- Szykujemy niezły transfer. Sprowadzamy Polaka zza granicy - mówił podczas niedawnej prezentacji Lecha Poznań przed nowym sezonem dyrektor sportowy Marek Pogorzelczyk. Nie chciał jednak zdradzić nazwiska. Dziś wiadomo, że to Seweryn Gancarczyk, który wczoraj uzgodnił z Lechem szczegóły.
Obie strony utajniły wszelkie szczegóły i na razie nie komentują transferu. Także jego kwota jest objęta tajemnicą, ale prawdopodobnie Lech - który ma pieniądze po sprzedaży Rafała Murawskiego do Rubina Kazań - dał za niego mniej niż Wisła Kraków za Andreza Krima. Dla Gancarczyka gra w Lechu to powrót do kraju po siedmiu latach gry na Ukrainie. Jesienią 2002 r. ukraiński Arsenał Kijów przejął go z Hetmana Zamość. Potem Gancarczyk grał też w Wołyniu Łuck, a ostatnio w Metaliście Charków. Nieoficjalnie wiadomo, że charkowski klub zaoferował mu przedłużenie kontraktu, ale Gancarczyk podjął decyzję o powrocie do kraju. Interesuje go gra w czołowym klubie, który występuje w europejskich pucharach. To ma mu pomóc w walce o miejsce w kadrze narodowej Leo Beenhakkera. Lech Poznań spełnia te kryteria. Na dodatek Gancarczyk to lewy obrońca, a graczy na tej pozycji brakuje nie tylko Lechowi.
Nowy piłkarz nie wystąpi jeszcze, rzecz jasna, w dzisiejszym meczu Superpucharu między Lechem a Wisłą Kraków w Lubinie (choć wybiera się tam prywatnie). Dla "Kolejorza" to początek sezonu pod wodza nowego trenera Jacka Zielińskiego. Dla Wisły - możliwość odreagowania po koszmarze z Tallina. - Nie zazdroszczę Maćkowi Skorży jego obecnej sytuacji, ale wiem, że piłkarze Wisły już się skrzyknęli, aby ogarnąć się i pozbierac. Jestem przekonany, że Wisła wyjdzie na nas z pianą na ustach - stwierdził trener Zieliński przed wyjazdem do Lubina.
Wideotransmisja meczu na żywo już od 17.00 na portalu Sport.pl i Ekstraklasa.tv.
Bójka na meczu Korony z Legią - czytaj tutaj ?
