Jeszcze tydzień temu "Kolejorz" nie potrafił strzelić gola nikomu. Do czterech meczów ligowych bez bramki mógł dołożyć jeszcze dwa w Pucharze Polski z Wisłą Kraków (0;1, 0;1), a nawet ostatnie mecze sparingowe podczas zgrupowania w Hiszpanii, w których też nie strzelał bramek. Trwało to wiele tygodni, pracę stracił José Bakero, a nowy szkoleniowiec Mariusz Rumak przez długi czas nie potrafił zmienić tego stanu.
Wreszcie przyszedł najtrudniejszy dla "Kolejorza" okres - tydzień, w trakcie którego miał rozegrać aż trzy mecze, w tym przełożone z powodu żałoby narodowej starcie z Górnikiem. Dla zespołu, który ewidentnie ma problemy z formą, była to dawka na pozór zabójcza, choć niektórzy piłkarze, jak Ivan Djurdjević, mówili: - Dobrze, że gramy co chwilę. Nie będzie czasu za dużo myśleć i zastanawiać się nad tym wszystkim.
Tu zaskoczenie. Lech w trakcie tego najtrudniejszego dla siebie tygodnia wygrał wszystkie te trzy mecze: 2:0 ze Śląskiem, 1:0 z Górnikiem i 3:1 z Cracovią. Zapisał serię, jaką nie może się dziś w ekstraklasie popisać nikt - nawet rewelacyjny Ruch czy Legia. Ewentualnie Jagiellonia, o ile wygra w poniedziałek z Zagłębiem. Lech z pozycji najgorszej drużyny rundy wiosennej przesunął się w górę tabeli i wciąż jeszcze zgłasza się do europejskich pucharów.
- Ci sami ludzie, którzy machali na nas ręką, teraz zatrzymują mnie i mówią o walce o najwyższe cele. Nikt już nie patrzy w dół tabeli, jak niedawno. Teraz patrzy się w górę. Cóż, taki jest sport - mówi Mateusz Możdżeń, który przyznaje, że nie potrafi wytłumaczyć wahań formy i wyników Lecha. - Nie wiem, skąd się biorą te sinusoidy. Wiele głów się nad tym zastanawia.
Ivan Djurdjević, który jest Serbem, ale w Lechu gra od lat, mówi z kolei: - Ze skrajności w skrajność. To typowe dla Poznania, to bardzo typowe dla całej Polski. Jak karcić, to bez litości. Jak chwalić, to też na całego. Zachowajmy umiar i nadzieję, bo piłka potrafi zaskakiwać.
Trener Rumak przyznaje: - Tej nadziei jest teraz w naszych sercach więcej niż niedawno. Wiemy, że nawet jeśli zdobędziemy wszystkie możliwe punkty w tym sezonie, nie ma gwarancji awansu do pucharów. Powiedziałem więc zawodnikom, żeby nie patrzyli na tabelę. Spojrzymy na nią w maju. Na razie liżemy rany po ostatnich występach i gramy dalej.
Najmłodszy w lidze szkoleniowiec sam przezywa wiosenną huśtawkę nastrojów i przesilenie za przesileniem. Niedawno był blisko pobicia niechlubnego klubowego rekordu meczów bez gola, który jest niepoprawiony od 1973 r. Teraz z kolei śrubuje nową passę. Ostatni przypadek, by Lech wygrał trzy mecze z rzędu, miał miejsce podczas mistrzowskiej wiosny 2010 r. Wtedy to pod wodzą trenera Jacka Zielińskiego wygrał nawet aż pięć kończących sezon spotkań, w tym dwa ostatnie.