Katarczycy przypuścili atak na francuski futbol. Przed miesiącem 70 procent akcji Paris Saint-Germain kupiła firma Qatar Sports Investments, którą zarządza szejk Tamim bin Hamad al-Thani. Nowy współwłaściciel zamierza przeznaczyć w najbliższych dwóch latach 150 milionów euro na transfery. Do zakupu innego francuskiego klubu - Nicei przymierzają się katarscy biznesmeni luźno powiązani z rodziną książęcą.
Niedawno też grupa medialna Al-Dżażira (jej prezesem jest Nasser al-Khelaifi, przyszły szef Rady Nadzorczej Paris Saint-Germain) kupiła - na sześć lat - prawa do sprzedaży transmisji telewizyjnych poza granice Francji. Rocznie z tego tytułu władze francuskiej ligi otrzymywać będą 35 milionów euro, o siedem więcej niż proponował dotychczasowy właściciel praw zagranicznych - Canal+Events. Prawdziwie zdumienie wywołał fakt, że Al-Dżażira postanowiła nabyć również tytuł do pokazywania spotkań Ligue 1 we Francji.
Protestowała m.in. francuska minister sportu Chantal Jouanno, powołując się, że przyjęcie oferty z Kataru stanowi "naruszenie francuskiego interesu gospodarczego" i wolałaby, by mecze ligi francuskiej pokazywała stacja z tego kraju. Poparł ją również minister finansów François Baroin.
- Preferencje narodowe nie dotyczą ofert na które zezwala prawo - odpowiedział im Frédéric Thiriez, prezes francuskiej ligi (LFP). Propozycja Al-Dżażiry spadła szefowi LFP jak gwiazdka z nieba. Długo zanosiło się na to, że prawa do pokazywania ligi francuskiej kupi jedynie Canal+. Z przetargu wycofał się stacja Orange Sport. Kluby drżały, że skończyło się dla nich finansowe eldorado. Od 2008 do przyszłego roku dwie francuskie stacje dają Ligue 1 aż 660 milionów euro rocznie.
Katarczycy za swój pakiet zapłacą 90 milionów euro, Canal+ 420 milionów. Jest mniej, niż było, ale Thiriez był wyraźnie zadowolony i broni swojego wyboru.
- Jestem zaskoczony całą gadaniną, że źle robimy. Orange wycofuje się z futbolu, choć jest firmą, w której państwo ma udziały. Jeżeli nie istnieje konkurencja wśród narodowych firm, to państwo powinno zastanowić się, co robi. My nie zamierzaliśmy dyskryminować nikogo, a ostatecznie wybraliśmy partnera szanowanego i wiarygodnego jakim jest Al-Dżażira - powiedział prezes francuskiej ligi.