Ekstraklasa. Rudniew na kredyt - supersnajper Lecha nie odejdzie zimą

Ekstraklasa ma napastnika, jakiego nie było w niej od dziesięcioleci. Kibicom w Polsce zostało najwyżej pół roku, by cieszyć się jego grą. Zanim odejdzie, ma dać Lechowi Poznań europejskie puchary

Jaka decyzja byłaby najlepsza dla Lecha? Podyskutuj na Facebooku ?

Niespełna 24-letni Artjom Rudniew w poniedziałek znów rzucił na kolana przeciwników i kibiców. W meczu z Zagłębiem ustrzelił czwartego w tym sezonie hat tricka. Już tylko jednego brakuje do wyrównania przedwojennych rekordzistów. W 17 ligowych spotkaniach sezonu ma już 18 goli. Jednak aż 12 bramek zdobył, grając przeciwko czterem najsłabszym drużynom ligi - ŁKS, GKS, Zagłębiu i Cracovii. W pozostałych meczach nie był już tak skuteczny. Nie pokonał bramkarzy Legii i Polonii oraz Wisły. Jedną bramkę strzelił liderowi Śląskowi, a dwie - czwartemu w tabeli Ruchowi.

 

Juskowiak: optymalny moment, żeby sprzedać Rudniewa. Lech musi łatać budżet

 

Rudniewa kupiono z węgierskiego Zalaegerszegu latem 2010 r., już po eliminacjach Ligi Mistrzów, za blisko 600 tys. euro. Teraz na jego sprzedaży można zarobić nawet 5 mln euro. Ale bez Rudniewa trudno wyobrazić sobie Lecha awansującego do europejskich pucharów. To znaczy, o ile w ogóle można sobie wyobrazić awans - na razie Lech ma dziewięć punktów straty do prowadzącego Śląska i tylko chęci na skuteczną pogoń w rundzie wiosennej.

Dlatego Łotysz odejdzie z Lecha dopiero po zakończeniu sezonu. Pieniądze z jego transferu są poznańskiemu klubowi bardzo potrzebne - sezon bez pucharowych wpływów wyrąbał dziurę w budżecie, która powiększa się, bo i na mecze ligowe przychodzi mniej kibiców, niż się spodziewano. Ostatnie dwa spotkania z ŁKS i Zagłębiem oglądało poniżej 10 tys. widzów, czyli najmniej od 2006 r., gdy klub znalazł się w rękach Jacka Rutkowskiego.

Lech ratuje się kredytami i liczy, że spłaci je po sprzedaży Rudniewa. Szefowie klubu zamierzają zastosować taki sam manewr jak w przypadku Roberta Lewandowskiego. Chcą sprzedać piłkarza po upłynięciu połowy czteroletniego kontraktu.

- Nie utrzymamy go dłużej w Lechu i w polskiej lidze, tak samo jak nie mogliśmy już utrzymać Lewandowskiego. Nie ten poziom sportowy, nie ten poziom zarobków - twierdzi właściciel Lecha Jacek Rutkowski, przygotowując kibiców do tego, że będą musieli pożegnać się z Łotyszem.

Chętnych na Rudniewa nie brakuje - z klubem kontaktowali się przedstawiciele Fulham, FC Porto, Udinese Calcio i Anżi Machaczkała.

Rekomendację "sprzedawać zimą" wydaje Andrzej Juskowiak, były napastnik Lecha i reprezentacji, a teraz komentator Polsatu Sport. - Klub planował transfer dopiero w czerwcu, ale przy tym zaciskaniu budżetu być może będzie musiał sprzedać Łotysza. Chyba że uda się załatać dziurę transferem Stilicia, Arboledy albo Kriwca. Lech co prawda nie gra w europejskich pucharach, ale Rudniew jest na ustach wielu menedżerów w Europie. A jak jest dobra oferta, trzeba z niej korzystać. Piłka nożna to sport urazowy. Historia Marka Citki jest dowodem na obydwa stwierdzenia - przestrzega.

Rutkowski już teraz sprzedałby swoją największą gwiazdę, ale nie ma jej kto zastąpić. Zarabiający w Poznaniu więcej od Rudniewa Serb Vojo Ubiparip mocno pracuje na miano wielkiego niewypału transferowego i wiosnę prawdopodobnie spędzi jako piłkarz wypożyczony do Crvenej Zvezdy. Bartosz Ślusarski dawno przestał być postrachem bramkarzy ekstraklasy. Rola zmiennika w Lechu to teraz szczyt jego możliwości. Nawet gdyby klub chciałby kupić nowego napastnika, zimą o dobre i przemyślane transfery trudniej niż latem. A kolejny sezon bez gry w pucharach będzie oznaczał dla Lecha finansową katastrofę. Gole Rudniewa są więc w Poznaniu teraz bardziej potrzebne niż pieniądze z jego sprzedaży.

Dla Sport.pl - Andrzej Dawidziuk, dyrektor sportowy Lecha

Kluby z mocniejszych lig są w stanie kupić każdego piłkarza ekstraklasy. Liczę jednak, że Artjom zostanie w Lechu do końca sezonu. Kiedy latem przyszedłem do klubu, postawiliśmy sobie za cel powrót Lecha do europejskich pucharów. Artjom jest ważną częścią planów. Nie chcemy sprzedawać go za wszelką cenę. Nie pracujemy nad transferem, przeciwnie - chcemy, by został. Ale jeśli do klubu wpłynie oferta godna rozważenia, to się zastanowimy. Jeśli wpłynęłaby oferta nie do odrzucenia, mielibyśmy z kogo wybrać następcę.

Runda jesienna pokazała, że Artjom rozwija się, ale wciąż nie osiągnął optymalnego poziomu. Zostając w Lechu, za pół roku może być jeszcze lepszy.

Napastnik, który strzela 18 goli w 17 meczach ligowych, nie jest anonimowy. Rok temu błysnął w Lidze Europejskiej, kiedy m.in. strzelił trzy gole Juventusowi. Tym, którzy go obserwowali, nie daje o sobie zapomnieć. Krążą plotki o zainteresowaniu nim, ale żadna oferta, a nawet oficjalne zapytanie, nie wpłynęło do Lecha. Padają pytania od pojedynczych menedżerów, czy Artjom jest na sprzedaż już teraz, czy dopiero latem. Zawodnik podchodzi do tych spekulacji z dystansem. Cieszy się z goli w Lechu i pracuje, by w każdym meczu potwierdzać skuteczność. Deklaracji, że chce odejść już teraz, nie słyszałem. Jeśli jednak latem utrzyma skuteczność z jesieni, to ciężko nam będzie go zatrzymać.

not. rb

Okoński: Odejście Rudniewa byłoby kapitulacją Lecha

- Bardzo podoba mi się to, że po Rudniewie nie widać żadnego stresu. Mało tego, gdy strzeli gola, nie ściąga koszulki, nie biega i nie wiwatuje. On ma od razu parcie na kolejne gole. Jest ich głodny. Stąd bierze się ta skuteczność - ten chłopak nie zadowala się tym, co już ma - mówi w rozmowie ze Sport.pl Mirosław Okoński, były napastnik Lecha

Rudniew a europejscy snajperzy

Po nazwisku i klubie procent goli strzelanych w tym sezonie dla swoich drużyn przez czołowych europejskich snajperów.

Rudniew strzela jak na zawołanie, ale są skuteczniejsi

Jaką decyzję powinien podjąć Lech w sprawie Rudniewa?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.