Jak Dario Conca poradził sobie w Chinach?

W 2011 anonimowy dla europejskich kibiców argentyński piłkarz Dario Conca stał się trzecim najlepiej zarabiającym piłkarzem świata. 10,6 miliona euro za sezon obiecało mu chińskie Guangzhou Evergrande. Od nowego roku znowu będzie grał w Fluminense. Jak poradził sobie w Chinach?

W 2011 roku z Fluminense odchodził jako gwiazda klubu i najlepszy piłkarz ligi brazylijskiej. 28-letni wtedy piłkarz nie miał na swoim koncie ani gry w Europie, ani chociażby jednego występu w kadrze Argentyny, a stał się trzecim, po Messim i Ronaldo, najlepiej zarabiającym piłkarzem świata. Chińskie Guangzhou Evergrande zapłaciło za niego 10 mln euro, a jemu samemu zapewniło 10,6 mln euro za sezon i 2,5-letni kontrakt, który podpisany jest do końca roku i już wiadomo, że Conca powróci tam, gdzie nadal jest uwielbiany.

Jak poradził sobie w Chinach?

Conca do Brazylii nie wróci z pustymi rękami. Argentyńczyk zagrał dla Guangzhou Evergrande 93 mecze, w których strzelił 49 goli i miał 27 asyst. Jak na środkowego pomocnika, wyniki imponujące. Nie zabrakło również sukcesów drużynowych. Trzy mistrzostwa chińskiej Super Ligi, w 2012 roku Puchar Chin, w tym samym roku Superpuchar kraju i na sam koniec, w roku 2013 wygrana w Azjatyckiej Lidze Mistrzów.

Sukcesów pełno, statystyki świetne, ale nie wszystko wyglądało tak różowo jak się wydaje. Źle dziać się zaczęło 1 maja 2012 roku, gdy trener Lee Jang-Soo zdjął Argentyńczyka z boiska w 60. minucie. Conca nie mógł się z tym pogodzić. "Nie rozumiem, dlaczego musiałem zejść. Trener powiedział, że jestem wyczerpany i potrzebuję odpoczynku. To nieprawda. Przecież strzelam kluczowe gole. Nie robiłbym tego, gdybym miał słabą kondycję. I dlaczego trener uważa, że tylko Conca potrzebuje odpoczynku?" - napisał na portalu Weibo (chiński odpowiednik Twittera). Klub był surowy. Zawiesił swoją gwiazdę na 9 meczów i ukarał grzywną w wysokości miliona juanów.

Kara jednak nie trwała długo. Już 15 maja przywrócono zawodnika na ostatni mecz fazy grupowej Azjatyckiej Ligi Mistrzów z Buriram United. Conca w 90. minucie strzelił zwycięskiego gola. Oficjalnie cofnięto karę dwa dni później, gdy nowym trenerem został słynny Marcelo Lippi.

Sielanka nie trwała długo. Już 4 lipca Conca wystosował do klubu prośbę o rozwiązanie kontraktu. Po rozmowach udało się ustalić, że Argentyńczyk zostanie przynajmniej do końca sezonu (chińska Super Liga gra systemem wiosna - jesień). Jednak 30 listopada Conca wysłał do prezydenta klubu Liu Yongzhuo list. "Mam ważne rzeczy do zrobienia w moim życiu. Jedną z nich jest powrót do Brazylii" - napisał między innymi. Chciał wrócić do Fluminense. Władze chińskiego klubu oskarżyły go o ucieczkę. - Jest niesamowity na boisku, ale trudny poza nim. Wszyscy mogliśmy zobaczyć jego wyjątkowe występy, to świetny zawodnik. Poza boiskiem, delikatnie rzecz ujmując, nie jest profesjonalistą. Formułując to mocniej, jest kontraktowym oszustem - mówił Yongzhuo. Kluby jednak nie doszły do porozumienia i 30-latek musiał kolejny sezon spędzić w Chinach.

Ostatni sezon minął bez zgrzytów. Conce zdecydowanie lepiej współpracowało się z Lippim niż z Jang-Soo. W lidze w 26 meczach strzelił 14 goli, a podczas ostatniego spotkania po strzelonej bramce zdjął koszulkę, aby pokazać na podkoszulce napis skierowany do kibiców: "Nieważne gdzie będę, zawsze będę o Was pamiętał. Dziękuję". Na koniec zagrał jeszcze w finałowym zwycięskim dwumeczu finału Azjatyckiej Ligi Mistrzów. Na deser został uhonorowany nagrodą dla najlepszego piłkarza ligi chińskiej w 2013 roku.

Teraz ma już podpisany kontrakt z Fluminense. Trzyletni, dzięki któremu będzie zarabiał 3,6 miliona dolarów rocznie. Zacznie on obowiązywać od przyszłego roku. Conca do Chin jednak będzie musiał jeszcze wrócić i zagrać w grudniu w Klubowych Mistrzostwach Świata.

Co zagraniczne gwiazdy dają chińskiej piłce?

Chińska Superliga już od kilku lat zatrudnia piłkarskie gwiazdy za bardzo duże pieniądze. Jeden klub może zatrudnić do pięciu zagranicznych piłkarzy (jedno miejsce zarezerwowane dla piłkarza z Azji), a na boisku może przebywać trzech z nich. Obecnie w Chinach występują piłkarze z przeszłością w Europie, m.in. Vagner Love, Fabio Rochemback, Zvjezdan Misimović, Zlatan Muslimović, Jan Rezek, Frederic Kanoute (właśnie ogłosił zakończenie kariery) czy Aiyegbeni Yakubu. Jeszcze do niedawna partnerem Conki w Guangzhou Evergrande był dobrze znany z Borussii Lucas Barrios, a w innych chińskich zespołach występowali Nicolas Anelka, Ailton czy Didier Drogba. W Chinach bywali też i Polacy: Sylwester Czereszewski, Marek Jóźwiak, Bogdan Zając i Marek Zając.

- To liga o całkiem niezłym poziomie. Tempo gry jest coraz szybsze, a dzięki zagranicznym gwiazdom, Chińczycy stale poprawiają umiejętności techniczne i taktyczne - mówi Darko Matić z Beijing Guoan. - W Chinach są naprawdę dobrzy piłkarze, ale niestety brakuje im umiejętności taktycznych. W tym właśnie my, piłkarze z Europy, im pomagamy - dodaje.

- Zagraniczni piłkarze nie przychodzą tutaj z powodu wysokiego poziomu, ale dla pieniędzy. Nie ma co ukrywać. Ale dzięki takim jak Conca, liga cały czas się rozwija - tłumaczy Australijczyk Daniel Mullen z Dalian Aerbin.

A to że chińska piłka się rozwija, widać wyraźnie. W tym roku po raz pierwszy klub z tego kraju wygrał w Azjatyckiej Lidze Mistrzów. I olbrzymia w tym zasługa właśnie Dario Conki. Jako że trzeba iść za ciosem, już szykowany jest następca Argentyńczyka. Guangzhou Evergrande prawdopodobnie zostanie wzmocnione przez Fabio Quagliarellę.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone

Więcej o:
Copyright © Agora SA