Ligue 1. Beenhakker o Ibrahimoviciu: To straszny dupek

- Od początku, kiedy poznałem Zlatana był głupim gnojkiem. Ale powiedziałem: "Dajcie mi 11 takich dupków i będziemy mistrzami" - wspomina swoją znajomość ze Zlatanem Ibrahimoviciem Leo Beenhakker. W rozmowie z magazynem "Blizzard" były selekcjoner reprezentacji Polski opowiada, jak przed laty sprowadził do Ajaksu jednego z najlepszych piłkarzy globu

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na smartfony

Leo Beenhakker sprowadził 19-letniego Zlatana Ibrahimovicia do Ajaksu w 2001 roku ze szwedzkiego Malmoe. Były selekcjoner reprezentacji Polski, który awansował z kadrą na Euro 2008, był wówczas dyrektorem technicznym drużyny z Amsterdamu.

- Zapłaciliśmy za niego Malmoe 9 milionów euro. To była dla Ajaksu rekordowa suma. Spędziłem mnóstwo godzin na przekonywaniu naszego dyrektora finansowego, że warto. A, co ciekawe, nie widziałem wtedy go jeszcze w akcji w żadnym meczu, tylko wiedziałem jak się prezentuje na treningach. Podjechałem na zgrupowanie szwedzkiej drużyny w Hiszpanii, zobaczyłem go i pomyślałem "Jezu Chryste, muszę go mieć!" - opowiada o swoich pierwszych wrażeniach z poznania Ibrahimovicia Beenhakker.

Były selekcjoner polskiej kadry przyznaje, że początek pobytu Szweda w Amsterdamie był fatalny. - To była katastrofa. 50 tysięcy kibiców na niego gwizdało, trenerzy, dyrektorzy, inni członkowie ekipy patrzyli na mnie okropnym wzrokiem i kręcili głowami. Każdy chciał mnie zabić. W tym czasie były tylko dwie osoby, które wierzyły w Ibrahimovicia: Zlatan i ja - kontynuuje opowieść Beenhakker.

Wkrótce okazało się, że ta dwójka miała rację. Ze Zlatanem Ajax zdobył dwa mistrzostwa Holandii i Szwed był największą gwiazdą drużyny. Dziś napastnik PSG jest uznawany za jednego z najlepszych piłkarzy globu. Więcej goli od niego w Europie w kończącym się roku strzelili tylko Lionel Messi i Cristiano Ronaldo.

Beenhakker przyznaje, że nie byłoby to wszystko możliwe, gdyby nie słynny charakter piłkarza. - Oczywiście, że ma wielkie ego. I za to go uwielbiałem. Za to go kochałem i wciąż kocham. Powtarzałem moim przełożonym: "Dajcie mi 11 takich dupków, a będziemy mistrzami". Znakomici sportowcy zawsze mają silne osobowości. Myślicie, że łatwo było trenować Hugo Sancheza albo Bernda Schustera? [Beenhakker był ich szkoleniowcem w Realu Madryt] Oczywiście, że oni też byli dupkami. Ale nigdy nie zawodzili cię na boisku - tłumaczy Beenhakker. I dodaje: - Od samego początku Zlatan był głupim gnojkiem. W szatni, na murawie, na treningu. Często myślałem: "ja pier... kim jest ten facet?". I właśnie za to go kochałem.

Beenhakker przy okazji opowiada też, jak wściekły na niego za Ibrahimovicia był Fabio Capello, który w tym czasie był trenerem AS Romy i też chciał kupić Szweda. - Trzy, albo cztery dni po tym, jak podpisaliśmy z nim kontrakt, spotkaliśmy się z Capello na meczu. Zawołał do mnie: "Hej, skurczybyku!". Odpowiedziałem: "Co jest Fabio?". A on wrzasnął: "Już prawie dostałem zielone światło od klubu, na to, żeby go sprowadzić!". Na co ja: "To masz pecha kolego. Takie rzeczy się zdarzają" - kończy swoją historię Beenhakker.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.