Premier League. Krystian Bielik na szybkiej ścieżce?

To może być moment, na który czekaliśmy: wraz z kontuzją Francisa Coquelina wraca temat debiutu Krystiana Bielika w Premier League - pisze Michał Okoński, dziennikarz ?Tygodnika Powszechnego? i komentator Sport.pl.

Kiedy zdarza się nam w tym sezonie chwalić Arsenal, po zwycięstwie nad Dynamem Zagrzeb znów myślący o awansie do fazy pucharowej Ligi Mistrzów, a w Premier League - mimo ubiegłotygodniowej porażki z WBA - uczestniczący w wyścigu o mistrzostwo kraju, mamy na myśli zwykle kilku architektów sukcesu. Po pierwsze, znakomicie dyrygującego kolegami Mesuta Oezila (w dwunastu meczach Premier League aż jedenaście asyst!), po drugie skutecznego Oliviera Giroud (siedem bramek w trzynastu występach), po trzecie dyrygującego obrońcami z linii bramkowej niezawodnego Petra Cecha (sześć czystych kont w trzynastu meczach; najmniejsza wśród bramkarzy angielskiej ekstraklasy liczba straconych bramek, po Davidzie de Gei i obok Hugo Llorisa).

Coquelin i zmiennicy

Ale jest jeszcze ten czwarty, niedoceniany ze względu na nie tak celebryckie nazwisko i trwający bardzo długo rozwój kariery (przed rokiem o tej porze grywał jeszcze na boiskach Championship, wypożyczony do Charltonu) Francis Coquelin. Człowiek od czarnej roboty - przerywania akcji rywala w środku pola i asekurowania pary stoperów Kościelny-Mertesacker - miał w tym sezonie średnio 3,2 wślizgi i 2,7 przechwytów na mecz, ale też imponującą średnią podań: 91,5 procent. Miał, bo w trakcie feralnego meczu z West Bromwich odniósł kontuzję, która wyłączyła go z gry na co najmniej trzy miesiące.

Co oznacza dla Kanonierów problem większy niż uraz któregokolwiek z pozostałych graczy z pola: w odróżnieniu od plejady uniwersalnych i dobrze adaptujących się do wielu pozycji ofensywnych pomocników, a także napastników i obrońców, wśród których wartościowych dublerów nie brakuje - w kadrze Arsenalu nie ma drugiego równie atletycznego i bezwzględnie walczącego o odbiór piłki defensywnego pomocnika. Jest wprawdzie Matthieu Flamini, mający jednakże najlepsze lata kariery za sobą, a podczas ostatniego meczu w wyjściowej jedenastce - w Pucharze Ligi przeciwko Sheffield Wednesday - będący jednym z głównych odpowiedzialnych za kompromitującą porażkę 3:0. Jest teoretyczny kapitan klubu Mikel Arteta, ale po pierwsze (stąd ta teoretyczność), ciągle trapiony kontuzjami, po drugie jeszcze starszy od Flaminiego, po trzecie zawsze skupiony raczej na eleganckim rozgrywaniu, niż brudnej walce o odbiór, po czwarte, bardzo słaby w meczu z WBA. Jest wreszcie Aaron Ramsey, ale to trochę inny przypadek - zawodnika kreatywnego, biegającego między dwoma polami karnymi lub na prawym skrzydle, tracącego większość swoich atutów, gdy ma się ograniczać do roli defensywnego pomocnika (bardziej szczegółowe porównanie całej czwórki znajdziecie tutaj ).

Kiedy o problem zastąpienia Coquelina zapytano Arsene'a Wengera, wspomniał o jeszcze jednej możliwości: przesunięcia do środka pomocy obrońcy Caluma Chambersa. Podobny manewr przeprowadził z wielkim powodzeniem Mauricio Pochettino z Erikiem Dierem w Tottenhamie: niemieszczący się w składzie prawy obrońca i stoper stał się od początku tego sezonu defensywnym pomocnikiem, grającym tak dobrze, że po kilkunastu meczach w nowej roli wystąpił z tradycyjnie przypisaną tej pozycji czwórką na koszulce w ubiegłotygodniowym meczu reprezentacji Anglii z Francją. Tyle że pierwsze doświadczenia Chambersa w roli defensywnego pomocnika - podczas fatalnego głównie dla Wojciecha Szczęsnego noworocznego meczu z Southamptonem - nie były tak zachęcające, jak w przypadku Diera.

