Corinthians chce podbić Azję

- Sprowadzimy dzieciaka z Chin. To, że nie potrafi grać w piłkę, nie ma znaczenia. Chińczycy będą chcieli oglądać nasze mecze i kupować koszulki - mówił dyrektor marketingowy Corinthians. Pierwszym Chińczykiem w lidze brazylijskiej został 23-letni skrzydłowy Chen Zhizhao

O kibiców z Azji zespoły ligi brazylijskiej walczą od miesięcy. W tym sezonie niektóre mecze zaczynają o 21.50 w sobotę. Tak, by chińscy kibice patrzyli na gwiazdy brazylijskiego futbolu, wcinając niedzielne śniadanie.

Corinthians od kilku miesięcy zapowiadało sprowadzenie piłkarza z Azji. Trenerzy Zhizhao na żywo nigdy nie widzieli, decyzję podjęto po obejrzeniu kilku DVD. - Nie chodzi o to, by od razu wskoczył do pierwszej jedenastki, czy walczył o miejsce z gwiazdami Corinthians. Potrzebuje czasu, by przystosować się do brazylijskiego futbolu. Musimy być cierpliwi. Jeśli się uda, rozpropaguje nazwę klubu w kraju zamieszkałym przez miliard ludzi - mówi agent, który sprowadził Zhizhao. 23-letni skrzydłowy został wypożyczony na dwa lata, jedną z jego zalet była znajomość języka. Kilka lat temu Zhizhao przez pół roku trenował z drugoligowym portugalskim Trofense. Teraz Corinthians planuje otworzyć w Chinach szkółkę piłkarską.

Klub z Sao Paulo to mistrzowie i najbogatszy zespół w Brazylii, przynoszący 92 mln euro dochodu rocznie. - Naszym wzorem jest Barcelona - mówi wiceprezydent Corinthians. Na sprzedaży praw do transmisji meczów ekipa z S o Paulo dostała od telewizji 50 mln euro rocznie. Za reklamę na koszulkach firma farmaceutyczna Neo Quimica płaci 27 mln euro. Kilka miesięcy temu szefowie klubu próbowali wykupić Carlosa Teveza z Manchesteru City za 45 mln euro. Nie udało się, bo zabrakło im czasu na wypełnienie formalności przed końcem okna transferowego.

Brazylijskie kluby bogacą się, bo kraj od lat przeżywa boom gospodarczy. Kilka dni temu minister finansów ogłosił, że pod względem wielkości PKB Brazylia wyprzedziła w 2011 r. Wielką Brytanię i stała się szóstą największą gospodarką świata.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.