Boenisch nie będzie grał dla Polski, bo nie było komu do niego zadzwonić?

Sebastian Boenisch z Werderu Brema chciał grać w reprezentacji Polski, ale pewnie wybierze Niemcy. 21-letniego obrońcę przekonały gwiazdy niemieckiej piłki. Z Polski nie miał kto do niego zadzwonić

Jedyną osobą z PZPN, która rozmawiała z piłkarzem, jest Maciej Chorążyk, koordynator sekcji monitoringu i rozwoju młodych polskich piłkarzy grających za granicą. - Chłopak powiedział mi, że ja to za mało, bo on chce porozmawiać z kimś ze sztabu reprezentacji Polski - mówi Chorążyk. Wszystkie dane o piłkarzu, wraz z numerem telefonu, zostały przekazane do asystenta Leo Beenhakkera Dariusza Dziekanowskiego. - Mam wszystkie informacje na jego temat, ale my nie jesteśmy od spraw proceduralnych. W PZPN jest odpowiedzialna za to komórka. Chłopak nie mówi po polsku, nie ma nawet polskiego paszportu. My jesteśmy od ocenienia jego przydatności, a jak mamy ją ocenić, skoro jest on Niemcem? - pyta Dziekanowski.

Według ojca piłkarza Sebastian dogada się po polsku. - A przecież trener Beenhakker, Jacek Krzynówek, Jakub Błaszczykowski czy Ebi Smolarek mówią po niemiecku, a reszta po angielsku. Co to za problem? - pyta Piotr Boenisch. Sebastian urodził się w Gliwicach, ale od dziecka mieszka w Niemczech, paszport może dostać nawet w miesiąc. - W tej chwili wszystko w rękach sztabu reprezentacji. My zrobiliśmy wszystko - mówi Chorążyk.

To samo mówi ojciec piłkarza Piotr. - Niemcy zareagowali błyskawicznie. Dzwonili trener młodzieżówki Dieter Eilts i dyrektor pierwszej reprezentacji Oliver Bierhoff. Oni mogli, a Polacy nie? - żali się Boenisch.

Nikt też nie skontaktował się z agentem piłkarza, który ma płyty DVD z występami młodego obrońcy. - Moim zdaniem sztab reprezentacji Polski nigdy nie widział Sebastiana w akcji. A szkoda, bo jest tu chwalony - mówi ojciec.

Boenischem kilka lat temu zainteresowany był Michał Globisz. - Wysyłałem listy, ale do powołania nie doszło. Z tego, co pamiętam, Sebastian odmówił - wspomina trener. Ojciec piłkarza tłumaczy, że wówczas jego synowi zmiana reprezentacji była bardzo nie na rękę. - Grał w Schalke, chciał podpisać nowy kontrakt. Działacze dawali mu do zrozumienia, żeby grał dla Niemiec - tłumaczy.

Teraz Sebastian jest zdecydowany, ale stawia warunki. - Przyjmie powołanie tylko do pierwszej reprezentacji Polski. Żadna młodzieżówka nie wchodzi w grę. Ale w tej chwili rozmawiamy teoretycznie, bo przecież nikt z Polski się moim synem nie interesował - mówi Piotr Boenisch. Sebastian gra zwykle na prawej lub lewej obronie. Na tę drugą pozycję Leo Beenhakker od miesięcy szuka zawodnika. - Nie wiem gdzie oni szukają, w Australii? - denerwuje się ojciec piłkarza. - My nie mamy nic do roboty, bo sprawa nie jest nawet zaczęta przez odpowiednią komórkę PZPN - upiera się Dziekanowski.

W tym sezonie 21-letni obrońca zagrał tylko trzy mecze w Bundeslidze. Przez większą część sezonu leczył kontuzję. W sumie w barwach Schalke i Werderu w Bundeslidze zagrał 12 razy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.