Ekstraklasa. Nie ma pucharów, pieniędzy, niczego. Lech się rozłazi

Z 34-milionowego budżetu sportowego musimy obciąć 6 milionów - mówi właściciel klubu Jacek Rutkowski. Poznaniacy właśnie stracili tytuł mistrza kraju i nie zakwalifikowali się do europejskich pucharów. Nowych piłkarzy nie kupią, z wieloma starymi się rozstaną. Trener José Bakero przetrwa.

Lech zwolnił już dyrektora sportowego Marka Pogorzelczyka i kierownika drużyny Łukasza Mowlika. Do tych zmian doszłoby, nawet gdyby klub zakwalifikował się do pucharów, gdyż Lech chce przejść na inny, wyższy etap rozwoju. Nowym dyrektorem sportowym w piątek może zostać Andrzej Dawidziuk - współtwórca szkółki piłkarskiej w Szamotułach i trener bramkarzy. Bakero zachowa stanowisko. - On nigdy nigdzie nie pracował dłużej niż rok, nawet jako asystent. W Lechu ma szansę - mówi Sport.pl Jacek Rutkowski. - Konsultowałem się w jego sprawie z ludźmi, którzy znają się na piłce lepiej niż ja i którzy z nim pracowali, np. Ronaldem Koemanem. Twierdzą, że to wizjoner i że jest w stanie wizję zrealizować.

Kadra zostanie odchudzona, ale właściciel zapowiada, że chce, by jakość zespołu za bardzo nie ucierpiała. Nie ma bowiem zamiaru wycofywać się z walki o najwyższe trofea. Nie chce jednak zadłużać klubu.

- Zimą dokonaliśmy największych transferów w Polsce, o ile oczywiście za transfer uznamy przedłużenie umowy z Manuelem Arboledą. A ja uważam, że gdybyśmy jej nie przedłużyli, musielibyśmy sprowadzić innego zawodnika, np. Białorusina Igora Szitowa. On też kosztował milion euro. Wzięliśmy Huberta Wołąkiewicza, Vojo Ubiparipa, Rafała Murawskiego. W sumie wydaliśmy 13 mln zł. Ktoś wydał tyle? Nie sądzę. Dla każdego klubu w Polsce byłby to ogromny wydatek. Jeśli przy takich nakładach nie gramy w Lidze Europejskiej, i to nie w żadnych eliminacjach, ale w grupie, to mamy problem. Bo dopiero tam się zarabia. Śląsk, Jagiellonia na razie będą jeździły po Kaukazie w rundach wstępnych i jeszcze za te podróże płaciły - wyjaśnia.

Zdaniem Rutkowskiego bez gry w pucharach klub nie zdoła załatać dziury w budżecie. - A ja swoich pieniędzy nie daję i nie pożyczam Lechowi. I nie będę tego robił.

Transferów zatem nie będzie, może z wyjątkiem Aleksandara Tonewa, sprowadzanego z CSKA Sofia za pół miliona euro. - Ten transfer jest ściśle związany z odejściem z Lecha innego piłkarza. Jeśli on odejdzie, być może będzie nas stać na Bułgara. Być może - mówi Rutkowski, ale nazwiska nie podaje.

Dyskutuj z ludźmi, nie z nickami. Nie bądź anonimowy na Facebook.com/Sportpl ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.