Lewandowski: Beenhakker wiedział, co robi

- Leo jest tolerancyjny, nie podejmuje decyzji impulsywnie. Jeśli zawiesił Artura Boruca, Dariusza Dudkę i Radosława Majewskiego, miał poważne podstawy - mówi Mariusz Lewandowski, zastępca kapitana reprezentacji Polski. - Jeśli wina będzie ewidentna, to musi być jak na spowiedzi. Żal za grzechy, postanowienie poprawy i zobaczymy, co będzie dalej.

Beenhakker o zawieszeniu pijanych piłkarzy: Musiałem to zrobić ?

W środę reprezentacja Polski przegrała we Lwowie z Ukrainą 0:1. Po meczu Artur Boruc, Dariusz Dudka i Radosław Majewski mimo zakazu Leo Beenhakkera brali udział w imprezie. Holender do odwołania zawiesił ich w prawach reprezentanta

Robert Błoński: Jak pan zareagował na wydarzenia po meczu z Ukrainą?

Mariusz Lewandowski: Od razu po meczu pojechałem z ukraińskimi kadrowiczami do Kijowa, a stamtąd poleciałem do Doniecka. O wszystkim dowiedziałem się z internetu i rozmów telefonicznych. Jestem zszokowany. To fatalna nowina dla wszystkich kadrowiczów. Dokładnie nie wiem, co się stało. Problem na pewno jednak jest. Będziemy o nim rozmawiać we Wronkach, na następnym zgrupowaniu. Z trenerem usiądzie rada drużyny. Jestem w niej ja, Michał Żewłakow i Jacek Krzynówek. To znaczy byliśmy do tej pory. Pewnie na te eliminacje zostanie wybrana nowa. Nawet jeśli nie będzie to rada drużyny, to usiądziemy z trenerem w większym gronie i ustalimy, co tam się wydarzyło. Leo podjął już pewne decyzje, one na pewno negatywnie rzutują na całą kadrę.

Leo Beenhakker powiedział nam w piątek, że nie chodziło o dwa czy trzy piwa...

- Jeśli tak powiedział, znaczy, że wie, o co chodzi. Przecież był na miejscu. Leo jest tolerancyjny, nigdy nie działa emocjonalnie, nie podejmuje decyzji impulsywnie, nie pozwala mu na to doświadczenie. Doskonale wie, jak się zachować w każdej sytuacji. Jeśli tak postąpił, znaczy, że miał poważne podstawy.

Wstawicie się za całą trójką?

- Najpierw musimy wiedzieć, co tak naprawdę wydarzyło się we Lwowie. Jesteśmy i będziemy ze sobą na dobre i na złe. W takiej sytuacji musimy być razem, wyjaśnić cała sprawę do końca. Jeśli wina będzie ewidentna, to musi być jak na spowiedzi. Żal za grzechy, postanowienie poprawy i zobaczymy, co będzie dalej.

Sprawa jest ewidentna, piłkarze złamali regulamin, upili się. Co pana zdaniem powinni zrobić?

- Miałem podobną sytuację, choć nie chodziło o względy pozasportowe. W eliminacyjnym meczu z Kazachstanem zmieniono mnie w pierwszej połowie i strasznie się wkurzyłem. Powiedziałem kilka mocnych słów, nie podałem ręki trenerowi. W pierwszym momencie nie zaakceptowałem tej decyzji, ale szybko ochłonąłem i po meczu przeprosiłem trenera i kolegów. Leo darował mi winę. Teraz sytuacja jest inna. Najważniejsza jest szczerość i powiedzenie prawdy. Nie możemy się okłamywać, jeśli winowajcy będą szczerzy wobec Leo, na pewno łatwiej będzie naprawić tę sytuację.

Sugeruje pan przeprosiny?

- Nic nie sugeruję. Ani przeprosin, ani dalszego konfliktu, bo nie wiem, co się stało. Problem jest i trzeba go rozwiązać. Powtarzam, jeśli tak się stało, Beenhakker wiedział, co robi, zawieszając Boruca, Majewskiego i Dudkę.

Jak pan by się poczuł, gdyby został pan we Lwowie i grzecznie siedział w pokoju, a rano okazałoby się, że koledzy balowali?

- Każdy jest dorosły, wie, co robi, odpowiada za swoje czyny. Jeśli był zakaz, należało go respektować. Ani ja, ani Leo nie jest w stanie kontrolować 25 ludzi na raz. Chodzić do każdego i trzymać za ręce. Do tej pory żadnych zadym nie było.

Podobno były, ale nie ujrzały światła dziennego.

- Nic drastycznego się nie wydarzyło. Nawet po awansie do Euro nie wypiliśmy.

Czy Leo pozwala wam napić się po meczu?

- Powtarza nam, że w dobrej kompani alkohol nie jest potrzebny. Mamy swój rozum. Nie jest tak, że przyjeżdżamy na zgrupowanie i na stół wjeżdżają dwie butelki whisky.

Jak ta sytuacja wpłynie na zespół?

- Głupio mi o tym rozmawiać przed meczami eliminacji mundialu. Może to wstrząśnie drużyną. Gorzej już na pewno nie będzie. Na Słoweńców nie wyjdziemy ze spuszczonymi głowami. Rozmawiałem już z Żewłakowem i Beenhakkerem. We Wronkach zajmować będziemy się głównie futbolem.

Na ile pod względem sportowym reprezentacja straci bez Boruca, Dudki i Majewskiego?

- Każdy piłkarz z polskim paszportem jest potrzebny polskiej reprezentacji. To, czy Artek, Darek i Maja zależy tylko od trenera. Ale nie ma ludzi niezastąpionych. Każdy czeka na swoją szansę.

Dlaczego zagraliście z Ukrainą tak słabo?

- W nowym ustawieniu kilku piłkarzy nie wiedziało, co ma robić na boisku, jak się ustawiać, jak się poruszać. Mieliśmy problem z wyprowadzeniem, a później utrzymaniem piłki. Ukraińcy byli lepsi. Wiemy, że aby awansować na mundial, musimy grać lepiej.

A co by pan powiedział tym, którzy uważają, że afera jest początkiem końca tej drużyny i Leo Beenhakkera?

- Bzdura. Nie ma sensu skreślać piłkarzy i selekcjonera. Na początku poprzednich eliminacji przegraliśmy z Finlandią. Leo jako pierwszy podniósł głowę i pokazał nam, że jest wielki. Teraz znowu jesteśmy w kiepskiej i trudnej sytuacji, tyle że pozasportowej. Musimy się podnieść. Prawdziwych facetów poznaje się po tym, jak rozwiązują trudne sytuacje.

Widzi pan Boruca, Majewskiego i Dudkę w kadrze na Słowenię i San Marino?

- To trener wybierze. Ale powiedział, że są zawieszeni w prawach reprezentanta, więc pewnie ich zabraknie.

50 tys. funtów grzywny dla Boruca za alkohol ?

Blog Dariusza Wołowskiego: Ile straci kadra bez Boruca ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.