Dinamo Zagrzeb - fabryka talentów w tle z korupcją i aferami

Najdroższym zawodnikiem wytransferowanym z polskiej Ekstraklasy był Adrian Mierzejewski, sprzedany do Trabzonsporu za ponad 5 mln euro. Jak na nasze warunki, to transakcja o rozmiarach niespotykanych. Lecz w Dinamie Zagrzeb taka kwota nie robi na nikim większego wrażenia. W historii mistrza Chorwacji aż 10-krotnie sprzedawano piłkarzy za kwoty większe. Jaka jest recepta na finansowy sukces i co sprawia, że mimo to fani nie wspierają swojego klubu?

Nowa edycja Wygraj Ligę już jest! Załóż swoją ligę i zaproś znajomych do gry ?

Nie mówilibyśmy o sukcesach Dinama, gdyby nie Akademia Piłkarska tego klubu. Według raportu ECA (Europejskie Stowarzyszenie Klubów ) z 2012 roku rocznie na jej działanie przeznacza się 1,3 mln euro, czyli około 8 proc. klubowego budżetu. W Zagrzebiu oprócz pierwszego zespołu i pełniącego funkcję rezerw NK Lokomotivu Zagrzeb (występującego jednak w chorwackiej Ekstraklasie, gdzie zajął 3. miejsce) znajduje się 11 zespołów młodzieżowych - od U8 po U19, z wyjątkiem zespołu U18. W ten sposób w klubie znajduje się ok. 200 piłkarzy, a 97 proc. z nich to Chorwaci. Większość z rekrutowanych piłkarzy pochodzi z Zagrzebia, jego okolic oraz północnej Chorwacji, gdzie pracuje 5 scoutów. 4 kolejnych pracuje za granicą - w Bośni i Hercegowinie, Australii, Kanadzie oraz USA.

Do dyspozycji wszystkich piłkarzy znajdujących się w klubie oddanych jest 6 boisk treningowych - 4 z naturalną trawą, natomiast 2 ze sztuczną. Juniorami opiekuje się 21 trenerów szkolących piłkarzy do gry w dwóch głównych formacjach zespołu, czyli 4-4-2 oraz 4-2-3-1. Ćwiczenia zawsze odbywają się z piłkami, a ich uwaga ogniskuje się na jej posiadaniu, celnym podawaniu oraz odbiorze. We wszystkich grupach pracuje się podobnie, choć do 13. roku życia główny nacisk kładzie się na rozwój techniczny. Dopiero po przekroczeniu tej granicy wprowadzane są elementy taktyczne oraz ćwiczenia siłowe. Od tego momentu zaczyna się pojawiać presja na wyniki osiągane przez zespół. Czasami dochodzi wręcz do liczenia kontaktów z piłką każdego piłkarza w ciągu całego roku.

Główne założenie akademii jest takie, by minimum 2 piłkarzy z każdej grupy wiekowej zadebiutowało w 1. zespole. Efekty są zadowalające, jako iż 13 proc. piłkarzy przychodzących do zespołu U8 zostaje w klubie aż do zespołu U19. Do najstarszej grupy młodzieżowej dostaje się aż 34 proc. piłkarzy będących w U11. W ostatnich pięciu latach drużyna do lat 19 wygrywała mistrzostwo kraju trzykrotnie, natomiast chłopcy poniżej 17. roku życia uczynili to czterokrotnie. Dorosły zespół w ostatnim sezonie wygrał rozgrywki po raz 8. z rzędu. Podium ligi nie opuszczali przez ostatnich 20 lat.

Studnia bez dna?

Efekty tego szkolenia przechodzą najśmielsze oczekiwania. Dinamo w ostatnich latach jest jednym z największych eksporterów piłkarzy, sprzedając m.in. Lukę Modricia za 19 mln euro, Vedrana Corlukę za 13 mln, 18-letniego Mateo Kovacicia do Interu za 11 mln (+ 4 w bonusach), 20-letniego wówczas Dejana Lovrena za 8 mln czy 24-letniego Mario Mandzukicia za 7 mln do Wolfsburga. Chorwacki napastnik co prawda nie jest wychowankiem Dinama, lecz to przykład na dominację klubu w kraju. NK Zagrzeb otrzymało za niego 1,5 mln, co okazało się znakomitym interesem dla wszystkich stron.

