Hubert Kostka: Cieszę się z każdego trenera, który wywodzi się z dawnego składu Górnika. Byli u nas ludzi z Krakowa, Katowic czy Polonii Bytom lub Ruchu Chorzów, a o naszych piłkarzach zapomniano. Dlatego cieszy mnie osoba Komornickiego na stanowisku trenera Górnika. Nie znam Ryśka za dobrze jako szkoleniowca, śledziłem tylko jego dokonania w Szwajcarii i były całkiem udane. W Zabrzu za pierwszym razem mu się nie powiodło, ale teraz trafia w zupełnie inne warunki. Powtarzam jednak, że nie znam go jako trenera, lecz pamiętam tylko jako piłkarza...
- Mogę o nim mówić w samych superlatywach. Pomijam już jego znakomite wyszkolenie techniczno-taktyczne. Na Ryśku przede wszystkim można było polegać. Miał wielką chęć zwyciężania, on w tamtych czasach właściwie decydował o grze Górnika. To był typowy numer 10 - rozgrywający, który wszystko widzi, w dodatku dysponujący dobrym strzałem.
- Byłem rozgoryczony. Popełniono taką masę katastrofalnych błędów, że aż się wierzyć nie chce. Sztuką było, żeby Górnik spadł, a jednak stało się. Kiedy byłem w grudniu na jubileuszu 60-lecia klubu, byłem zdumiony pewnością, wręcz arogancją, z jaką zimą w Zabrzu podchodzono do utrzymania w lidze. Dla wielu ludzi to była oczywistość. I to Górnika zgubiło. Górnik przez lata klepał biedę, a kiedy wreszcie znalazł wielkiego sponsora, spadł z ligi.
- Dla mnie jedno jest pewne, trener musi decydować, musi mieć wpływ na kompletowanie zespołu. Jednak to, co się stało w Zabrzu, było niepojęte. Henio popełniał błędy, przegrywał mecz za meczem i nikt nie reagował - dalej pracował w najlepsze. Nie było nad nim kontroli. Takie rzeczy nie zdarzają się w świecie. Wszyscy w Zabrzu byli w Kasperczaka zapatrzeni i zauroczeni, a tymczasem Górnik tonął.
- Bardzo liczę, że w ciągu tego jednego sezonu uda się Górnikowi awansować do ekstraklasy. Byłoby źle, gdyby tak się nie stało. Takiego sponsora jak Allianz w dzisiejszych czasach ze świeczką trzeba by szukać. Dlatego nie wyobrażam sobie, by w Zabrzu zmarnowano taki kapitał.