Łukasz Mazur:. - Nie czuję się tym artykułem obrażony, uważam wręcz, ze jest dla mnie pozytywny. W tekście ciepło wyraża się o mnie m.in. Jan Kowalski, jedna z legend Górnika. Padają tez pozytywne opinie ze strony kibiców, to też jest dla mnie bardzo ważne. Moim zdaniem krzywdzący jest dla mnie tytuł, który zresztą nie oddaje treści artykułu.
- Szkoda czasu na polemikę. Powiem tylko, że zadzwonił do mnie znajomy, który przeczytał tekst i powiedział: "robisz dobrą robotę, skoro Koźmiński cię krytykuje".
- Działamy w biznesie, który jest konkurencyjny. Ja nikogo nie obraziłem, powiedziałem po prostu, którą drużynę z szesnastu w ekstraklasie lubię najmniej.
- Na Śląsku jest konkurencja dwóch wielkich klubów, już Darwin dowiódł, że życie to nieustanna rywalizacja. Najbliższe derby z Ruchem tez nie będą polegały na tym, że wszyscy będą się uśmiechać i poklepywać. Sport to rywalizacja i w tym duchu była moja wypowiedź.
- Czy moje wypowiedzi o Piaście czy Kwieku mogły coś rozniecać? Nie sadzę. Jeśli po wygranym meczu z Ruchem uśmiechnę się, podskoczę z radości na trybunach, to też będzie odebrane jak rozniecanie negatywnych emocji?
- Jak podaje Wikipedia, określenie kindersztuba bywa stosowane w odniesieniu do grzeczności, przesadzonej, na pokaz, zbyt wyidealizowanej. Więc jeśli mowa o przesadzonym, na pokaz zachowaniu, to faktycznie, tego mi brakuje. Taki mam charakter, mówię zwykle to co myślę.
- Nie. Prezes Płoskoń kiedyś powiedział, że jest wariatem na punkcie Górnika". Ja też jak najbardziej taki jestem...
- Dla mnie to sprawa nie do pomyślenia. Jak prezes klubu mógłby o czymś takim wcześniej wiedzieć? Wątpię, by ktokolwiek ważył się z taką informacją do mnie przychodzić. Takie akcje to nie rola kibiców, motywować tak, ale pozytywnie. Nawet gwizdy są dopuszczalne, ale na trybunach w czasie meczu..