Dwa i pół roku temu fani zespołu chińskiej Superligi Shanghai Shenhua zaprotestowali przeciwko towarzyskiemu spotkaniu swojej drużyny z Manchesterem United. "Pokażmy sponsorom, że ten cuchnący pieniędzmi mecz nie powinien być rozgrywany w środku naszego ligowego sezonu" - apelowali do siebie w chińskiej sieci społecznościowej weibo. W rezultacie 14 tys. miejsc na 56-tysięcznym stadionie pozostało pustych. Sponsorzy zrozumieli, że dużo lepiej zainwestują swoje pieniądze, gdy będą wspierali rodzimy futbol. Jeszcze lepszy dowód na to mieli półtora roku później, gdy mecz Guangzhou Evergrande w azjatyckiej Ligi Mistrzów oglądało dziesięć razy więcej chińskich telewidzów niż finał europejskiej Champions League.
To właśnie w 2012 r. można mówić o początku boomu w chińskiej lidze piłkarskiej. W ciągu roku wydatki na transfery wzrosły o 100 proc.! Od tamtej pory puchną już z mniejszą - ale wciąż imponującą - dynamiką: 30-50 proc. rok do roku.
Jak rosły wydatki chińskich klubów na transfery | Create infographics
Jeśli chodzi o wydatki na transfery, to Chińczycy ustępują dziś jedynie tzw. wielkiej piątce Europy - ligom w Anglii, Niemczech, Hiszpanii, Francji i Włoszech. Biorąc pod uwagę dynamikę rozwoju, to za rok Chińczycy powinni prześcignąć już Francuzów, za trzy lata - Niemców i Włochów.
Wydatki na transfery w sezonie 2014/15 | Create infographics
Po nowych graczy Chińczycy najchętniej sięgają do Ameryki Południowej. Dotychczasowe doświadczenie mówi im, że Brazylijczycy i Argentyńczycy najlepiej aklimatyzują się w ich lidze. Wystarczy spojrzeć na tabelę strzelców z ostatniego roku - w pierwszej dziesiątce jest sześciu Brazylijczyków. Najskuteczniejszy - Elkeson z Guangzhou Evergrande z 28 bramkami na koncie.
W tym roku do Chin przeniosło się czterech spośród najlepszych dziewięciu strzelców ligi brazylijskiej:
- Ricardo Goulart to najlepszy strzelec mistrza Brazylii - Cruzeiro w ostatnim sezonie. Strzelił w lidze 15 bramek. Guangzhou Evergrande zapłaciło za niego 15 mln euro;
- drugi strzelec Cruziero - 27-letni Marcelo Moreno - wylądował w Changchun Yatai (2,5 mln);
- 30-letni Argentyńczyk Hernán Barcos , który zdobył 14 goli dla Gremio, zagra teraz w Tianjin Teda;
- Diego Tardelli z Atletico Mineiro (10 goli w ostatnim sezonie) przenosi się do Shandong Luneng.
Chińczycy sięgają także po bramkostrzelnych Brazylijczyków z innych krajów. 25-letni Alan przeniósł się do Guangzhou Evergrande z FC Salzburg za 11 mln euro. 25-letni napastnik wciąż jest najlepszym strzelcem Ligi Europejskiej w tym sezonie z ośmioma bramkami na koncie. Swojego dorobku już nie poprawi.
Chińczycy kuszą piłkarzy z innych kontynentów przede wszystkim zarobkami. Brazylijczycy w Superlidze mogą zarobić nawet 4-4,5 mln dol. za sezon. To cztery razy więcej, niż płaci się w brazylijskiej Serie A. Nie bez znaczenia jest też status, jaki z miejsca dostają w Chinach obcokrajowcy. Mogą się czuć jak gwiazdy pierwszego formatu - Elkeson na chińskim odpowiedniku Twittera ma 2 mln sympatyków.
Brazylijczycy stanowią ponad 25 proc. wszystkich obcokrajowców w chińskiej Superlidze. W każdym klubie może grać tylko pięciu zawodników spoza Chin, ale jedno miejsce w tym limicie zarezerwowane jest dla gracza z Azji. Wśród obcokrajowców są dwaj Polacy: Krzysztof Mączyński w Guizhou Renhe i Mateusz Zachara w Henan Jianye.
Chiński boom piłkarski objawia się nie tylko w wydatkach na transfery. Większość klubów gra na nowych stadionach - wybudowanych przy okazji igrzysk olimpijskich w 2008 r. i igrzysk azjatyckich w 2010 r. Większość z 16 drużyn Superligi trenują zagraniczni trenerzy. Niektórzy o bardzo znanych nazwiskach i bogatej przeszłości - m.in. Szwed Sven-Göran Eriksson (Shanghai SIPG), Holender Arie Haan (Tianjin Teda) czy Philippe Troussier (Hangzhou Greentown). W tym roku na ławce trenerskiej debiutuje też słynny piłkarz, najlepszy gracz mundialu 2006 - Fabio Cannavaro. Włoch objął mistrza Chiny - Guangzhou Evergrande, z którego odszedł nie mniej słynny Marcello Lippi.
Z zagranicy Chińczycy ściągają też specjalistów od przygotowania fizycznego, a nawet trenerów juniorów. W Guangzhou Evergrande za drużyny młodzieżowe odpowiada np. były trener juniorskich reprezentacji Niemiec Marco Pezzaiuoli.
Chińczycy budują sobie także przyczółki w Europie. Chińska firma United Vansen jest w trakcie finalizacji przejęcia holenderskiego Den Haag, a Dalian Wanda kupiła 20 proc. Atletico Madryt. Do tego ta ostatnia firma przejęła za 1,05 mld euro szwajcarską grupę Infront Sports & Media, handlującą m.in. prawami telewizyjnymi (m.in. piłkarskich mistrzostw świata) oraz produkującą - przez spółkę córkę - transmisje telewizyjne z mundialu.
Jak Chińczycy wykorzystają te inwestycje, dopiero się okaże. Co do jednego nie ma jednak wątpliwości - chcą mieć coraz większe wpływy również w europejskim futbolu.
Nie bez znaczenia dla chińskiego boomu piłkarskiego jest to, że ma on szerokie poparcie chińskich władz z prezydentem Xi Jinpingiem na czele. W ostatnich dniach rząd przyjął narodowy "plan piłkarskiej reformy". W całym kraju otwartych zostało lub wkrótce rozpocznie działalność 20 tys. szkół i akademii piłkarskich. W ciągu najbliższych dwóch lat ma z nich wyjść 100 tys. nowych piłkarzy. Młodzi zawodnicy mają być szkoleni niemal od urodzenia, a w wielu szkołach - nawet tych nienastawionych na wychowywanie sportowców - piłka nożna ma być jednym z przedmiotów egzaminacyjnych.
Xi Jinping zdradził, że ma trzy życzenia: aby Chiny najpierw zakwalifikowały się do kolejnych mistrzostw świata; potem, żeby mundial organizowały; a po trzecie - żeby zostały piłkarskim mistrzem świata.