Liga francuska. 8. kolejka. Słaby debiut Jelenia

Joe Cole strzelił pierwszego gola w lidze francuskiej, ale Lille z Ireneuszem Jeleniem w wyjściowej jedenastce tylko zremisowało z Lorient. Paris Saint-Germain jest już współliderem Ligue 1.

Tysiące fanów nie mogą się mylić. Facebook.com/Sportpl ?

- To był gol klasy światowej - powiedział o bramce angielskiego pomocnika trener Rudi Garcia. Cole uderzył piłkę z 25 metrów w samo okienko, strzelił pierwszego gola w Ligue 1, choć gra dopiero w trzecim meczu od pierwszej minuty. Wypożyczony z Liverpoolu 56-krotny reprezentant Anglii miał też asystę - do Ludovica Obraniaka w spotkaniu z Saint-Étienne na początku września - i na północy Francji stał się piłkarzem uwielbianym przez kibiców i trenera.

W sobotę, schodząc z boiska, został pożegnany owacją na stojąco, a Garcia nie może się go nachwalić. - Ten piłkarz nadaje ton drużynie, jest równie efektywny w ofensywie i defensywie. Na treningach pracuje bardzo ciężko, jest przykładem dla kolegów z drużyny, wszystko poświęca dla zespołu. A on dopiero zaczął u nas grać i wyrabiać sobie markę - mówił po meczu z Lorient Garcia. Co na to wszystko Cole? Jak na angielskiego piłkarza wykazuje się na razie zaskakującą skromnością. - Dopiero między piątym a dziesiątym meczem wrócę do swojej najlepszej formy - powiedział 30-letni pomocnik.

Ireneusz Jeleń, który przyszedł do Lille w tym samym dniu co Cole (31 sierpnia), nie ma tak efektownego wejścia, choć przed dwoma tygodniami mógł być bohaterem zakończonego remisem spotkania z Sochaux. Nie wykorzystał jednak szansy na gola w ostatniej minucie. Z Lorient zagrał pierwszy mecz w drużynie mistrza Francji od pierwszej minuty. Zastąpił najskuteczniejszego piłkarza Ligue 1 poprzedniego sezonu Moussę Sow, oszczędzanego na wtorkowy mecz w Lidze Mistrzów z Trabzonsporem. W dzienniku "L'Equipe" oceniono występ Polaka na 4 (w dziesięciostopniowej skali), czyli słabo: "pozostawał na boisku przez godzinę, ale nie był ciężarem (dla drużyny) tylko przez pół godziny". Równie słabą notę otrzymał Ludovic Obraniak, który zszedł z boiska z kontuzją. Reprezentant Polski prawdopodobnie nie zagra z Trabzonsporem.

Lille straciło już w tym sezonie 7 punktów na własnym stadionie na 12 możliwych i zajmuje miejsce poza czołówką. Rozpędu nabiera za to Paris Saint-Germain. Najbogatsza francuska drużyna (przed meczem bramkarz rywali Geoffrey Jourdren nazwał ich "galaktycznymi Francuzami") łatwo 3:0 pokonała na wyjeździe dotychczasowego lidera Montpellier, które przed tym spotkaniem straciło ledwie sześć goli. Błysnął najdroższy piłkarz ligi francuskiej Javier Pastore, strzelec dwóch goli. "Człowiek, który robi całą różnicę" - oceniło go "L'Equipe". Paris Saint-Germain staje się coraz poważniejszym faworytem do mistrzostwa, pierwszego od 1994 roku. "Paryż nie jest wielką drużyną. Jeszcze nie. Ale posiada tyle indywidualności, które mogą zdecydować o mistrzostwie" - podsumowało spotkanie w Montpellier "L'Equipe".

PSG ma jednak wielki problem z kibicami. Mecz z Montpellier był bliski przerwania. Kibole paryżan rzucali na boisko petardy (spotkanie zostało wtedy przerwane), starli się z policją, dwie osoby zostały zatrzymane. Awanturowali się również chuligani z Montpellier. Rzucona z trybun butelka trafiła w wykonującego rzut rożny Brazylijczyka Nene. Stadion La Mosson może być przynajmniej na jeden mecz zamknięty dla publiczności.

19

lat temu ostatni raz angielski piłkarz strzelił gola w lidze francuskiej. Był nim pomocnik Olympique Marsylia Chris Waddle

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.