Premier League. Kamil Grosicki zdradził, jakie ma przezwisko w Hull City

- Niektórzy nazywają mnie "Turbo". Chyba wyczaili na twitterze mój podpis "TurboGrosik" - powiedział Kamil Grosicki w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

Polak w końcówce zimowego okna transferowego trafił z Rennes do Hull City. - Kilku mówi po... nazwisku, co mnie denerwuje. Trener też mówi do mnie po nazwisku, choć starałem się wyjaśnić, że po pierwsze wolę jak na mnie mówią Kamil, a po drugie łatwiej mu będzie wymówić moje imię, a nie nazwisko. Liczę, że lada chwila przestawi się na "Kamila".

- W Hull mieszka tylu Polaków, że można poczuć się jak w Szczecinie. Często okazują mi sympatię. A Polak w miejscowej drużynie wielu z nich zachęcił i zmobilizował do przyjścia na nasz stadion. Na dwa najbliższe spotkania biletów już nie ma, a od pracowników klubu dowiedziałem się, że sprzedaż wejściówek napędzili Polacy. Podobnie jest z koszulkami z nazwiskiem Grosicki. Te, które się pojawiły w sklepie Hull błyskawicznie wykupiono, na kolejne trzeba poczekać.

Grosicki zdradził również, nad czym teraz najbardziej pracuje, w jakim elemencie chciałby się rozwinąć. - Teraz koncentruję się na "klatce", generalnie górnych partiach mięśni, bym potrafił się zastawić. Na to zawsze uczulał mnie trener Franciszek Smuda. Już we Francji pod względem fizycznym była ciężka walka. Anglia to już w ogóle... Znam jednak sposoby jak przechytrzyć rywala bez użycia siły... Cała rozmowa na stronie "Przeglądu Sportowego".

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.