Premier League. Szczęsny po 1:5: To było cholernie żenujące

Arsenal Londyn w fatalnym stylu przegrał z Liverpoolem 1:5. Wojciech Szczęsny przy żadnej z bramek nie zawinił. - To było cholernie żenujące. Przepraszam wszystkich, którzy musieli oglądać 90 minut takiego meczu - napisał po spotkaniu na swoim Facebooku polski bramkarz.

Spotkanie dobrze się jeszcze nie rozpoczęło, a polski bramkarz już musiał wyciągać piłkę z siatki. Pierwszy Wojciecha Szczęsnego pokonał Skrtel. Z lewej strony boiska dośrodkowywał Gerrard, a w polu karnym Arsenalu najlepiej odnalazł się obrońca Liverpoolu, który z najbliższej odległości umieścił piłkę w bramce. W dziewiątej minucie meczu było już 2:0 dla gospodarzy. Ponownie piłkę dośrodkował kapitan The Reds i ponownie do bramki Arsenalu pięknym strzałem głową wpakował ją Skrtel.

Liverpool kontrolował przebieg meczu, a w 16. minucie dołożył kolejną bramkę. Po kolejnym doskonałym kontrataku piłkę do bramki z najbliższej odległości skierował Sterling. W 20. minucie meczu prowadzenie Liverpoolu podwyższył Daniel Sturridge, który wygrał pojedynek "sam na sam" ze Szczęsnym.

Piłkarze Arsenalu nie stworzyli w pierwszej połowie żadnego zagrożenia pod bramką Liverpoolu. Po zmianie stron drugą swoją bramkę dla Liverpoolu zdobył Sterling.

Honorową bramkę dla Arsenalu w 70. minucie meczu zdobył Arteta z rzutu karnego.

Arsenal stracił pozycję lidera na rzecz Chelsea, która pokonała 3:0 Newcastle.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.