Groclin pokazuje badania - Chinyama nie powinien grać w piłkę?

Od czasu ubiegłorocznego transferu do Legii po raz pierwszy w Grodzisku pojawił się napastnik Legii Takesure Chinyama, występował w Groclinie przed rokiem. Zagrał słabo, a gdy schodził z boiska został wygwizdany. To po części efekt jego wypowiedzi z dni poprzedzających mecz. Chinyama wypowiadał się niepochlebnie na temat Dyskobolii, która zrezygnowała z niego z powodu podejrzenia wady serca.

Po sobotnim meczu władze klubu z Wielkopolski postanowiły ujawnić, dlaczego zawodnik nie został w Grodzisku. - Wyniki były wtedy jednoznaczne, nie muszą być takie teraz - powiedział lekarz klubowy Jacek Jaroszewski. - Zrobiliśmy kontrolne badania EKG, a wyniki oglądało później kilku kardiologów. Każdy z nich już po 10 sekundach stwierdzał, że zawodnik nie może uprawiać sportu. Gdy chcieliśmy wykonać kolejne badania, menedżer zabrał zawodnika ze szpitala.

- Miałem do "Tolka" wielki sentyment i właśnie dlatego, że darzę go sympatią, to zrezygnowałem z niego i kazałem przekazać wyniki badań doktorowi Machowskiemu z Legii. Każdy prezes powinien we własnym sumieniu ocenić, ile warte jest życie piłkarza - powiedział prezes Groclinu Zbigniew Drzymała.

- Doktor Machowski zabrał Chinyamę na badania do Warszawy - dopowiada historię w wywiadzie dla "Życia Warszawy", kierownik drużyny Legii, Ireneusz Zawadzki. - Były one przeprowadzone w specjalistycznych klinikach. Wyniki nie potwierdziły, że Chinyama ma wadę serca

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.