Ligue 1. Igor Lewczuk podbija Francję. "Będzie jeszcze lepszy"

To nie był najgłośniejszy polski transfer minionego lata, a on sam nie był nawet dla Girondins Bordeaux piłkarzem pierwszego wyboru. Ale Igor Lewczuk szybko wyrósł w klubie na obrońcę numer jeden. - Bardzo ciężko pracuje. Daje z siebie maksa, nie cwaniakuje - chwalą eksperci. Ma być jeszcze lepiej. To po faulu na nim czerwoną kartkę dostał Mario Balotelli

Lewczuk w sobotnim meczu ligowym, przeciwko Rennes (1:1) doznał urazu uda. Na szczęście najprawdopodobniej czeka go tylko kilkudniowa przerwa w grze, bo Polak okazał się dla Bordeaux transferowym strzałem w dziesiątkę. I to wciągu niespełna pół roku gry piłkarza w Ligue 1.

Polak przeniósł się do Girondins Bordeaux latem, z Legii za prawie milion euro. Francuzi szukali solidnego, środkowego obrońcy. Bardziej zainteresowani byli m.in. Arturem Jędrzejczykiem, ale gdy ten odmówił, menedżer Mariusz Piekarski zaproponował im Lewczuka.

Lewczuk wkomponował się w zespół właściwie od pierwszego "dzień dobry", tym bardziej, że nastąpiło ono po francusku. Polak na oficjalnej prezentacji przywitał się z dziennikarzami krótkim zdaniem w ich języku. Francuzi przyjęli to z uśmiechem. Lekcje francuskiego pobiera zresztą dwa razy w tygodniu. Teraz rozumie i potrafi powiedzieć już więcej. To szalenie ważne w szatni, w której zdecydowana większość to Francuzi, po angielsku mówi tylko kilka osób. Decyzję o przeprowadzce podjął szybko.

- Nie zastanawiał się długo. Przez głowę przechodziło mi wiele myśli, ale na podjęcie decyzji miałem dwa dni - tłumaczył na pierwszej konferencji w klubie. Miał jednak dobre przeczucia. Francuscy działacze od razu zrobili na nim pozytywne wrażenie.

- Byli bardzo profesjonalni, Igor był zadowolony. Odpowiadali na wszystkie pytania. Dyrektor drużyny jasno wyłożył mu, jakie są oczekiwania klubu. Potem usiedliśmy jeszcze i też mu trochę poopowiadałem. Pytał, jak się tam żyje, jak wygląda miasto - wspomina Marek Jóźwiak (niegdyś zawodnik Guingamp, obecnie skaut Lechii). Były reprezentacyjny obrońca pomagał w tłumaczeniach podczas transferu. - Tak to jest, jak się robi transakcje "last minute" - uśmiecha się Jóźwiak.

"Twardy, doświadczony" i bezkonkurencyjny

Lewczuk dobrze wszedł do drużyny również od strony sportowej. Pierwszy mecz obejrzał z ławki rezerwowych. Potem w wyjściowym składzie pojawiał się praktycznie w każdej kolejce i to, poza jednym wyjątkiem, zawsze na 90 minut.

Zadanie miał o tyle ułatwione, że Żyrondyści na starcie sezonu musieli łatać dziury w obronie.

- Odeszło od nas dwóch zawodników, w linii defensywy mamy kilku kontuzjowanych i kilku młodych graczy. Potrzebowaliśmy twardego obrońcy. Igor jest w dodatku bardzo doświadczony, potrafi zachować zimną krew. Zawsze jest skoncentrowany. Takiej niezawodności szukaliśmy - chwalił Polaka trener Jocelyn Gourvennec.

Szkoleniowiec w środku pola postawił na duet Lewczuk - Nicolas Pallois. Większego wyboru nie miał. Na środek obrony pozostawał mu jeszcze tylko Gregory Sertić, nominalny pomocnik, który zresztą też grywał z Lewczukiem.

