Cztery piloty dla kibica

Aby w jednym telewizorze zobaczyć Żurawskiego, Rasiaka, Smolarka i Jelenia, możesz potrzebować trzech anten, czterech pilotów i 215 zł na abonament. Nigdzie w Europie nie ma tylu kanałów sportowych co w Polsce

Nie wierzycie? Proszę bardzo:

Maciej Żurawski - żeby zobaczyć, jak gra z Celtikiem w Lidze Mistrzów, potrzebna będzie antena i dekoder platformy cyfrowej ITI, która pojawi się za ponad miesiąc. TVP pokaże w tym sezonie tylko 13 meczów (po jednym na kolejkę). Na razie nie wiadomo, ile będzie kosztował abonament, ale pewnie minimum 50 zł . Do tego rzecz jasna pilot numer jeden .

Grzegorz Rasiak - mecze drugiej ligi angielskiej z udziałem Southampton w Polsacie Sport, czyli dekoder i antena lub Polsat Sport w kablówce. Abonament za platformę cyfrową z kanałami sportowymi kosztuje w promocji 39,80 zł. Pilot numer dwa za darmo .

Euzebiusz Smolarek - Borussia Dortmund w Bundeslidze w nowym kanale - Sport Klub. Na razie jest dostępny w kablówce Aster City, którą można odbierać np. w Warszawie. Abonament kosztuje 49,99 zł (w promocji). Kanały zmienia się pilotem do telewizora (numer trzy) . Nie wliczamy kosztów ewentualnej przeprowadzki do Warszawy.

Ireneusz Jeleń - Auxerre zobaczymy tylko w Canal+, cyfrową jakość można podziwiać, kupując trzecią już platformę cyfrową - Cyfrę Plus. Abonament z kanałami sportowymi to minimum 76 zł . Do tego pilot numer cztery .

Tylko czy żona się zgodzi

Kibic, który chciałby mieć to wszystko w swoim telewizorze, potrzebuje więc w ekstremalnym przypadku (nie mieszka w dużym mieście i nie może pokombinować z kablówkami) trzech dekoderów, tyle samo anten i czterech pilotów, wliczając ten od telewizora. Sumując koszty, wychodzi 215 zł . Trzeba jednak pamiętać też o kosztach instalacji anten, zakupu dekoderów, a także o takich drobiazgach, że nie na każdym balkonie zmieszczą się trzy anteny. O przekonaniu do tych wszystkich inwestycji żony czy narzeczonej oraz ewentualnym wycięciu drzew przed domem, by nie zakłócały sygnału, nawet nie wspomnę.

Polska bije rekord Europy pod względem liczby sportowych kanałów. Mamy Canal+ Sport, Polsat Sport, Polsat Sport Extra, Sport Klub, Eurosport, Eurosport 2. Zaraz dojdą ITI Sport i TVP Sport. Wychodzi osiem, a to tylko te najważniejsze. Bo będąc drobiazgowym, trzeba by jeszcze wspomnieć o wykorzystywanym czasem do relacji piłkarskich Canal+ Sport 2 oraz stacjach typu ESPN Classic czy Extreme Sport, gdzie młodzi ludzie skaczą na deskorolkach. No i o Tele 5, gdzie leciała piłka ręczna i piłkarska czwarta liga.

Komu starczy kasy

Zdaniem ekspertów od mediów taka sytuacja nie będzie trwała długo. Niektóre stacje w Polsce padną lub zaczną się łączyć. Nawet jeśli nikt nie będzie oglądał relacji z kajaków i judo (Robert Korzeniowski zapowiadał od dawna, że postawi m.in. na sporty pomijane), to widmo upadku nie dotyczy TVP Sport, bo stoi za nim państwowy gigant finansowany z abonamentu i reklam. Nie upadnie ani nie połączy się też z nikim Eurosport, bo jest wielką firmą międzynarodową i nawet gdyby nikt go w Polsce nie oglądał (a jest odwrotnie, Tour de France czy biatlon mają w Polsce świetną oglądalność), to centrala we Francji nie zwinie manatków, bo ewentualne straty w Polsce pokryje zyskami np. w Portugalii.

Wojna, której efektem może być upadek lub połączenie, będzie się toczyć między czterema graczami: Canal+, Polsatem, Sport Klubem i nowym programem ITI. Pierwszy ma najatrakcyjniejsze ligi piłkarskie, w tym polską, oraz koszykówkę NBA. Polsat Sport poniósł ostatnio kilka spektakularnych porażek, tracąc m.in. Ligę Mistrzów i Bundesligę, ale wciąż ma ligę holenderską, szkocką, drugą ligę angielską, tenisowy Wimbledon. Sport Klub kusi m.in. Bundesligą i ligą brazylijską, ale słabo stoi z komentatorami i zasięgiem. ITI ma na razie Ligę Mistrzów i podobno przymierza się do kupienia Formuły 1. Stacja reklamuje się też najnowocześniejszą technologią (relacje w wysokiej rozdzielczości HDTV).

Prawa do pokazywania sportu są jednak bardzo drogie. Kosztują kilkadziesiąt razy więcej niż hollywoodzkie hity. Liga Mistrzów to wydatek 13 mln euro na trzy lata. Ligi zagraniczne kosztują co najmniej 1 mln euro. Niezłe amerykańskie filmy można kupić za kilkadziesiąt tysięcy dolarów i to w pakiecie po kilka-kilkanaście sztuk. Zdaniem ekspertów o przyszłości rynku, a więc także liczbie pilotów, w które musi zaopatrzyć się kibic, zdecyduje więc grubość portfela. Ten, kto będzie w stanie cyklicznie przez kilka lat kupować Ligę Mistrzów, Małysza, NBA, Formułę 1, ligi zagraniczne i inne atrakcyjne prawa, jak np. siatkówka czy żużel - wygra. Do tego czasu kibice muszą męczyć się z kilkoma pilotami lub z czegoś zrezygnować. Na "pocieszenie" pozostaje im to, że mieszkają w kraju, gdzie sportowych stacji telewizyjnych jest cztery razy więcej niż medali wywalczonych na ostatnich igrzyskach olimpijskich.

Copyright © Agora SA