Liga Mistrzów. Policjant Glik pilnuje porządku w szalonym AS Monaco

- Leonardo Jardim wymyślił nową taktykę w futbolu - taktykę chloroformu. Nie da się ich oglądać, kibice umierają z nudy - mówił jeszcze niedawno francuski dziennikarz Pierre Menes. Ale AS Monaco przeszło ogromną transformację. Do meczu z Manchesterem City (godz 20.45, relacja na żywo w Sport.pl) podchodzi jako najskuteczniejsza i najefektowniej grająca drużyna w czołowych ligach europejskich. W tym szaleństwie nad rozsądkiem panuje Kamil Glik.

1-0, 0-0, 0-0, 0-1, 1-0, 2-0 - takie wyniki zanotowało Monaco w fazie grupowej Ligi Mistrzów 2014/15. Taktyka żelaznej obrony i szybkich kontrataków okazała się nader skuteczna. Podopieczni Jardima wyeliminowali w fazie pucharowej Arsenal (3-3 w dwumeczu), bez litości obnażając naiwność taktyczną rywala oraz Arsene'a Wengera.

- Ten zespół nie może grać bardzo ofensywnie. Jedną z cech dobrego trenera jest adaptacja do klubu i warunków, jakie w nim panują. Trzeba być możliwie najbardziej ambitnym, ale w granicach potencjału klubu - tłumaczył swoje nastawienie Jardim. Nie wszyscy jednak doceniali to podejście, były reprezentant Francji Christophe Dugarry ironizował, że "gdy będzie miał problemy ze snem znów obejrzy mecz Monaco".

Na dnie drugiej ligi

Portugalczyk przyszedł w wydawałoby się najtrudniejszym czasie dla projektu wielkiego Monaco. Po finale Ligi Mistrzów w 2004 roku klub wpadł w problemy finansowe, czego kulminacją był spadek do Ligue 2 w 2011 roku. Po 18 kolejkach Monaco zajmowało ostatnie miejsce w tabeli. Wtedy na scenę wkroczył rosyjski miliarder Dmitrij Rybołowlew. Od razu przeznaczył na transfery prawie 20 mln euro, co wystarczyło do spokojnego utrzymania się i do powrotu do Ligue 1 za rok.

To pozwoliło na jeszcze większe transfery. Cała piłkarska Europa była w szoku, gdy Monaco ogłaszało kolejne transfery - Falcao, James Rodriguez, Joao Moutinho. Ta trójka kosztowała ponad 150 mln euro. Plan Monaco był jasny - jeśli chcemy dorównać i prześcignąć Paris Saint-Germain, musimy działać jak oni. - Chcieliśmy dokonać tego jak najszybciej. Musieliśmy sprawić, że ludzie zauważą projekt Monaco. W innym wypadku zajęłoby to lata - tłumaczy w rozmowie z "Timesem" Dmitrij Wassiljew, wiceprezydent Monaco.

Puste trybuny

Ale PSG było nie do dogonienia. Monaco zaczęło mieć problemy z finansowym fair play, co było do przewidzenia. Klub operuje w bardzo specyficznej rzeczywistości - w Monaco mieszka niecałe 40 tys. ludzi. W sezonie 2014/15 klub miał przychody na poziomie 117 mln euro - o 1/3 mniej od PSG. Na zaledwie 18-tysięczny stadion przychodzi średnio 8,6 tys. kibiców, najmniej w Ligue 1. Wassiljew wyjaśnia, że klub wyprzedaje wszystkie bilety na zaledwie sześć, siedem spotkań w sezonie. - Myślę, że domowy mecz z Manchesterem City przyniesie nam więcej zysków niż cały sezon Ligue 1.

- Nieco zbyt optymistycznie podeszliśmy do kwestii generowania przychodów oraz pozyskania sponsorów. Tacy piłkarze jak Falcao, James czy Moutinho nie gwarantowali natychmiastowych przychodów - wytłumaczył problemy z FFP Wassiljew. Klub dostał od UEFA karę w wysokości 13 mln euro. To był sygnał do zmiany strategii.

Kuźnia talentów

Postawiono na rozsądniejsze, bardziej przemyślane wydawanie pieniędzy oraz promowanie młodych piłkarzy, wyławianych za młodu z innych klubów. Tylko za Jardima Monaco wypromowało i sprzedało z zyskiem takich piłkarzy jak Anthony Martial (odszedł do Manchesteru United), Geoffrey Kondogbia (Inter Mediolan), Layvin Kurzawa (Paris Saint-Germain) czy Yannick Ferreira-Carrasco (Atletico Madryt). Na tej czwórce klub zarobił ok. 130 mln euro, a ta kwota może być jeszcze wyższa (ewentualne bonusy w przypadku Martiala wynoszą aż 30 mln - po kolejnym jego golu Monaco dostanie 10 mln).

A ich następcy nie są wcale mniej utalentowani. - Monaco siedzi na żyle złota - twierdzi "L'Equipe" wyliczając wartość największych młodych gwiazd. Bernardo Silva jest wyceniany na 50-60 mln euro, Tiemoue Bakayoko na 40-45 mln, Benjamin Mendy na 20-25 mln, Djibril Side na 25-30 mln, Fabinho na 35-40 mln, Thomas Lemar na 40-45 mln, a Kylian Mbappe aż na 60-80 mln.

