Marzenia o Wengerze i Zidanie

Arsene Wenger w Paris Saint-Germain, a Zinedine Zidane w Marsylii? Na razie to chyba niemożliwe.

"Znów myśli o grze" - pisze na pierwszej stronie niedzielnego wydania dziennik "L'Equipe" o swoim najlepszym piłkarzu przełomu wieków. Zidane w sobotę wieczorem oglądał na Stade Velodrome mecz Marsylii z Nancy. Rano uczestniczył w turnieju młodych piłkarzy, reprezentując jednego ze sponsorów. Na konferencji prasowej potwierdził to, o czym mówi się od kilku tygodni. - Wkrótce będę blisko pierwszej drużyny Realu. Czuję się znacznie lepiej na boisku niż w biurze - przyznał.

Francuzi natychmiast podchwycili ten wątek. Zidane nic nie stracił na popularności i renomie, mimo że karierę zakończył cztery lata temu, i to w sposób haniebny, po uderzeniu bykiem Marco Materazziego w finale mundialu w Berlinie. Mistrz świata z 1998 r. i Europy z 2000 nadal znajduje się w pierwszej piątce najbardziej poważanych Francuzów. Każda wschodząca gwiazda piłki (Ribéry, Gourcuff, Nasri) musi być porównana właśnie z nim. Niedawno do współpracy zaprosił go nowy trener reprezentacji trójkolorowych Laurent Blanc. Kadra Francuzów odbyła jeden trening z Zidane'em. Wszyscy byli zachwyceni.

38-letni Francuz czuje się jednak dziś bardziej związany z Hiszpanią niż z Francją. Tam mieszka, a jego syn Enzo staje się gwiazdą młodzieżowej drużyny Realu.

Jeśli "ZZ" poza imprezami organizowanymi przez licznych sponsorów odwiedza ojczyznę, to najczęściej jedzie do ukochanej Marsylii, w której się wychował. - Trener Marsylii? Być może zajmie moje miejsce pewnego dnia - żartuje obecny szkoleniowiec OM Didier Deschamps i jego kolega z reprezentacji i Juventusu. - Rozmawiałem z nim o powrocie do futbolu. Ma na to ochotę. Może być też prezesem, bo w piłce pracują nie tylko trenerzy.

Na oczach Zidane'a Marsylia szczęśliwie pokonała 1:0 Nancy. Bramka Lo`ca Rémy'ego nie powinna być uznana. Wcześniej napastnik OM i reprezentacji Francji sfaulował bramkarza Grégoriniego, który w tej akcji stracił zęby. Później sędzia nie podyktował karnego za zagranie ręką Gabriela Heinzego. W ten mało efektowny sposób po słabym początku ligi Marsylia wróciła do czołówki.

Nie pierwszy raz ciepło o Paris Saint-Germain wypowiada się menedżer Arsenalu Arsene Wenger. Na pytanie lokalnego dziennika z Lotaryngii "Républicaine Lorraine", czy myśli o przyjściu do PSG, Wenger odpowiedział: "To nie jest niemożliwe". Zaraz potem dodał: "ale nie zamierzam być trenerem". Najbardziej znany francuski menedżer w angielskim futbolu powiedział o jednym wielkim atucie paryskiego klubu. "Grają w dziesięciomilionowym mieście bez żadnej konkurencji, ale trzeba im znaleźć inwestorów".

Niedługo po ukazaniu się tego artykułu doradca Wengera Serge Kontchonian wydał komunikat, że przyszłość jego klienta związana jest z Arsenalem. Z londyńskim klubem Wenger ma ważny kontrakt do 2014 r.

W Paryżu o zmianie trenera Antoine'a Kombuaré w tej chwili nie myślą. PSG nieźle sobie radzi w porównaniu z poprzednimi sezonami, wyprzedza Marsylię, w sobotę pokonał na wyjeździe Tuluzę. Ostatni raz paryżanie przegrali 29 sierpnia z Sochaux, a bramkarz Apoula Edel jest niepokonany od 630 minut. Za gracza meczu z Tuluzą "L'Equipe" uznał jednak 34-letniego Ludovica Giuly'ego.

Primera Division. Mourinho trzyma piłkarzy krótko  ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA