- Odmroziłem palce podczas meczu z Belgią - powiedział Boruc w niedzielę portalowi Sport.pl. - Jak wróciłem do klubu i poszedłem na pedicure, pani w obu stopach obcięła mi pół paznokci. Mam żywe, otwarte rany. Wyszedłem na rozgrzewkę, ale kopnięcie piłki okazało się niemożliwe. Pobiegałem po boisku i uznałem, że nie dam rady.
Inaczej jego uraz opisali Szkoci.
- Artur mówił, że może grać, ale gdy wyszedł na rozgrzewkę okazało się, że nie jest w stanie kopnąć piłki. Ma kontuzje palców, to jakaś infekcja grzybicy. Nie wiem jak długo będzie musiał odpoczywać. Zobaczymy jak uraz się rozwinie - powiedział trener Celtiku Gordon Strachan.
Według szkockich mediów Polak przywiózł infekcję ze zgrupowania reprezentacji.
- Tego jesteśmy pewni. Nie wiemy jednak jak do tego doszło i nie wiemy jak długo Artur będzie musiał pauzować. W klubie też chyba tego nie widzą - mówi nam dziennikarz szkockiego dziennika "The Herald".
Strachan powiedział, że postawi na Boruca w meczu z Szachtarem nawet, gdyby Polak zdecydował się grać dopiero kilka minut przed początkiem meczu.
- Oni wszyscy mają nadzieję, że Artur się wykuruje. Celtic, by przedłużyć szanse na awans do 1/8 finału musi wygrać, a bez Boruca będzie to bardzo trudne - dodaje Szkot. Ale gwarancji na występ Polaka nikt nie daje.
- Zrobię wszystko, by zagrać w Lidze Mistrzów - mówi Boruc.
W spotkaniu z Aberdeen wystąpił Maciej Żurawski, który wszedł na boisko w 78. minucie gry.