Francuskie reprezentacje nadal skandalami stoją. Kosztowny wypad do paryskiej dyskoteki

- To nie głupota, to łajdactwo - komentował legendarny trener Auxerre Guy Roux. - Najchętniej posłałbym ich do kopalni - dodał szkoleniowiec Montpellier René Girard. Francuski futbol znów destabilizują poważne kłopoty wychowawcze.

Młodzieżowa reprezentacja nieźle wypadła w eliminacjach do przyszłorocznych mistrzostw Europy. W grupie wygrała wszystkie mecze, pokonała też Norwegię w pierwszym barażu. Nic nie zapowiadało katastrofy. - Dawno nie czułem się tak szczęśliwy - mówił po zwycięstwie nad Norwegami pomocnik Yann M'Vila. Piłkarz Rennes, który wystąpił już 22 razy w pierwszej reprezentacji, postanowił z kolegami przedłużyć stan upojenia.

O pierwszej w nocy zamówił taksówki pod hotel Mercure w Le Havre. Wsiadł do nich wraz z kolegą klubowym Chrisem Mavingą, Antoine'em Griezmannem z Realu Sociedad, M'Baye Niangiem z Milanu i Wissamem Ben Yedderem z Tuluzy. Cel - jedna z najmodniejszych dyskotek Cristal położona w pobliżu Pól Elizejskich. 200 km pokonali w dwie godziny. Piątka "klubowiczów" - jak nazywa ich prasa - dotarła na miejsce o trzeciej w nocy. Bawili się do białego rana. Jak gdyby nigdy nic, wrócili taksówkami do hotelu, a żeby nie było wątpliwości, gdzie spędzili noc, jeden z nich umieścił na Facebooku zdjęcie z zabawy.

Kilka dni potrzebowali francuscy dziennikarze, by ustalić, co się stało w nocy z 13 na 14 października. Sprawa wyszła na jaw, gdy znane już były sportowe konsekwencje zabawy. Francuzi rewanż z Norwegami przegrali 3:5. Nie zakwalifikowali się do MME po raz czwarty z rzędu. Jako jedyni wśród potęg nie grali w nich od 2006 r. W tym czasie Anglicy testowali młodzież w ME czterokrotnie, Hiszpanie i Włosi - trzykrotnie, Niemcy i Holendrzy - dwukrotnie, a Portugalia i Rosja - raz.

Dzień po ukazaniu się pierwszego artykułu o nocnej eskapadzie piłkarzy do dymisji podał się trener Erick Mombaerts (oznajmił, że "z przyczyn wyłącznie sportowych"). Być może jednak o jego losie przesądziła reakcja - czy raczej brak reakcji - na wybryk kadrowiczów. Mombaerts szybko dowiedział się o nim od pracowników hotelu. Wezwał tych, którzy grzecznie spali (m.in. Raphaëla Varane'a z Realu Madryt), i zapytał, czy ma ukarać winnych. - To pana decyzja - usłyszał. I zostawił imprezowiczów w kadrze na rewanż. Dziś nikt nie ma wątpliwości, że popełnił błąd.

- To bardzo przykra sprawa. Powiedziałem graczom swojego klubu, że gdyby byli w tej grupie, po prostu zdzieliłbym ich w łeb. Znów widać, że głównym problemem francuskiej piłki jest mentalność piłkarzy - komentował trener Montpellier. Przykłady niesubordynacji można wymieniać w nieskończoność: kontakty Karima Benzemy i Francka Ribéry'ego z nieletnią marokańską prostytutką; słynne "p... się" Nicolasa Anelki do trenera Raymonda Domenecha na mundialu w RPA; strajk piłkarzy, którzy odmówili wyjścia na trening na tymże turnieju; "ty s..." Samira Nasriego do krytykującego go dziennikarza po meczu z Hiszpanią na Euro 2012.

Sporo w seniorach przeskrobał już bohater paryskiej nocy M'Vila. Na Euro, schodząc z boiska w ćwierćfinale z Hiszpanią, nie podał ręki ani zmieniającemu go Olivierowi Giroudowi, ani trenerowi Laurentowi Blancowi. Przeprosił, ale nowy selekcjoner Didier Deschamps zesłał go dla "odpokutowania win" do młodzieżówki. Wcześniej M'Vila wdał się w utarczkę z kibicami Rennes po porażce z czwartoligowym Quevilly w Pucharze Francji, trafił też na dwa dni do aresztu za pobicie.

Teraz Rennes zawiesiło go (podobnie Mavingę) w prawach zawodnika, choć wart jest aż 20 mln euro. - Jego zachowanie bije w nas, a pośrednio w moją rodzinę - powiedział właściciel klubu, jeden z najbogatszych Francuzów François-Henri Pinault. Wkrótce decyzję podejmie francuska federacja.

Dalsze konsekwencje afery mogą być niespodziewane. Ośmiu zawodników młodzieżówki ma podwójne obywatelstwo. Rozważają - naciskani przez trenerów reprezentacji (przeważnie Francuzów), ale też własnych rodzin - grę w styczniowym Pucharze Narodów Afryki, bo nieudany baraż oddala ich od zespołu trójkolorowych. Blisko kadry Algierii są: pomocnik Granady Yacine Brahimi i obrońca Saint-Étienne Faouzi Ghoulam, Konga - obrońca Porto Eliaquim Mangala i Gäel Kakuta, Tunezji - uczestnik nocnej wyprawy Ben Yedder i Wahbi Khazri z Bastii. Wahają się, czy zagrać dla Francji, czy dla Gwinei: Joshua Guilavogui z Saint- Étienne, a dla Senegalu Henri Saivet z Bordeaux.

Powrót do korzeni może im wyjść na dobre. Ze zgrupowań w Afryce trudniej będzie im w dwie godziny dotrzeć do dyskoteki Cristal.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.