Juventus skontaktował się z Diego Simeone. Argentyńczyk może odejść z Atletico Madryt

Jak poinformował włoski dziennikarz Tancredi Palmeri, Juventus zamierza zakontraktować trenera Atletico Madryt Diego Simeone. Włoski klub miał już w tej sprawie skontaktować się z Argentyńczykiem.

Palmeri, będący współpracownikiem CNN i "Gazzetta dello Sport", podał w środę za pośrednictwem mediów społecznościowych informację o możliwym transferze szkoleniowca Rojiblancos. - Juventus skontaktował się z Simeone trzy tygodnie temu. Obie strony nie rozmawiały o pieniądzach, choć dla Starej Damy nie jest żadną tajemnicą, że trener zarabia w Atletico 8 milionów euro za sezon, więc działacze z Turynu muszą się liczyć z wydaniem co najmniej takiej właśnie kwoty - powiedział Palmeri.

Simeone nie zadecydował jeszcze, czy opuści Madryt. Oferty w każdym razie nie odrzucił, obiecując, że na pewno ją poważnie przemyśli. - "Cholo", jak nazywany jest Simeone, zakończył rozmowę słowami: "zobaczymy" - relacjonuje dziennikarz "Gazzetta dello Sport".

Wszystko wskazuje na to, że czas Massimiliano Allegriego w Turynie dobiega powoli końca. Za kulisami mówi się, że szkoleniowiec popadł z częścią piłkarzy w konflikt, a atmosfera w zespole jest zła. Widać to było chociażby podczas ostatniego ligowego spotkania z Palermo, podczas którego szkoleniowiec wdał się przy linii bocznej w pełną wulgaryzmów dyskusję z Leonardo Bonuccim . - Zamknij się, chu.., i wypierd... - krzyczał w stronę swojego podopiecznego trener.

Zdaniem Palmeriego szanse na zakontraktowanie Simeone przez Juventus są duże. Argentyńczyk o podaniu się do dymisji myślał już po ubiegłorocznym finale Ligi Mistrzów, w którym jego drużyna przegrała po konkursie rzutów karnych z Realem Madryt. Dla Simeone był to drugi finał Ligi Mistrzów przegrany z Realem w ciągu trzech sezonów - poprzednio Rojiblancos ulegli Królewskim w sezonie 2013/2014, kiedy tytuł wymknął się im z rąk w 93. minucie po bramce Sergio Ramosa.

Trener Atletico jest żądny nowych wyzwań, a te zapewnić ma właśnie Juventus.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.