Ściągawka dla Nawałki. O tym, żeby przenieść Stadion Narodowy do Abu Zabi i paru innych rzeczach

Zapraszamy na podsumowanie wydarzeń tygodnia w polskiej piłce. Tygodnia, w którym reprezentacja Polski pokonała w Abu Zabi 3:0 Norwegię, a w innym meczu rozgrywanym w tym samym czasie gole dla Borussii Dortmund strzelali Jakub Błaszczykowski i Robert Lewandowski.

Za nami dziwny tydzień - z jednej strony mieliśmy mecz reprezentacji, z drugiej - nasi najlepsi zawodnicy wcale w niej nie grali. Dzięki temu kapitanem w swoim 39. występie został Jakub Wawrzyniak, który przeżył sentymentalną podróż, bo przed ośmioma laty w Zjednoczonych Emiratach Arabskich debiutował. Żeby było jeszcze dziwniej, obrońca Legii zaliczył asystę, jakiej nie powstydziliby się najlepsi piłkarze świata. Jak to? Wawrzyniak nie ma w kolekcji jeszcze żadnej Złotej Piłki? To jakieś niedopatrzenie - myśleli sobie miejscowi kibice, wieszając plakaty z idolem na ścianach. Może to jest sposób na rozwiązanie problemu lewego obrońcy - przenieśmy nasz Stadion Narodowy do Abu Zabi skoro Wawrzyniak tak dobrze się tam czuje. No i skoro kadra tam wygrywa.

Wygłupiam się, ale właśnie taki głupi był ten mecz, bezsensowny. "Norweska wycieczka dostała lekcję od ligowego zespołu polskiego" - napisała po spotkaniu prasa z Norwegii. Lepiej nie da się oddać rangi tej "batalii", z której jedyny wniosek, jaki się nasuwa, to, że albo norweska liga musi być dramatycznie słaba, albo zostaliśmy oszukani. To nie byli Norwegowie, tylko jacyś ludzie ich udawali. Trzeba to koniecznie sprawdzić.

Kończąc temat - mecz wart był uwagi tylko z dwóch powodów. Pokazał, że warto dawać szansę Tomaszowi Brzyskiemu, który w pierwszej połowie jako jedyny wyglądał na prawdziwego piłkarza. I że zadatki na takiego zawodnika ma ściągnięty z pierwszej ligi Maciej Wilusz, którego ofiarna gra była miłym zaskoczeniem.

Innych polskich prawdziwych piłkarzy nie było w reprezentacji. Grali w tym czasie poważniejsze mecze.

Reprezentacja tygodnia:

Wojciech Szczęsny. Bramkarz lidera Premier League ma za sobą bardzo udany mecz z Fulham. Miał kilka doskonałych interwencji, a najlepsza była ta, gdy jedną ręką odbił groźne uderzenie z woleja Steve'a Sidwella. Goal.com dał mu ocenę 3,5/5.

Tomasz Brzyski. Mimo wszystko zasłużył na wyróżnienie. W pierwszej połowie "meczu z Norwegią" dzielił i rządził. Bawił się grą, przyspieszał akcje, nie miał właściwie złych podań, nie najgorzej wykonywał rzuty wolne i jeszcze zdobył (trochę przypadkową, po błędzie golkipera) bramkę. Szkoda, że w drugiej trochę przygasł.

Kamil Glik. Jest w niezmiennie wysokiej formie. Torino znów nie straciło gola, a Glik kolejny raz był wyróżniającą się postacią swojego zespołu. "Ma charyzmę, którą widać nie tylko w jego interwencjach, ale i zachowaniu poza grą. Jest zawsze tam gdzie trzeba być i stanowi punkt odniesienia dla dziesięciu swoich kolegów z zespołu" - pisze serwis Torinogranata.it, od którego Glik otrzymał najwyższą w zespole notę 7,5/10. Włoskie media dodatkowo chwalą Polaka za gest fair play, gdy przyznał się, że wybił piłkę na rzut rożny, a sędzia tego nie zauważył.

Maciej Wilusz. Pierwszoligowiec z GKS-u Bełchatów świetnie asekurował kolegów, wybijał piłki, raz powstrzymał bardzo niebezpieczną kontrę Norwegów, a na dodatek wyręczył bramkarza i obronił strzał, który oddał po błędzie Rafała Leszczyńskiego Mushaga Bakenga. Pomylił się tylko w doliczonym czasie gry, przepuszczając piłkę przy rzucie z autu Pawła Olkowskiego. Błąd duży, ale mimo wszystko jest największym wygranym spotkania - wykorzystał szansę i z pewnością dostanie kolejne.

Łukasz Piszczek. Niezły mecz prawego obrońcy Borussii przeciwko Kaiserslautern. Raz uchronił zespół od straty gola, ofiarnie blokując strzał rywala. Stracona bramka nie obciąża jego konta, choć została zdobyta z jego sektora boiska.

