Lider dzięki pucharom?

Nowy lider ekstraklasy Lech Poznań ma szansę nie tylko pogodzić ligę i puchary, ale wręcz wykorzystać kopa, jakiego daje gra w Europie na potrzeby ekstraklasy. W czwartek musi jednak pokonać Deportivo, siódmy zespół w Hiszpanii

Na Lechu skauci prawie incognito ?

Jeszcze nie tak dawno także trener "Kolejorza" Franciszek Smuda narzekał, że gra na dobrym poziomie i w lidze, i w Pucharze UEFA jest przy obecnej kadrze Lecha właściwie niemożliwa. - Rozliczają mnie z wyników w lidze. Co mam jednak zrobić? Wyjść i powiedzieć, że odpuszczam mecze z Nancy, CSKA czy Deportivo? Wiadomo, że tego nie zrobimy. Pociągniemy więc wszystkie sroki za ogon - rozkładał ręce.

Lech z AS Nancy zremisował, z CSKA Moskwa przegrał 1:2, co nieoczekiwanie wywołało.... zadowolenie wśród piłkarzy "Kolejorza". - Wszyscy im mówili, że zostaną rozgromieni, że się zbłaźnią w Moskwie. A tu się okazało, że nie taki diabeł straszny - tłumaczył stan psychiczny swoich graczy Smuda. Teraz jego drużyna stanie naprzeciw Deportivo La Coruna w meczu o być albo nie być w pucharach. Jeśli "Kolejorz" chce wyjść z grupy, musi wygrać. - Chcemy awansować, bo nie graliśmy dotąd z zespołem niemieckim. A wylosowanie go oznacza zyski wyjątkowe - mówi wiceprezes klubu Arkadiusz Kasprzak.

Najbardziej zaskakujące jest to, że mocno obciążony meczami Lech (niedawno wyliczyliśmy, że poznaniacy grają tej jesieni rekordowo dużo spotkań) w niedzielę awansował na pozycję lidera ekstraklasy. Po raz pierwszy od 12 lat - ostatni raz liderem był we wrześniu 1996 r.!

Przez te lata Lech przeżył wiele wstrząsów - w tym inwestycje finansowych szarlatanów, a także potężne zadymy chuligańskie z końca lat 90., co doprowadziło go na skraj bankructwa i zmusiło do wyprzedaży zawodników. W 2000 r. Lech spadł do II ligi, w 2001 r. - omal nie runął do III.

Dziś jest liderem. Kapitan Piotr Reiss, który pamięta trudne chwile, mówi: - Nie mam wątpliwości, że Lech będzie mistrzem Polski. Przez te 15 lat tak silnej drużyny w Poznaniu nie było. Dla mnie w podstawowym składzie nie ma miejsca.

Na drugim biegunie Reissa znajduje się Robert Lewandowski, który w "Kolejorzu" gra od pięciu miesięcy, a jeszcze pół roku temu występował w II lidze. Kiedy dowiedział się od nas, że Lech nie był liderem od 12 lat, kompletnie go zatkało. - Miałem wtedy osiem lat i biegałem za piłką po podwórku.

Lewandowski uważa, że to właśnie start w europejskich pucharach napędza drużynę. - Wcale nam nie przeszkadzają. Przeciwnie. Pomagają. Nie tylko piłkarzom, ale i klubowi. Tak samo było z Wisłą Kraków. Kiedyś jej siła w Polsce brała się nie tylko z mocnej kadry, ale i doświadczenia. Puchary je dają.

Reiss dodaje: - Zdajemy sobie sprawę z tego, że nie graliśmy w pucharach z potęgami, ale też CSKA Moskwa czy Nancy to nie są kompletni słabeusze. Na własne oczy zobaczyliśmy, ile dzieli nas od średniego poziomu europejskiego i że nie jest to aż tak wiele.

Smuda: - Inna byłaby sytuacja, gdyby Lech przegrywał mecze w Pucharze UEFA, tak jak kilka lat temu przegrywała Amica Wronki. Po cztery, pięć do zera. To by nas rozbiło. A obecne wyniki dodały wiary w siebie. Start w Pucharze UEFA pozwala nam rozegrać spotkania z rywalami silniejszymi niż ci z polskiej ligi. To nieoceniony poligon doświadczalny.

Reiss przyznaje, że na "szlagiery" z Cracovią czy Odrą Wodzisław trudno się zmobilizować. - Teraz już nie tracimy kontroli nad meczami w ekstraklasie, bo uświadomiliśmy sobie, iż żaden polski rywal nie jest straszny - dodaje. - Uważam, że to właśnie dzięki pucharom nabraliśmy doświadczenia i potrafimy dziś, grając słabiej, wygrywać mecze, które jeszcze nie tak dawno przegrywaliśmy. Choćby ten w Wodzisławiu - mówi Lewandowski.

Co ze zmęczeniem? Reiss tłumaczy to tak: - To nie jest zmęczenie, lecz raczej znużenie. Nie męczą nas same mecze, ale raczej podróże na nie. W ostatnim tygodniu graliśmy w Krakowie, Moskwie i Wodzisławiu. Gdybyśmy mieli grać wszystkie mecze w Poznaniu, choćby co trzy dni, nie byłoby problemu. A tak wciąż jesteśmy z dala od domu, podziwiając wnętrze autokaru. To zmęczenie psychofizyczne. Dlatego ja, choć gram mniej niż koledzy, odczuwam je tak samo mocno.

Mecz Lech Poznań - Deportivo La Coruna w czwartek o godz. 20.45. Transmisja w TVP.

 

Zobacz także blogi naszych dziennikarzy

 

Rafał Stec: Stachanowcy Lecha ponad angielskie gwiazdy >

 

Michał Pol: Z łokcia go czyli rady dla Lecha >

 

Dariusz Wołowski: Lechu! Co? Za późno >

 

A tak Lech strzelał bramki

 

AS Nancy i CSKA Moskwa

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.