Tylko w obecnym okienku transferowym klub z Zagrzebia zarobił na sprzedaży swych perełek 9 mln - 5 za 17-letniego Tina Jedvaja, który w seniorskiej piłce rozegrał 13 spotkań oraz 4 za 4 lata starszego Sime Vrsaljko. Obaj nabywców znaleźli we włoskiej Serie A, odpowiednio Romie i Genoi. Do Udinese powędrował za to 25-letni bramkarz Ivan Kelava. To kolejny wychowanek, lecz kosztował "zaledwie" 700 tys. euro - taka kwota na stadionie Maksimir nie robi na nikim wrażenia. Część piłkarzy sprzedanych przez Dinamo już jest olbrzymimi gwiazdami. Niektórzy dopiero pracują na to miano, choć mają fantastyczne zadatki.

Największą gwiazdą jest i tak Alen Halilović. Gdy Manchester City miał oferować za 17-latka 9 mln funtów, uzyskał jasną odpowiedź - taka kwota nie wystarczy nawet na kupno "wyłącznie lewej nogi". Na początku lipca wydawało się, iż Halilović razem z Jedvajem trafi do Tottenhamu Hotspur za 20 mln euro. Byłaby to transakcja na niespotykaną kwotę jak na dwóch 17-latków. Ostatecznie do transferu nie doszło, londyński klub nie zdołał porozumieć się z rodzicami Halilovicia. W Zagrzebiu nie mają jednak nad czym rozpaczać. Swoją perełkę i tak prędzej czy później sprzedadzą, prawdopodobnie za porównywalną kwotę. Stanie się tak tym bardziej, iż po 18. urodzinach Halilović będzie zdolny do decydowania o własnym losie. Zainteresowane kluby nie będą musiały pytać jego rodziców o zdanie.

Exodus powiększy się?

Transferowanie piłkarzy do niektórych państw europejskich stało się jeszcze prostsze wraz z nadejściem 1 lipca. Tego dnia Chorwacja weszła do Unii Europejskiej. Dzięki temu włoskie kluby mogły kupić Jedvaja i Vrsaljko (od tej pory nie zajmowali miejsca dla graczy spoza UE). Ze względu na przynależność do UE Tottenham mógł złożyć ofertę za Jedvaja i Halilovicia. W przeciwnym wypadku nawet po dojściu do porozumienia transfer prawdopodobnie upadłby, ze względu na wymagane pozwolenie na pracę. Takowe ciężko uzyskać zawodnikom nastoletnim, głównie ze względu na brak gry w reprezentacji kraju.

To wszystko sprawia, że w Zagrzebiu nikt nie przywiązuje się do nazwisk, nie widzi w nich przyszłych kapitanów oraz gwiazd. To wielka fabryka talentów odlatujących po przybyciu pierwszych milionowych ofert. Popyt na chorwackich piłkarzy jest coraz większy, a Dinamo bardzo chętnie sprzedaje wytwory swej akademii oraz piłkarzy kupionych od bezpośrednich rywali. Teoretycznie nastroje wokół klubu powinny być znakomite.

Problemy w raju

Tak jednak nie jest. Symbolem wszystkiego, co złe, jest uznawany za najpotężniejszą osobę w chorwackim futbolu dyrektor wykonawczy Zdravko Mamić. Nikt nie wie, w jaki sposób dorobił się majątku. Wiadomo tylko tyle, iż stało się to w latach 90., w trakcie wojny na Bałkanach. Niedawno został oskarżony o podżeganie do nienawiści etnicznej pod adresem Serbów. Stało się to przy okazji sporu z ministrem sportu Zelijko Jovanoviciem. Chciał on, by wszczęto śledztwo ws. Nieprawidłowości, do jakich dochodzi w klubie. Chodzi przede wszystkim o korupcję i niegospodarność.

Z tych powodów grupa kibiców spod szyldu Bad Blue Boys (BBB), walczących o przejrzystość i normalne zarządzanie klubem, przez długi czas bojkotowała wszystkie mecze Dinama. Dopiero od poprzedniego sezonu chodzą na mecze ligowe, lecz Ligę Mistrzów konsekwentnie odpuszczają. W efekcie stadion w Zagrzebiu świecił pustkami podczas spotkań LM. Na 35-tysięcznym Maksimirze na trzech meczach fazy grupowej z Porto, PSG i Dynamem Kijów łącznie pojawiło się niecałe 19 tysięcy ludzi. Stadion wyprzedany był w zaledwie 18 procentach. To najniższy wynik w LM od wielu lat. W 2011 roku bilety na mecze eliminacyjne można było kupić już od 1 kuny, czyli 50 groszy.