Paweł Wszołek. Jeden z najmilszych akcentów weekendu - polski pomocnik Sampdorii wyszedł w pierwszym składzie na mecz z Juventusem. Wiele nie zdziałał, podobnie jak cały jego zespół, ale też wstydu nie było. Mylił się rzadko, szkoda, że nie stara się bardziej ryzykować i próbować dryblingów, z których słynął w ekstraklasie. No i strzały mógłby oddawać z lepiej przygotowanych pozycji.

Grzegorz Krychowiak. Reims przegrało z Lyonem, ale Krychowiak nie może mieć sobie wiele do zarzucenia. Przez serwis Fottball.fr został uznany za najlepszego zawodnika w swoim zespole. Był bliski zdobycia gola, ale piłka po jego strzale głową odbiła się od poprzeczki.

Eugen Polanski. Wszystko wskazuje na to, że nie mamy obecnie lepszej pary defensywnych pomocników niż Krychowiak i Polanski. Zawodnik Hoffenheim w wygranym meczu z Kasimpasą zdobył nawet jedną z bramek ( zobacz gola od 4:00 ).

Waldemar Sobota. Cieszy, że wywalczył sobie miejsce w składzie i grał cały mecz z Lierse. Zaliczył hokejową asystę przy golu dla Brugge ( zobacz podanie od 1:30 ).

Jakub Błaszczykowski. Pokazał się z dobrej strony w meczu z Kaiserslautern. W 77. minucie wyszedł na czystą pozycję, wyczekał, aż zagra mu piłkę Lewandowski i po chwili umieścił futbolówkę w bramce. Właśnie takich akcji życzymy sobie w meczach reprezentacji.

Robert Lewandowski. W meczu z Kaiserslautern zagrał 45 minut i tyle mu wystarczyło, by zostać zawodnikiem spotkania. Zaliczył asystę przy bramce Błaszczykowskiego, a potem sam strzelił gola po uderzeniu z ostrego kąta i uprzednim zabraniu piłki rywalom ( zobacz skrót meczu ).

Rezerwowi:

Bartosz Białkowski. Czy ktoś jeszcze pamięta, jakie cuda wyczyniał siedem lat temu podczas mistrzostw świata U-20 w Kanadzie? Były kapitan młodzieżowej kadry w ten weekend nawiązał do dawnych sukcesów i został zawodnikiem spotkania ze Stevenage. Bronił jak natchniony ( zobacz skrót meczu ), raz tylko popełnił gruby błąd przy wyjściu z bramki, ale mu się upiekło. Szkoda tylko, że gra w zaledwie III lidze angielskiej.

Łukasz Gikiewicz. Jest w dobrej strzeleckiej formie. W meczu z AEL Limassol zdobył swoją szóstą bramkę w 15. występie w cypryjskiej ekstraklasie ( zobacz bramkę od 2:00 ).

Artur Jędrzejczyk. Bardzo pewny w towarzyskim meczu Krasnodaru. Nie dał rywalom strzelić gola, przerywał ich akcje lewą stroną, tylko w ofensywie mógłby być bardziej aktywny.

Kacper Przybyłko. Powrócił do Arminii Bielefeld i zdobył zwycięską bramkę strzałem z bliskiej odległości w meczu z Gutersloh. Oficjalna strona klubu pisze, że cały mecz grał dobrze, mógł strzelić też drugiego gola, ale piłka o centymetry minęła bramkę po jego strzale głową.

Mateusz Klich. Zwolle znów przegrało, ale Klich zagrał niezły mecz. Szkoda, że jego doskonałego długiego podania nie wykorzystał Guyon Fernandez ( zobacz podanie od 1:00 ).

Sławomir Peszko. Z powodzeniem walczy o pierwszy skład - w wygranym meczu z Schalke zaliczył asystę.

Polacy za granicą:

"Ściągawka dla Nawałki" to cotygodniowy cykl, w którym robimy przegląd występów polskich piłkarzy w Polsce i za granicą. Tworzymy "reprezentację tygodnia", do której powołujemy piłkarzy biorąc pod uwagę tylko ich ostatnie występy. Do naszej drużyny nikt nie dostaje powołania za zasługi z przeszłości, a zasada jest prosta - jesteś tak dobry jak twój ostatni mecz. Za obecność w zestawieniu będziemy przyznawać punkty (dostawać je będą też najlepsi zawodnicy, których wskazujecie w sondażach) i kiedy trochę ich się już uzbiera, będziemy tworzyć własny ranking polskich piłkarzy. Wszystko po to, by jak najrzetelniej monitorować grę naszych zawodników.

Polskim piłkarzem tygodnia był:
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.