Nowy Henry

Najwięcej uwagi przyciąga ten ostatni. 18-latek jest już przyrównywany do Thierry'ego Henry'ego - obaj są wychowankami Monaco i nękają obrońców swoimi rajdami z lewego skrzydła. Mbappe strzelił pierwszego gola w pierwszym zespole w wieku 17 lat i 62 dni - pobił rekord Henry'ego właśnie. Jardim twierdzi, że młody Francuz może grać na każdej pozycji w ataku, już teraz we Francji mówi się, że ma większy potencjał niż Martial.

Za to zdaniem "Timesa" Bernardo Silvą interesuje się Chelsea. "Messizinho", czyli "mały Messi" - tak nazywa go jego kolega z drużyny Joao Moutinho. - Messi, Eusebio, Cristiano Ronaldo, maradona, Pele... Ci piłkarze na zawsze pozostaną w historii futbolu. Wierzę, że Bernardo może również znaleźć się w tym gronie - wychwala swojego rodaka Moutinho.

Powrót "Tygrysa"

Największym pozytywnym zaskoczeniem jest jednak powrót do żywych Radamela Falcao. Latem 2013 roku był jednym z najbardziej rozchwytywanych piłkarzy na świecie, a Monaco kupiło go za ponad 40 mln euro. Przez pierwsze pół roku spisywał się bardzo dobrze, ale nie mógł dojść do siebie po bardzo poważnej kontuzji kolana. Wypożyczenia do Manchesteru United oraz Chelsea okazały się niewypałami transferowymi, łącznie w 41 meczach strzelił zaledwie pięć goli. Wydawało się, że to już koniec Kolumbijczyka w wielkiej piłce. Że pozostanie mu jedynie transfer do Chin, gdzie przynajmniej zarobiłby ogromne pieniądze. Ale takie propozycje odrzucał aż trzykrotnie. I udowadnia, że nie zapomniał, jak się gra w piłkę - w tym sezonie strzelił 16 goli w lidze (średnio co 81 minut) i dołożył dwa kolejne w Lidze Mistrzów.

Najskuteczniejsi

To między innymi on odpowiada za nieziemską skuteczność Monaco. - Oni strzelaliby gole nawet gdyby mieli opaski na oczach - zachwycał się Rudi Garcia, trener Olympique Marsylii, po domowej porażce 1-4. 76 goli w samej Ligue 1 i 109 od początku sezonu - w czołowych pięciu ligach europejskich nie ma drugiej tak skutecznej drużyny. 7-0 i 5-0 z Metz, 7-0 z Rennes, 6-2 z Montpellier, 6-0 z Nancy, 5-0 z Bastią - to niektóre z najefektowniejszych wyników. W grze zespołu nie ma wielkiej filozofii, to proste 4-4-2 z bardzo ofensywnie usposobionymi bocznymi obrońcami (Djibril Sidibe i Benjamin Mendy) oraz z dwoma skrzydłowymi (Bernardo Silva i Thomas Lemar) ścinającymi do środka boiska.

Największym atutem Monaco jest młodość. 32 - 24, 24, 29, 22 - 22, 23, 22, 21 - 31, 26 - oto wiek piłkarzy z podstawowej jedenastki ze styczniowego hitu z PSG (1-1). Średnia to 25 lat, a zawyżają bramkarz Subasić (32 lata), Falcao (31) oraz Kamil Glik (29), który w tym gronie może czuć się niczym weteran.

Guardiola: Musimy pójść na siłownię

- Gdy atakujesz i tracisz piłkę, to rywal zazwyczaj atakuje skrzydłowymi. Za to Monaco rusza z Bernardo Silvą, Falcao, Germainem i wieloma innymi piłkarzami. To dlatego ich kontrataki są nie do powstrzymania - komplementuje rywala przed wtorkowym meczem Pep Guardiola, trener Manchesteru City. - Jestem pod wrażeniem ich jakości. W polu karnym są zabójczy. To bardzo silny zespół, mocny fizycznie... Będziemy musieli potrenować na siłowni - żartował Hiszpan.

Glik nie do zastapienia

Największym problemem są ewentualne kontuzje i zawieszenia. Na ławce rezerwowych znajduje się dwóch, trzech piłkarzy będących w stanie godnie zastąpić zawodnika z podstawowego składu, co udowodniły mecze w Pucharze Francji oraz ligi. Gdy Jardim wystawił częściowo rezerwowy skład z FC Chambly (III liga) Monaco wygrało 5-4 dopiero po dogrywce. Za to Sochaux zostało pokonane po rzutach karnych. Z tego względu "L'Equipe" zastanawia się, czy Monaco ma wystarczająco szeroki skład do walki aż na czterech frontach.

Policjant Glik

Największym osłabieniem byłaby strata któregoś ze środkowych obrońców: Glika albo Jemersona. Obaj nie mają następców na porównywalnym poziomie, tym bardziej że Polak jest uważany (m.in. przez portal SoFoot) obok Dantego z Nicei za najlepszego środkowego obrońcę we Francji, lepszego nawet od Thiago Silvy z Paris Saint-Germain.

- Monaco dokonało jednego z najlepszych transferów - pisało o Gliku "France Football". Polak jest fundamentalny w tej szalonej drużynie zorientowanej na atak, jest niczym "policjant pilnujący porządku". To na nim ciąży ogromna odpowiedzialność, by zatrzymać gwiazdy Manchesteru City.

Więcej o:
Copyright © Agora SA