Gola strzelił i zatrzymał Balotellego

Lewczuk przeważnie był chwalony za swoje 16 meczów w Ligue 1. W spotkaniu z Guingamp zdobył nawet bramkę. W starciu z Niceą został zapamiętany przez pojedynki z Mario Balotellim. Włoski gwiazdor w kolejnym ciężkim starciu z Polakiem nie wytrzymał i kopnął naszego obrońcę. Został za to wyrzucony z boiska, a Bordeaux prestiżowy mecz zakończyło z czystym kontem. Miłe było też porównanie defensora do francuskiej gwiazdy, mistrza świata i Europy Liliana Thurama. Pojawiło się ono na oficjalnym koncie społecznościowym Bordeaux podczas styczniowego meczu z Tuluzą. Zresztą początek 2017 roku Polak ma fenomenalny. W dwóch meczach ligowych prestiżowy dziennik "L'Equipe" umieścił go w jedenastce kolejki.

- On gra i robi postępy - ocenia Stefan Białas, były trener francuskich klubów, a obecnie komentator Lique 1. - Na początku nie było mu jednak tak łatwo. Proszę mi wierzyć, francuski sposób szkolenia piłkarzy jest zupełnie inny. On jednak szybko połyka to, co ma robić. Poza tym ma trenera, który lubi pracować z Polakami, wie że są solidni - kwituje.

"Będzie jeszcze lepszy"

Przyszłość dla Lewczuka rysuje się w różowych barwach. W pierwszym składzie powinien mieć pewne miejsce. Tym bardziej, że do Marsylii odszedł Sertić. Żyrondyści stracili jedynego klasowego zmiennika Polaka. Wypożyczyli wprawdzie z Zenitu Sankt Petersburg Serba Vukasina Jovanovicia, ale ten środkowy obrońca nie może być pewniakiem do gry. W poprzednim sezonie pojawiał się zaledwie w drugiej drużynie mistrza Rosji z 2015 roku, czyli w drugiej klasie rozgrywkowej. We Francji będzie chciał się odbudować. Wydaje się, że w lecie Bordeaux będzie musiało się w defensywie dozbroić.

- W Bordeaux do transferów podchodzą w sposób oszczędny. Opierają się na zawodnikach szkolonych u siebie. Wydaje mi się, że będą tam wpuszczać młodych graczy, a Pallois i Lewczuk stanowić będą żelazną dwójkę stoperów. W lato mogą być jednak przetasowania, ale Lewczuk będzie wtedy jeszcze lepszy - przypuszcza Białas.

Kto nie pije szampana...

- On jest numerem jeden w Bordeaux. Bardzo ciężko pracuje. W meczach daje z siebie maksa, nie cwaniakuje tylko po prostu gra - podkreśla Jóźwiak.

- Dobrze się ustawia, dobrze gra głową, jest twardy w starciach jeden na jeden. To co bym mu doradzał, to by w tych pojedynkach starał się wyprzedzać, być inteligentniejszym, szybszym od przeciwnika. To byłoby widowiskowe, dodałoby mu splendoru - radzi Białas.

Lewczuk podpisał z Żyrondystami umowę na dwa lata. Kontrakt zakłada roczną opcje przedłużenia.

- To świetny klub, znakomicie zorganizowany, który ma potencjał rozwoju, a pracuje się tam spokojnie - zachwala Jóźwiak.

- To nie jest St. Etienne, to nie jest Olympique Marsylia gdzie jest ciśnienie na wynik. W Bordeaux dano sobie czas, by budować drużynę. Oby tam został jak najdłużej - życzy skaut Lechii.

Na swojej pierwszej konferencji prasowej, opisując swój transfer Lewczuk przytoczył popularne w Polsce powiedzenie: "kto nie ryzykuje, nie pije szampana". Jak tak dalej pójdzie, a Bordeaux będzie pięło się w tabeli ku europejskim pucharom (teraz jest siódme), Polak będzie mógł otworzyć od razu dwie butelki.

Zobacz wideo

Nowy piłkarz w Milanie, a włoskie media zachwycają się jego dziewczyną. Mają rację! WOW

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.