Liga Europejska. UEFA karze Lecha

Tylko połowa widzów, jacy mogą zmieścić się na stadionie przy Bułgarskiej, będzie mogła obejrzeć mecz Lecha Poznań ze Sportingiem Braga. Klub musi też zapłacić 20 tys. euro i grozi mu kolejny mecz w ogóle bez udziału publiczności. To surowa kara UEFA za zaniedbania na stadionie. Sprzedaży biletów na Bragę może już więc nie być.

Wideo, bramki i skróty z ekstraklasy w serwisie Ekstraklasa.tv ?

Piłkarska federacja nałożyła karę na Lecha w środę, zarząd klubu poinformował o tym w piątek na oficjalnej stronie internetowej. Wydział Kontroli i Dyscypliny UEFA ukarał Lecha za: zaniedbania w zakresie organizacji ewakuacji kibiców ze stadionu miejskiego, zbyt wąskie drogi ewakuacyjne (przejścia za II trybuną przy forcie), zablokowane przejścia przez stojących na schodach kibiców, zbyt zatłoczone wyjścia oraz wadliwą numerację krzesełek na stadionie.

Kara za te uchybienia jest dla Lecha naprawdę dotkliwa. I nie chodzi tylko o 20 tys. euro, które Lech musi zapłacić UEFA. Piłkarska federacja nakazała klubowi ograniczyć sprzedaż biletów na przyszłotygodniowy mecz Ligi Europejskiej ze Sportingiem Braga do 50 proc. całkowitej powierzchni stadionu. Zmagania z Portugalczykami obejrzy więc nie 40, ale 20 tys. kibiców.

Dla Lecha oznacza to spore straty finansowe, ale ta informacja jest wyjątkowo przykra dla kibiców Kolejorza. Może się bowiem okazać, że klub w tej sytuacji w ogóle nie zorganizuje otwartej sprzedaży biletów na to spotkanie, gdyż już teraz posiadacze karnetów i innego rodzaju wejściówek zapełniają połowę stadionu. Ci, którzy jeszcze biletu nie kupili, mogą już nie mieć takiej szansy.

Lech ma jednak prawo odwołać się od tej kary i takie odwołanie już w piątek późno wieczorem sporządzał. Czasu na jego rozpatrzenie jest jednak bardzo mało. Mecz ze Sportingiem Braga zaplanowany jest na czwartek. Żeby sprzedaż otwarta mogła ruszyć, kara musiałaby zostać anulowana najpóźniej w środę.

- Nie wysyłamy odwołania żadną pocztą. Nasi wysłannicy zawiozą je osobiście do siedziby UEFA w Nyonie i to niezwłocznie, w trybie pilnym - usłyszeliśmy wczoraj w klubie nieoficjalnie.

Oficjalnie klub się nie wypowiedział. Wydał jednak oświadczenie, w którym uzasadnia decyzje o anulowaniu sprzedaży otwartej biletów "krytyczną sytuacją związaną z przygotowaniem Stadionu Miejskiego w Poznaniu w zakresie infrastruktury zapewniającej bezpieczeństwo kibiców na meczu".

Sprawa jest bardzo poważna, bo Kolejorzowi grozi też zamknięcie stadionu w ogóle. Stanie się tak na ewentualnym kolejnym meczu pucharowym, z FC Liverpool bądź Spartą Praga (na jedną z tych ekip trafi zwycięzca rywalizacji Lech - Braga), o ile usterki nie zostaną usunięte podczas pojedynku z portugalską ekipą.

UEFA zarzuca Lechowi, że jego stewardzi (obsługa stadionu) nie reagowali na kibiców stojących w przejściach i na schodach. Lech zobowiązał się do zwiększenia liczby stewardów z 60 do 120, zaapelował też do kibiców, by ci zajmowali swoje miejsca. By zmniejszyć zatłoczenie przy wyjściach - za co klub również został zganiony - pojawią się specjalne płotki, które rozbiją tłum ludzi na kilka kolejek.

UEFA krytykuje także zaniedbania w zakresie organizacji ewakuacji kibiców. Chodzi o to, że przy bramach ewakuacyjnych nie było stewardów, którzy otworzyliby je w momencie zagrożenia. Federacji nie podoba się też numeracja krzesełek, bowiem w jednym rzędzie znajdują się dwa siedziska o tym samym numerze, ale są one w różnych sektorach. - Numerację krzesełek możemy zmienić w tydzień - zapewnia Michał Prymas, wiceprezes miejskiej spółki Poznań Euro 2012, która odpowiada za stadion.

Problemem są także zbyt wąskie przejścia ewakuacyjne za II trybuną koło pozostałości dawnego fortu. Jest tam ścisk, bowiem policja tak organizuje wyjście kibiców ze stadionu, że przez to zwężenie przechodzą zarówno fani siedzący na II, jak i na I trybunie. - Trzeba zatem tak zorganizować drogi wyjścia z obiektu, którymi strumienie ludzi opuszczają stadion, aby tędy przechodzili wyłącznie fani z II trybuny - mówi Michał Prymas. Jego zdaniem, zarzuty UEFA nie dotyczą konstrukcji stadionu, ale już samej organizacji meczu. - Wysłaliśmy raport UEFA do Lecha, który podszedł do sprawy bardzo poważnie. Cieszy nas jego reakcja, bo zobowiązał się szybko usunąć uchybienia - mówi Michał Prymas.

Co ciekawe, w czwartek Prymas wysłał do mediów oświadczenie, w którym zapewnia o bezpieczeństwie stadionu. - To nie ma związku z raportem UEFA - podkreśla Prymas. - Stadion jest bezpieczny, co potwierdził w swojej opinii Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego, który kontrolował obiekt bardzo dokładnie - dodaje.

Natomiast zarząd Lecha w swoim oświadczeniu obiecuje: "Wszelkie nieprawidłowości leżące po stronie KKS Lech Poznań S.A. związane z organizacją meczu piłkarskiego zostaną usunięte przed zbliżającym się meczem UEFA Liga Europy z SC Braga".

Mata Hari z Portugalii czyli Lech Poznań ? z ukrycia

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.