Gdy w kwietniu tego roku Dinamo świętowało kolejne mistrzostwo, na trybunach znajdował się zaledwie tysiąc widzów. Przedstawiciele BBB zostali powstrzymani od wejścia na stadion, mimo iż nie mieli zakazów stadionowych, którymi zajmuje się policja. Klub prowadzi własną listę osób niepożądanych na stadionie. Znajduje się na niej wielu członków BBB. Oficjalnego powodu nie ma, lecz wszyscy wiedzą, iż chodzi o nienawiść ultrasów do osób fatalnie zarządzających ich klubem.

Ciemne interesy i znikające miliony

Trudno się temu dziwić w sytuacji, gdy Mamić uczynił z Dinama prywatny folwark. Pozyskując kilka lat temu szerzej nieznanego nastoletniego Brazylijczyka, zagwarantował sobie w kontrakcie z nim prawo do 25 proc. jego zarobków, bonusów oraz procentu od każdego kolejnego transferu, aż do zakończenia przez niego kariery. W przypadku śmierci w trakcie jej trwania miał otrzymać cały jego dobytek. Tym młodzieńcem był Eduardo Da Silva, znany z gry w Arsenalu oraz Szachtarze Donieck. Podpisując umowę, nie znał nawet języka chorwackiego. Kontrakt uważa za nieważny, obaj panowie do dzisiaj procesują się o te pieniądze. Zakończenia procesu sądowego nie należy jednak oczekiwać w najbliższym czasie.

Agentem sporej części piłkarzy Dinama, byłych oraz obecnych, jest Mario Mamić, syn Zdravko. Gdy ten przejmował władzę w klubie, zmusił wszystkich piłkarzy do porzucenia obecnych agentów na rzecz swojego syna. Ci, którzy się nie zgodzili, zostali sprzedani. Najbardziej znanym z nich jest Niko Kranjcar. Został wykupiony przez Hajduka Split za 1,5 mln euro. 18 miesięcy później był już piłkarzem Tottenhamu Hotspur, do którego trafił za 3 mln więcej. Na brak pieniędzy Mamić jednak nie może narzekać, w przeciwieństwie do Dinamo. W teorii w ostatnich latach zarobiło na transferach ponad 100 mln euro, lecz w praktyce wiele milionów nigdy nie trafiło na klubowe konta, tylko wprost do kieszeni Mamicia.

Mamić dba o swoich kolegów. W 2011 roku wybuchł skandal związany z instalacją nowych siedzeń na stadionie. Na ten cel przeznaczono publiczne pieniądze, lecz odkryto, iż klub przepłacił za nie 4-krotnie. Okazało się, że zakupione zostały od firmy, której właścicielem jest żona jednego z dyrektorów klubowych. Właśnie takie wydarzenia powodują wściekłość fanów. Nie doczekali się oni odpowiedzi Mamicia na te zarzuty.

Klub z Zagrzebia znalazł się również pod lupą śledczych badających korupcję w futbolu. Gdy Dinamo straciło szanse na awans do 1/16 finału Ligi Europy, miało celowo przegrać mecz z rumuńską Timisoarą. Jeszcze większe kontrowersje wzbudziła porażka 1-7 z Olympique Lyonem w Lidze Mistrzów dwa lata temu. Wygranej w takich rozmiarach Francuzi potrzebowali, by wyprzedzić w tabeli Ajax Amsterdam i awansować do kolejnej fazy rozgrywek. Dinamo oczywiście już o nic nie walczyło. I choć Chorwaci grali w dwóch ostatnich edycjach LM, to w 12 meczach zdobyli zaledwie 1 punkt. Padł ich łupem w ostatnim meczu z Dynamem Kijów, po rzucie karnym przyznanym w 95. minucie gry. Mistrz Chorwacji w 2011 roku stał się najgorszym zespołem, jaki kiedykolwiek grał w Lidze Mistrzów.

Najbliższe lata nie noszą ze sobą zapowiedzi żadnych poważniejszych zmian. Zdravko Mamić staje się coraz potężniejszy. Spekuluje się, iż miał wpływ na wybór selekcjonera reprezentacji oraz prezesa Chorwackiego Związku Piłki Nożnej. Dopóki nie wydarzy się nic nieoczekiwanego, Dinamo Zagrzeb nadal będzie znane z dwóch rzeczy - kreowania talentów oraz wiecznych afer wokół klubu.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.