Piotr Reiss: Lech wygra 2:1

Już jutro mecz o być albo nie być Lecha w Pucharze UEFA. Poznaniacy muszą wygrać na Bułgarskiej z Deportivo La Coruna, jeśli chcą zachować realne szanse na awans do następnej fazy. - wygramy - obiecuje legenda Lecha Piotr Reiss.

Przeczytaj o przyszłości Franciszka Smudy ?

Deportivo słabo radzi sobie w meczach, w których traci jako pierwsze bramkę. Klucz więc w ofensywie, trzeba zdobyć gola i to im szybciej, tym lepiej.

Fajnie by było, gdyby tak się stało. My powinniśmy zagrać w tym spotkaniu ofensywnie. Co prawda nie znam jeszcze taktyki, którą poznamy dopiero po odprawie. Ale powiem szczerze, gra w destrukcji za bardzo nam nie idzie. W Moskwie zagraliśmy na początku mocno cofnięci i straciliśmy dwie bramki. Gdy w drugiej połowie przycisnęliśmy, to mecz zaczął wyglądać zupełnie inaczej. Dlatego myślę, że teraz musimy atakować od pierwszych minut, tym bardziej, że tylko zwycięstwo daje nam realne szanse na awans do dalszych gier w Pucharze UEFA.

Czyli trzeba po prostu - jak mówisz - przycisnąć. Zresztą Wy tak zwykle gracie. Wasza drużyna nie bardzo umie kalkulować. Pytanie tylko, czy tak renomowany przeciwnik nie spęta Wam trochę nóg na początku spotkania?

Deportivo to świetna drużyna. Ma piłkarzy fantastycznie wyszkolonych technicznie. Dlatego nie możemy zapominać o destrukcji. Musimy być skoncentrowani i grać blisko siebie. Ale myślę, że poznańska publiczność będzie nas niosła do ataku. My lubimy atakować i strzelać bramki. I będziemy tak grać.

To się łatwo mówi, ale jak patrzymy na obronę Deportivo i liczbę straconych przez nich bramek w Primiera Division, to wykonać będzie znacznie ciężej.

To prawda. To w ogóle bardzo mocna drużyna. Nawet jeśli weźmiemy mecz z CSKA niby gładko przegrany przez Hiszpanów. Ale to oni na początku mieli swoje szanse. Tylko ich nie wykorzystali, Rosjanie natomiast szybko zdobyli gole w 9. i 12. minucie. Mecz się szybko ułożył, ale spokojnie mogło być odwrotnie. Mam nadzieję, że my jutro zagramy jak CSKA.

Szybkie dwie bramki i spokojnie gramy do końca.

To byłby idealny scenariusz.

I wtedy może nawet Piotr Reiss pojawi się na końcowe minuty.

Z drugiej strony, mogę się też pojawić, gdy wynik będzie mniej korzystny na przykład 0:0. Wtedy rzeczywiście może Piotr Reiss pojawi się na boisku i strzeli bramkę na wagę trzech punktów.

To ja życzę, by jeden z tych dwóch scenariuszów się spełnił. A czy na przeszkodzie nie stanie zmęczenie sezonem. Polscy piłkarze często narzekają, gdy muszą grać co trzy dni. Tym też tłumaczą porażki. Teraz wy macie taki sezon.

Polacy to narzekacze. Taką mamy naturę. Ale my tak robić nie będziemy. Nawet cieszymy się z takiego sezonu. Zresztą nie czujemy zmęczenia fizycznego, bardziej psychiczne. Bo najbardziej nas męczą podróże. W zeszłym tygodniu byliśmy najpierw w Krakowie, potem w Moskwie i na koniec w Wodzisławiu. Prawie wcale nie ma nas w domu, częściej sypiamy w hotelu. Wciąż albo siedzimy w autokarze, albo w samolocie. To bardziej męczy. Ostanie mecze pokazują, że fizycznie jest OK, świadczą o tym końcówki spotkań i w Moskwie i w Wodzisławiu. To my przeważaliśmy w ostatnich minutach. Nie ma co narzekać. Jeśli cała zachodnia Europa gra co trzy dni, my też możemy. Byle tylko mieć dobre nastawienie psychiczne.

Obstawiasz jakiś wynik czwartkowego meczu?

Ja oczywiście jestem optymistą, tak jak zawsze. Myślę, że pokonamy Deportivo 2:1.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.