Cibicki dla Sport.pl: "Nigdy nie miałem wątpliwości"

- Fajnie jest widzieć, że tacy piłkarze jak Falcao czy van Persie nie grają, a taki Cibicki ma szanse - mówi dla Sport.pl o występach w Lidze Mistrzów Paweł Cibicki, 20-letni skrzydłowy Malmoe FF, który właśnie otrzymał powołanie do młodzieżowych reprezentacji Polski.

Na radarach polskich skautów był już od dawna, ale, jak sam przyznaje, zainteresowanie pojawiło się dopiero po jego pierwszym wywiadzie dla polskich mediów. Nie od dziś wiadomo, że w PZPN istnieje specjalna sekcja zajmująca się poszukiwaniem utalentowanych, młodych Polaków, którzy przebijają się w różnych zagranicznych klubach i mogliby w przyszłości wzmocnić dorosłą reprezentację. Cibicki w pierwszej drużynie mistrzów Szwecji zadebiutował nieco ponad rok temu, teraz coraz mocniej przebija się do pierwszego składu i ma większy udział w powtórzeniu ligowego zwycięstwa już w następnym miesiącu. Wczoraj, w wyjazdowym meczu z Halmstad zagrał od pierwszej minuty i strzelił jedynego gola, wychodząc do długiego podania i uderzeniem głową przerzucając piłkę nad bezradnym bramkarzem.

O Cibickim zrobiło się głośno w ostatnim tygodniu po wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego" w którym miał mówić, że jeśli nie przyjdzie powołanie z Polski, to wybierze Szwecję, w której się urodził i wychował. - Źle to wyszło, zupełnie nie tak, jak chciałem - przyznaje 20-latek, płynnie mówiąc po polsku. - Nie chciałem po prostu, by wyszło tak jak kilka razy poprzednio, gdy po telefonach i obietnicach, że dostanę zaproszenie, nic się nie działo. Ja zawsze chciałem grać tylko dla Polski. Teraz także mój klub chciał wiedzieć wcześniej w związku choćby z grą w Lidze Mistrzów i ostatnimi kolejkami w Allsvenskan - dodaje Cibicki.

Przyznaje też, że gdyby po raz kolejny ta obietnica się nie zmaterializowała, to Szwedzi sami z siebie wysłaliby mu powołanie na kolejne zgrupowanie ich reprezentacji młodzieżowej. - Na szczęście w klubie nikt nie robi mi problemów, że chcę grać tylko dla Polski - mówi. To też pokazuje, jak wysoko jego talent jest ceniony w tamtejszej lidze, pomimo tego, że w obecnym sezonie rozegrał nieco ponad siedem godzin w szesnastu występach. Wczorajsze trafienie było jego trzecim golem. - Statystycznie nie wygląda to źle - śmieje się Cibicki - A teraz na pewno będę grał dużo więcej w Malmoe - zapewnia. Sam podkreśla, że latem miał okazję przeniesienia się do ligi holenderskiej, a kontrakt był już na stole. - Porozmawiałem z trenerem, który obiecał mi coraz większą rolę, a w klubie obiecali, że za dwa, trzy lata wrócimy do tematu transferu - tłumaczy plan na przyszłość.

Cibicki jest stosunkowo wysoki, ale przy tym szybki, co pozwala jego trenerowi, Age Hareide, na wystawianie go zarówno w ataku, jak i na obu skrzydłach. Malmoe to zespół, który gra bardzo ofensywnie, ale ma również jedną z najlepszych defensyw w kraju. To dzięki niej prawie godzinę dzielnie bronili się w Turynie do pierwszego gola Carlosa Teveza. - Gramy podobnie jak Legia, myślę, że w naszym meczu byłoby bardzo ciekawie - mówi Cibicki, który oglądał występy mistrzów Polski w eliminacjach europejskich pucharów. Malmoe zaimponowało w dwóch ostatnich rundach walki o Ligę Mistrzów, gdy zarówno ze Spartą Praga, jak i Red Bull Salzburg przegrywali w pierwszych spotkaniach, by ratować wynik w rewanżach.

- Fajnie, że tylu dużo bardziej utytułowanych piłkarzy nie ma okazji zagrać w Lidze Mistrzów, a ja tak - mówi piłkarz, który w reprezentacji Miłosza Stępińskiego znalazł się obok sześciu innych zawodników z zagranicznych klubów. Następne spotkania drużyny do lat 20 odbędą się w Lublinie (z Włochami, 9 października) i Genewie (cztery dni później ze Szwajcarią). Niewykluczone, że do tego czasu Cibicki będzie miał już za sobą debiut w Lidze Mistrzów - w środę do Szwecji przyjeżdża Olympiakos, a ambitnym celem mistrzów kraju jest przynajmniej trzecie miejsce w trudnej grupie.

Więcej o:
Copyright © Agora SA