Telewizje kłócą się o ligę

Czy mecze ekstraklasy będzie można obejrzeć tylko w Canal+, czy także w innych platformach i kablówkach. A jeśli tak, to za ile?

W poniedziałek zacytowaliśmy ostre słowa prezesa Legii Warszawa Leszka Miklasa, który zagroził, że Legia nie podpisze umowy dającej klubom 375 mln zł za prawa do transmitowania ligowych meczów na najbliższe trzy lata. Kością niezgody jest możliwość odstąpienia tych praw, czym Legia - jako klub należący do medialnego koncernu ITI - byłaby bardzo zainteresowana. Konsorcjum ITI i Polsatu też złożyło ofertę kupna praw (dawało kilka milionów złotych mniej, obiecując jednocześnie dystrybucję na innych platformach i w kablówkach), ale przegrało.

- Legii, ale także innym klubom, zależało na pieniądzach i szerokiej dystrybucji meczów. Obie te rzeczy gwarantuje nasza umowa. W starciu z dwoma konkurencyjnym stacjami zaoferowaliśmy najwięcej [nieoficjalnie 125 mln zł za sezon], a nasza sieć dystrybucji wcale nie musi być mniejsza niż Polsatu i ITI. Przypominam, że chodzi o abonentów Canal+, Cyfry+ i TP SA. To potencjalnie kilka milionów gospodarstw. Dodatkowo, wykupując niezależną usługę Multipakiet Canal+, mecze będą mogli oglądać abonenci innych operatorów: kablówek, platformy N czy Polsatu - mówi Jacek Okieńczyc, szef sportu w Canal+.

Po Multipakiet trzeba się będzie jednak zgłosić do punktu sprzedaży Canal+ i zapłacić za niego co najmniej 39 zł miesięcznie. Prezes Legii i jego szefowie z ITI twierdzą, że to za dużo. Liga dotrze do mniejszego grona widzów. - Nie ma mowy, abyśmy na takich warunkach włączyli Multipakiet do swojej platformy - mówi Maciej Sojka, prezes ITI Neovision.

Jednak Okieńczyc nie ustępuje: - Trudno, żebyśmy oddawali za darmo konkurencji ekskluzywne prawa do ligi, za które płacimy wielkie pieniądze. Ja też bym chciał, żeby ITI oddał nam prawa do Ligi Mistrzów, żebyśmy mogli ją pokazywać naszym abonentom. Za te 39 zł widzowie dostaną nie tylko polską piłkę, ale też najlepsze ligi zagraniczne, inne dyscypliny sportowe i filmy.

- Ale nam zależy tylko na polskiej lidze. Po co nam cała reszta, którą chce nam wcisnąć Canal+? I kto mówi, że ligę chcielibyśmy za darmo? - kontruje Sojka. Jego zdaniem oferta ITI i Polsatu jest dla posiadaczy dekoderów tych stacji (ok. 2,3 mln) o tyle bardziej przyjazna, że ligę mogliby oglądać po wykonaniu jednego telefonu do Centrum Abonenta.

Obie strony chcą zająć jak najmocniejsze pozycje przed szczegółowymi negocjacjami, a jednocześnie mówią o konieczności ugody. Spory o zapisy umowy będą jeszcze trwały do... marca. Pośrednik ekstraklasy firma Sportfive i zarząd Ekstraklasy dopiero przygotowują kontrakt klubów z telewizją.

Czy Legia faktycznie może się wyłamać i np. pokazywać swoje mecze w TVN, czy nSporcie? - Nie, bo istotą powołania spółki Ekstraklasa SA była centralizacja praw telewizyjnych. Każdy klub się na nią godzi, grając w lidze. Według mnie nie ma możliwości, aby jeden klub mógł zablokować kontrakt - mówi "Gazecie" Zbigniew Koźmiński z rady nadzorczej Ekstraklasy.

Zdaniem Miklasa w decyzjach Ekstraklasy SA obowiązuje weto - a więc spółka nie ma prawa podpisać umowy bez zgody wszystkich klubów. Zasada działa jednak także w drugą stronę - Legia, zostając w strukturach Ekstraklasy, nie może dysponować prawami do pokazywania własnych meczów, jeżeli nie zgodzą się na to pozostali udziałowcy. Chyba że - co Miklas już zapowiedział - stołeczny klub pójdzie do sądu, by tam walczyć możliwość sprzedaży własnych praw. Inne rozwiązania siłowe to wystąpienie lub usunięcie Legii z Ekstraklasy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.