Polak w poczekalni

"Czasami czyjaś kontuzja to dobra okazja dla innych piłkarzy, by się odnaleźć i pokazać, co potrafią" - powiedział Arsene Wenger. Co nas prowadzi w stronę jeszcze jednego nazwiska, nieobecnego - przyznajmy to - w angielskich rozważaniach dziennikarskich, ale już na forach kibiców Arsenalu poważnie branego pod uwagę jako rozwiązanie obecnego kryzysu. Nazwiska Krystiana Bielika.

Argument z forum wydaje się słaby, rzecz jednak w tym, że wiedza wielu jego użytkowników o klubie jest daleko głębsza niż wiedza dziennikarzy, ograniczających się do uczestnictwa w konferencjach prasowych menedżera i późniejszego oglądania meczów pierwszej drużyny. Fani Arsenalu wiedzą, że Krystian Bielik należy do najlepszych piłkarzy młodego zespołu Kanonierów. Że świetnie czyta grę, że dobrze się ustawia, że imponuje zarówno precyzją podań, jak dokładnością wślizgów. Zdają sobie wprawdzie przy tym sprawę, że większość meczów, jakie rozegrał, rozegrał jako obrońca - z drugiej strony jednak we wspomnianym spotkaniu z Sheffield, kiedy debiutował w pierwszej drużynie, był jednym z nielicznych jasnych punktów Arsenalu właśnie w roli defensywnego pomocnika. Wszedł wprawdzie już przy stanie 3:0, kiedy losy meczu były przesądzone, ale jego wola walki, chęć jak najczęstszego znalezienia się przy piłce i wręcz kierowania grą drużyny, zwróciły uwagę wszystkich obserwujących tamto spotkanie.

Czy w najbliższych tygodniach dostanie od Wengera kolejną szansę? Z pewnością oznaczałoby to skierowanie na "szybką ścieżkę". W tym sezonie Bielik miał jeszcze ogrywać się w młodym zespole, pracując nad, nie ukrywajmy, angielszczyzną, ale przede wszystkim nad siłą fizyczną (na siłowni spędza dużo więcej czasu niż w czasach treningów w Legii) - tak, by być zdolnym do rywalizowania z dojrzałymi rywalami z Premier League. Z drugiej strony niewiele tylko starszy Dele Alli z Tottenhamu okazał się więcej niż gotowy do wyjścia na scenę szerszą niż wcześniej przez niego oswojone boiska trzecioligowe: we wspomnianym meczu reprezentacji z Francuzami Anglik z raptem dziesięcioma meczami w Premier League zdobył już fantastyczną bramkę na Wembley . Młodszy Reece Oxford z West Hamu przyczynił się z kolei do porażki Kanonierów w pierwszej kolejce Premier League; miał wtedy 16 lat i 237 dni.

Kalendarz sprzyja

Za miesiąc Krystian Bielik skończy 18 lat. Na razie regularnie trenuje z pierwszym zespołem, Arsene Wenger zdołał więc wyrobić sobie opinię na temat jego umiejętności. Akurat ten menedżer nigdy się nie obawiał wrzucania młodych piłkarzy na głęboką wodę.

A kalendarz Polakowi sprzyja. Kontuzje Coquelina i Artety zbiegły się z nadejściem najgorętszego piłkarsko miesiąca w Anglii: na przestrzeni najbliższych trzydziestu siedmiu dni Arsenal rozegra osiem spotkań. W normalnych warunkach myślelibyśmy pewnie, że kolejna okazja na wpisanie Bielika do meczowej osiemnastki pojawi się w pierwszych dniach stycznia, kiedy drużyny Premier League włączą się do rywalizacji o Puchar Anglii. Teraz jednak możemy się zastanawiać, czy nie przydarzy się to już przed Bożym Narodzeniem.

Baaaardzo trudne pytania piłkarskie. Tylko dla zapalonych kibiców [QUIZ]

Czy Krystian Bielik zadebiutuje w Premier League w tym sezonie?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.