Liga francuska. Pani Małgorzata wkracza do gry

Olympique Marsylia wygrała dopiero drugi mecz ligowy w tym sezonie i trudno powiedzieć, czyja w tym większa zasługa: odpraw trenera Dididera Deschampsa czy interwencji właścicielki klubu - Margarity Louis Dreyfus

Redaktor też człowiek. Zobacz co nas wkurza na Facebook.com/Sportpl ?

Wdowa po multimiliarderze Robercie Louis Dreyfusie od dwóch lat - po śmierci męża - faktycznie zarządzająca Marsylią, straciła cierpliwość do piłkarzy i trenera. Najpierw zagroziła, że sprzeda klub. - OM nie gra na miarę pieniędzy, które zainwestowałam. Nie jestem Robertem. Wolno mi sprzedać klub nawet jutro - mówiła w wywiadzie dla "Le Monde". Potem wycofała się z tych słów, ale osobiście pogroziła palcem zawodnikom i Deschampsowi. W ubiegłym tygodniu nieoczekiwanie przyjechała na zakończenie treningu Marsylii i spotkała się z drużyną i szkoleniowcem. - Musieliśmy wyjaśnić sobie pewne rzeczy. Nie mam jednak zamiaru sprzedawać Marsylii. Kocham to miasto i klub - zapowiedziała.

Marsylia w tym sezonie była już w strefie spadkowej, dziś nieco się poprawiła, zajmuje miejsce w drugiej połowie tabeli. Wicemistrzowie Francji wygrali tylko dwa mecze, oba z beniaminkami - Evian Thonon Gaillard i w sobotę z Ajaccio, oba na Stade Velodrome. Ostatnią wygraną Deschamps obronił swoją posadę, ale i tak nie czuje się w klubie pewnie i bezpiecznie. Margarita Louis Dreyfus jemu przypisuje odpowiedzialność za nieudane transfery, a on z kolei - dyrektorowi sportowemu José Anigo. Obaj panowie starli się po sobotnim spotkaniu. - Nie wszyscy w klubie podążają w tym samym kierunku - powiedział trener OM. - Mam w d... jego słowa. Tyle tutaj jest skomplikowanych rzeczy i każdy o tym wie - stwierdził Anigo.

W jeszcze trudniejszej sytuacji niż Marsylia znajduje się Bordeaux. Mistrz Francji sprzed dwóch lat przyzwyczaja się do strefy spadkowej, znalazł się na 18. miejscu. Nie potrafi wygrać nawet z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie - Brestem. Ostatni raz żyrondyści wygrali w lidze 27 sierpnia - z Valenciennes i było to ich jedyne zwycięstwo w tym sezonie.

W drużynie nie ma formacji, która nie powinna być wzmocniona. "Najgorzej jest z obroną. Przypomina salon w westernach, który otwiera się i zamyka za najmniejszym powiewem wiatru" - pisze lokalny dziennik "Sud Ouest". Mimo kryzysowej sytuacji - w przeciwieństwie do Marsylii - właściciele klubu zachowują milczenie, coraz głośniej za to protestują kibice. "Koszulka zabrudzona, honor zdeptany" - wywiesili transparent przed meczem z Brestem. Ci najbardziej zagorzali zapowiedzieli, że na następny mecz - z Paris Saint-Germain - nie przyjdą. Pod ich protestem w internecie zapisało się ponad 1,5 tys. osób.

Sędzia przerwał mecz, bo... Kuriozalne sytuacje [WIDEO]

Więcej o:
Copyright © Agora SA