu się kontrakt z mistrzem Grecji.
Michał Żewłakow: Trener Ernesto Valverde wybiera innych. Mnie nie pozostaje więc nic innego, jak trenować i czekać, aż w końcu wybierze mnie.
- W Grecji i Olympiakosie przeszłość nie ma znaczenia. Liczy się teraźniejszość i przyszłość. Niedługo skończę 33 lata, w czerwcu kończy mi się kontrakt. Może to sygnał, że mój czas w Pireusie dobiega końca?
- Nie. I nie wiem, co o tym myśleć. W czerwcu kończą się kontrakty kilku piłkarzom, nie tylko mnie. Na razie jednak działacze rozmawiali o przyszłości tylko z trenerem. Jemu też kończy się umowa. Grecy chcą ją przedłużyć, Hiszpan poprosił o kilka dni do namysłu.
Na razie więc nie wiem, co robić. Jeśli dalej ma trwać stan zawieszenia, to nie ma sensu na siłę czegoś udowadniać i walczyć o przedłużenie kontraktu za wszelką cenę. Przez dwa i pół roku pokazałem, na co mnie stać. Teraz klub musi zdecydować, czy to mu wystarcza.
- W Grecji niczego nigdy nie wiadomo na pewno. Może być i tak, że do rozmów w ogóle nie dojdzie. Kontrakt się skończy i tyle.
- Nie, bo to nie jest mój styl. Co z tego, że pójdę do trenera i z nim porozmawiam? Przecież nie wrócę do składu dzięki rozmowie. Zasuwam na treningach. Trener wybiera innych, czyli uważa ich za lepszych ode mnie i bardziej pasujących do koncepcji. Rozmowa tego nie zmieni.
Zadaję sobie wiele pytań. W drugiej połowie grudnia wyjeżdżałem do Polski na urlop jako podstawowy piłkarz Olympiakosu. Wróciłem i usiadłem na ławie. Nie wiem, czemu. Nie jestem jednak filozofem, tylko piłkarzem. Do ostatniego dnia kontraktu będę go wypełniał z pełnym zaangażowaniem.
- Ale wtedy trener poznawał drużynę, patrzył, na kogo może liczyć, kto mu pasuje do koncepcji, kto jakim jest zawodnikiem. Teraz rozeznanie ma.
- Chcę być fair wobec Olympiakosu. Zobaczę, w którą stronę rozwinie się sytuacja z kontraktem. Być może skorzystam z oferty innego klubu. Ale na razie nie ma sensu o tym mówić, bo gdy przedłużę kontrakt w Grecji, sprawa będzie nieaktualna.
- Nie mam. Ale jak się nie ma jednego, to ma się dwudziestu. Telefon dzwoni co jakiś czas. Nie podejmę rozmów, dopóki nie dowiem się, co w Grecji.
- Tak. Nie jestem Johnem Terry, którego chciałby każdy klub świata. On może przebierać w ofertach. Mam jeszcze chyba wystarczająco sił i ambicji, by dalej sprawdzać się za granicą, w Europie. Ale z Polski wyruszyłem w wielki świat, dzięki polskiej lidze zaistniałem i nie wykluczam powrotu.
- Tak.
- A dlaczego nie Wodzisław albo Gliwice? Za wcześnie o tym mówić. Ale moja reputacja piłkarska nie jest jeszcze aż tak nadszarpnięta, by nie myśleć o grze w Europie. Sądzę, że jakieś oferty spłyną i będę miał wybór między zagranicą a - ewentualnie - Polską.
- Musimy wygrać trzy pierwsze mecze eliminacji MŚ: dwa z Irlandią Płn. i San Marino. I potem każdy mecz jest o wszystko. Jestem, jak to na początku roku, pełen nadziei. Ale mam trudny moment. Do lutowego meczu z Walią w Portugalii chciałbym mieć głowę wolną od problemów w klubie i wrócić do składu Olympiakosu.
Nie mogę się doczekać tego meczu, tym bardziej że w listopadzie nie zagrałem w Dublinie z powodu kontuzji. Mam nadzieję, że pierwsze półrocze będzie lepsze od poprzedniego. Mogliśmy mieć cudowną sytuację, a po porażce w Bratysławie jesteśmy w kropce.
- Żal mi czytać komentarze. Znamy się osobiście i jego niepowodzenia mnie bolą. Przeżywam je i przypominam sobie, jak przed i tuż po Euro Artur był wychwalany pod niebiosa. Teraz wszyscy o tym zapomnieli. Pod względem sportowym to wciąż wybitny bramkarz. Ma trudny moment w życiu prywatnym i błędy są efektem tych zawirowań. Musi być silny i sprostać temu.
- Nie popadłem w depresję. Po prostu ważą się losy mojej rocznej, może dwuletniej przyszłości piłkarskiej. Muszę się wyzbyć sentymentów i realnie pomyśleć o tym, co dalej. Jestem kapitanem reprezentacji. Choćby z tego względu wypada mieć poukładane sprawy sportowe w klubie. A z drugiej strony moja kariera powoli dobiega końca. Ostatnie lata gry w piłkę chcę poświęcić klubowi, który będzie traktował mnie tak samo poważnie jak ja jego. Może z tego powodu ta melancholia.